Popularny "Miedziak" upadek zanotował w 13. biegu spotkania pomiędzy zespołami Poole Pirates - Swindon Robins. Był on na tyle nieszczęśliwy, że dłoń żużlowca wpadła między zębatki, co spowodowało złamanie trzech i rozcięcie kolejnego palca. Pojedynek ligi brytyjskiej był bardzo pechowy dla całego zespołu ze Swindon, który stracił aż trzech zawodników i został zakończony tuż po biegu, w którym upadł torunianin. - Nie mogę uwierzyć w to co się stało, jestem zszokowany i nie wiem co powiedzieć. Troy Batchelor ma wstrząs mózgu i połamane żebra, Lewis Rose problem z kostką, a Adrian Miedziński trzy złamane palce i cięty czwarty, co wygląda bardzo poważnie - mówił zaraz po spotkaniu menedżer zespołu Swindon Robins Alun Rossiter. Miedziński prosto ze stadionu trafił do szpitala, gdzie po wstępnych badaniach podjęto decyzję o wykonaniu niezbędnego zabiegu. Na razie nie wiadomo jak długo może potrwać przerwa w startach "Miedziaka". Sam zawodnik we wtorek rano uspokoił nieco swoich kibiców. "Jestem po pierwszym zabiegu, czuję się dobrze. Wyglądało to źle w stosunku do tego jak rzeczywiście jest. Jutro czeka mnie kolejny zabieg i wtedy będę wiedział kiedy będę mógł wrócić na tor. Dziękuję za maile, SMS-y, wiadomości z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Dzięki!!" - napisał na swoim profilu jednego z portali społecznościowych Miedziński. Pewne jest to, że torunianin nie wystąpi w najbliższym, inaugurującym tegoroczny sezon ligowy w Polsce, spotkaniu swojego zespołu z Betardem Spartą Wrocław.