Smutek w Indian Wells, radość w Szarm el-Szejk. Tytuł dla Polki w 50 minut
Tuż po godz. 2.30 polskiego czasu smutny był cały obóz Igi Świątek - Polka przegrała swój półfinałowy mecz w WTA 1000 w Indian Wells z Mirrą Andriejewą. A już równe 10 godzin później w Egipcie cieszyła się z tytułu Zuzanna Pawlikowska, wygrała go w turnieju ITF w grze podwójnej wspólnie z Carolyn Ansari. I to w jaki sposób! Finał trwał zaledwie 50 minut, a polsko-amerykański duet drugiego seta wygrał 6:0.

Tuż po północy polskiego czasu Iga Świątek rozpoczęła swój czwarty z rzędu półfinał w Indian Wells - była faworytką w starciu z Mirrą Andriejewą, mimo że Rosjanka dość wyraźnie pokonała Polkę trzy tygodnie temu w Dubaju. I tym razem znów lepsza okazała się nastolatka, która podniosła się po przegraniu drugiej partii 1:6 - trzecią wygrała 6:3. I w nagrodę zagra o tytuł z Aryną Sabalenką, która w nieco ponad 50 minut rozniosła chwilę później Madison Keys.
A gdy w Kalifornii wszyscy już spali, do swojego pierwszego finału w tym sezonie ruszyła na Półwyspie Synaj Zuzanna Pawlikowska.
Zuzanna Pawlikowska z pierwszym tytułem ITF w 2025 roku. Wygrała go w Szarm el-Szejk
Zawodniczka Górnika Bytom kilkanaście dni temu obchodziła 20. urodziny, akurat wówczas odpoczywała jeszcze od gry. Miała za sobą bardzo intensywny sezon, dość powiedzieć, że październik spędziła w Egipcie, listopad w USA i na Dominikanie, grudzień w Indiach, a Nowy Rok świętowała w... Kenii. Szukała gry w turniejach ITF w różnych częściach świata, ale ostatnie dwa miesiące odpoczywała. Rok 2024 był zresztą dla niej wyjątkowy, bo wygrała swoje pierwsze tytuły: dwa w singlu (w Egipcie i Finlandii) oraz trzy w deblu (dwa w Egipcie i jeden w Kanadzie). Jak widać, Szarm el-Szejk jest więc dla niej miejscem szczególnym.
A to nie tylko kurort turystyczny, ale też centrum tenisowe, w którym rywalizacja w niskobudżetowych zawodach odbywa się przez cały rok. Dla młodych tenisistek i tenisistów to szansa na rankingowy skok, rok temu w podobnych zawodach występował m. in. Kamil Majchrzak. A dziś gra w Australian Open, Indian Wells czy Miami.
Powrót do gry 20-latki wypadł okazale, bo w swoim pierwszym starciu rozbiła Rosjankę Nowikową 6:0, 6:0, ale w drugiej rundzie okazała się słabsza od Szwedki Julity Saner (4:6, 6:4, 4:6). Dużo lepiej poszło w grze podwójnej, Polka stworzyła duet z Amerykanką Carolyn Ansari. Były rozstawione z dwójką, więc ich awans do finału w teorii niespodzianką nie jest. Tyle że już w półfinale, w rywalizacji z rosyjskim duetem Arifullina/Burdina były o krok od porażki. W trzecim secie broniły dwóch piłek meczowych, wygrały jednak tę partię 13-11.
Finał był zaś popisem Polki i Amerykanki, trwał tylko 50 minut. Mimo że po drugiej stronie siatki stał najwyżej notowany duet Elena-Teodora Cadar/Isabełła Szinikowa (Rumunia/Bułgaria). Pawlikowska i Ansari prowadziły od początku choć przy stanie 4:1 zostały przełamane. Wygrały jednak tego seta 6:4. A drugi był już ich popisem, rywalki wygrały zaledwie osiem akcji. W tym tylko dwie w trzech końcowych gemach. Skończyło się więc na 6:4, 6:0 - i pierwszym tytule Zuzanny w 2025 roku.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje