Polska utrzymuje światowy żużel, wyznacza trendy i płaci najwięcej. Niektóre kluby jednak wciąż swoim zachowaniem przypominają półprofesjonalne twory. Kilka z nich nie udźwignęło organizacyjnie pierwszych meczów sparingowych po zimowej przerwie. Problemy z transmisją Unii Leszno, złożono reklamacje Zaczęło się od niedziałającej transmisji FOGO Unii Leszno z Orlen Oil Motorem Lublin. Zainteresowanie było ogromne, bo w pewnym momencie strumień przebił barierę tysiąca widzów. Klub otrzymał kilkadziesiąt reklamacji, choć całkowitą liczbę osób, które nie były w stanie obejrzeć spotkania, szacuje się na o wiele większą. Spora grupa machnęła na to ręką. Nie spodziewali się bowiem zwrotu pieniędzy, tylko darmowej przepustki na transmisję z Memoriału Alfreda Smoczyka. Te zawody nie były w ich obszarze zainteresowań. Swego rodzaju policzkiem w stronę kupujących było opublikowanie zapisu wideo na platformie YouTube tuż po zakończonym treningu punktowanym. W Poznaniu zamknięto bramy przed nosami kibiców Na kolejny skandal długo nie trzeba było czekać. Dwa dni później klub z Poznania zamknął bramy przed nosami swoich kibiców. Sparing z toruńską drużyną nie był imprezą masową, więc zgodnie z prawem PSŻ nie mógł wpuścić więcej, niż 999 osób na stadion. Chętnych było co najmniej dwa razy tyle. Rzesza ludzi stała w pełnym słońcu w kolejkach, a na końcu musiała udać się do domu. Nie przeprowadzono także sprzedaży biletów przez internet. Jedyną możliwością był zakup na miejscu. Nie było również żadnej informacji o tym, że liczba miejsc będzie ograniczona. Organizatorzy tłumaczą, że nie spodziewali się takiego zainteresowania. Informację o ograniczonej puli biletów należało jednak przekazać. Ogromne kolejki w Gnieźnie, działała tylko jedna kasa Brak sprzedaży wejściówek online występował również w Gnieźnie. Na szczęście zawody zgłoszono jako imprezę masową, jednak ze względu na stacjonarną sprzedaż biletów nie udało się uniknąć ogromnych kolejek. Na stadionie otwarto tylko jedną kasę. Choć w głównej mierze to wina kibiców, że przyszli na ostatnią chwilę, to Start mógł się tego spodziewać, skoro kupno biletu możliwe było wyłącznie stacjonarnie. Uruchomienie tylko jednej kasy wynika natomiast z oszczędności. Kluby szukają przeróżnych możliwości, żeby tylko wydać jak najmniej pieniędzy. Powód takich działań jest złożony, lecz największym problemem są budżety, które w ponad 70% przeznaczane są na wypłaty zawodników. Prezesi licytują się między sobą, podbijając stawki, a finalnie na tym tracą. Stają na głowie, żeby tylko zdobyć pieniądze dla zawodnika, którego za rok może nie być w ich drużynie. Przez to bardzo często nie szukają pracowników na umowę o pracę, tylko wolontariuszy.