Mateusz Wróblewski, INTERIA: Po raz kolejny na nowym stadionie wchodzisz do finału. Pozostaje niedosyt z czwartego miejsca czy radość z udanego turnieju? Byłeś dziś najlepszym z Polaków.Dominik Kubera: - Mega dobrze czuję się po tych zawodach. Finał brałbym w ciemno. Znowu dużo pozmienialiśmy i staram rozumieć ile mogę, dlatego te moje wyniki są przeplatane. Cieszę się z tego, że wszedłem do finału na takim stadionie. Pierwszy raz tutaj startowałem i z trudnych zawodów wyciągam dobry wynik. Jestem przeszczęśliwy po takim dniu. Żużel. Dominik Kubera wyciągnął wnioski z Warszawy Można powiedzieć, że nauczyłeś się torów jednodniowych? W Warszawie była katastrofa, w Cardiff wyglądało to zupełnie inaczej.- W Warszawie pojechałem katastrofę, a w Cardiff było mega dobrze. Starty miałem dobre, a później, można powiedzieć, jechałem defensywnie, bo nie wygrałem żadnego startu na tyle, żeby od razu uciec.Czym zatem różnił się start w Warszawie od tego w Cardiff?- Cardiff jest po prostu inaczej. Mi się tutaj dużo lepiej jeździło, niż w Warszawie. Tam powinno być łatwiej, bo tor był większy, szerszy i łagodniejszy, a tutaj mniejszy, ciaśniejszy i po prostu inny. Nie wiem z czego to wynika, ale tak jak mówię zawsze. Ten rok jest dla mnie do zbierania doświadczenia i tyle. Ja na większości torów Grand Prix jestem pierwszy raz i cieszę się, że mogę zapisać więcej punktów na swoim koncie niż w Warszawie.Zmarzlik poruszył całe środowisko. To koniec współpracy z polskim inżynierem? Żużel. Dominik Kubera nie imponował prędkością, ale zrobił wielki krok w kierunku utrzymania Chyba w żadnym momencie turnieju nie mogliśmy uznać cię za jednego z faworytów. Nie było widać dużej prędkości w motocyklach, za to jechałeś konsekwentnie.- Musiałem się bronić na dystansie. Ciężko było znaleźć optymalne ustawienie na ten tor. Nie chciałem za dużo zmieniać, żeby nie popsuć startu, bo na nim najwięcej się rozgrywało.Można powiedzieć po Cardiff, że Dominik Kubera zrobił wielki krok ku utrzymaniu w cyklu Grand Prix? Pozostały cztery turnieje, we Wrocławiu, Rydze, Vojens i Toruniu.- W Rydze i w Vojens nigdy nie byłem. Fajnie by było, gdyby się skończyło tak, jak dziś. Życzyłbym sobie tego. Patrząc na ten rok, to tam, gdzie byłem pierwszy raz, to jeździłem dobrze. W Landshut finał, w Pradze finał, więc chciałbym, żeby tak pozostało. Najwięcej jeździłem do tej pory we Wrocławiu, niemniej na zawody Grand Prix tor jest przygotowany tam inaczej, niż na PGE Ekstraligę. Najmniej przyjazny był dla mnie Toruń. Staram się zbierać doświadczenie, a na walkę o medale i inne sukcesy przyjdzie jeszcze czas. Skandaliczny transparent na meczu polskiej ligi, oberwał wicemistrz świata. "Patologii mówimy stop"