Nie ma drugiej takiej drużyny w polskiej lidze. Ileż to już razy GKM Grudziądz słyszał, że nie pasuje do ekstraligowego towarzystwa. Krytyków boli przede wszystkim brak tradycji i mały stadion. Dla nich GKM to żużlowa prowincja. Może się jednak zdarzyć tak, że w tym sezonie GKM wjedzie na salony. Euforia po meczu z mistrzem Polski. To może się dla nich źle skończyć Wygrana z Falubazem sprawi, że GKM będzie miał otwartą drogę do play-off W Grudziądzu 10 lat marzyli o awansie do play-off i rok temu sen się spełnił. Teraz plan zakłada awans do czwórki i próbę włączenia się do walki o medale. GKM jest w tej chwili drugą siłą Ekstraligi. Przed nim jest tylko Orlen Oil Motor Lublin. A jeśli teraz GKM wygra w Zielonej Górze ze Stelmet Falubazem, to w zasadzie zapewni sobie start w play-off. Przed sezonem eksperci dzielili ligę na trzy. Motor, Apator i Sparta miały się bić o awans, a Włókniarz, Stal i ROW o utrzymanie. W środku były Falubaz z GKM-em i określano je jako te dwa zespoły, które między sobą rozdzielą miejsca 4-5. Jak dotąd GKM dwa mecze wygrał, a Falubaz doznał dwóch porażek. Jeśli GKM wygra po raz trzeci, a Falubaz dozna trzeciej porażki, to zielonogórzanom trudno będzie odrobić straty. Prezes GKM-u Grudziądz podaje receptę na sukces. Takich zawodników unikali Prezes GKM-u Marcina Murawskiego zapytaliśmy o receptę na sukces, ale przytomnie zauważył, że do tego jeszcze daleka droga. Powiedział jednak o przepisie na dobry start i stworzenie takiej drużyny, jaką obecnie stał się GKM. - Pierwsze założenie było takie, żeby stworzyć młody, wyrównany zespół, gdzie wszyscy się uzupełniają. Jak jeden jedzie słabej, to inni wskakują i łatają dziury. To się na razie sprawdza - zauważa Murawski. - Budując skład, zależało nam też na tym, żeby w szatni była atmosfera. Na finiszu sezonu 2024 zauważyliśmy, że to dało nam przewagę. Czy dlatego musiał odejść Jason Doyle? Powiem tak, unikaliśmy zawodników z charakterem. Był też temat sprowadzenia Piotra Pawlickiego, ale jego też nie chcieliśmy - wyjaśnia prezes. GKM zrobił jeden transfer. Wiedzieli jednak, że Miśkowiak nie zrobi kwasu w szatni Słowem klub nie chciał mieć trudnych żużlowców, którzy mogą robić kwasy w szatni. Doyle’a przerobili na początku 2024 (potem doznał kontuzji i już nie jechał), a Pawlickiego już też mieli w składzie. Co prawda Przemysława, brata Piotra, ale zdaniem niektórych, to w zasadzie jedno i to samo. - Jedyną zmianę w składzie zrobiliśmy, ściągając Miśkowiaka w miejsce Pludry. To jednak fajny gość, pasuje nam do koncepcji. A jeśli chodzi o naszą moc, to więcej będzie można powiedzieć po Falubazie. Dla mnie to mecz prawdy, pierwsza poważna weryfikacja. Motywację mamy ogromną, bo wygrana w Zielonej Górze, to byłoby coś ekstra - kwituje Murawski.