Po zdyskwalifikowaniu na cztery lata Walijewej 30 stycznia ISU zadecydowała, że złoty medal olimpijski, pierwotnie wywalczony przez Rosjan w konkursie drużynowym otrzymają Amerykanie, natomiast "srebro" Japończycy. Zespół Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC), po odjęciu wyników Walijewej, został zdegradowany na trzecią pozycję. Poszkodowana przez tę decyzję Kanada, która sklasyfikowana została w Pekinie na czwartym miejscu postanowiła dochodzić swego w CAS. Na drogę sądową weszła także Rosja, która nie zgadza się z dyskwalifikacją swojej zawodniczki i odebraniem złotego medalu. Przepisy ISU przewidują dyskwalifikację zespołu w rywalizacji drużynowej jedynie, gdy wynik testu dopingowego jest pozytywny podczas danych zawodów, a nie wcześniej jak to miało miejsce w tym wypadku. Rosjanie złożyli natomiast trzy oddzielne apelacje: jedną z Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, drugą z krajowej federacji łyżwiarskiej, a trzecią od sześciorga zawodników, w tym Walijewej. CAS potwierdził, że rozpoczął procedury arbitrażowe "Biorąc pod uwagę wczesny etap postępowania, nie można określić, kiedy ewentualnie może się odbyć rozprawa" - dodano. Sprawa Walijewej odbiła się szerokim echem podczas igrzysk w Pekinie. Pozytywny wynik testu 15-letniej wówczas łyżwiarki ujawniono dopiero po tym, jak zdobyła złoto w konkurencji drużynowej i przygotowywała się do startu indywidualnego. Test wykonano 25 grudnia 2021 roku. W organizmie Walijewej wykryto obecność trimetazydyny, substancji stosowanej do łagodzenia dusznicy bolesnej i zakazanej przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) od 2014 roku, ponieważ wspomaga krążenie krwi. Łyżwiarka tłumaczyła, że przez przypadek zażyła leki na serce należące do jej dziadka. W Pekinie nie odbyła się ceremonia medalowa po rywalizacji drużynowej i wciąż nie wiadomo, kiedy będzie miała miejsce. Amerykanie chcieliby, żeby to stało się podczas tegorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu.