Partner merytoryczny: Eleven Sports

Hiszpanie bronią Pucharu Davisa

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Mecz Rafaela Nadala z Tomasem Berdychem rozpocznie w piątek trzydniową rywalizację w finale Pucharu Davisa. Broniący trofeum Hiszpanie zmierzą się z Czechami na korcie ziemnym w barcelońskim Palau Sant Jordi.

/AFP

- Nieważne kto z kim spotka się w której parze i którego dnia. To Puchar Davisa. Jedno z najważniejszych trofeów, które można zdobyć w tenisie. Liczy się tylko końcowy sukces - przyznał po ceremonii losowania Rafael Nadal.

Wicelider światowego rankingu przyjechał do Barcelony w kiepskim humorze, bo w ubiegłotygodniowym turnieju masters w Londynie przegrał wszystkie spotkania w grupie. - To był dla mnie ciężki tydzień. Na pewno nie przyjechałem tu wzmocniony psychicznie po licznych sukcesach, bo ... tych ostatnio brakuje. Po tygodniu treningów czuję się jednak lepiej, na korcie prezentuję się nie najgorzej. Poza tym Hiszpania to nie tylko Rafael Nadal, ale cały świetny zespół. Poczucie, że nie jestem sam, a mogę liczyć też na wspaniałnych kolegów bardzo mi pomaga - dodał.

Na słabszą dyspozycję rakiety numer jeden Hiszpanów nie liczy jednak Radek Stepanek. - Nie zazdroszczę mu tego, że cała uwaga jest na nim skupiona. Ostatnio nie wygrywał, ale to ciągle wielki tenisista. A takie wydarzenie, jak finał Pucharu Davisa i to przed własną publicznością pozwala zapomnieć o słabościach, kłopotach i grać na maksimum możliwości. A te w jego przypadku są ogromne - podkreślił.

Zapowiada się niewiarygodny weekend. Emocje będą wielkie, ale czuję, że wygra Hiszpania. Nie dopuszczam innego rozwiązania, choć bardzo szanuję rywali - przyznał kapitan reprezentacji gospodarzy Albert Costa.

Tenisiści Hiszpanii do tej pory trzykrotnie sięgali po miano najlepszej drużyny świata. Puchar Davisa zdobyli w 2000, 2004 i 2008. Czesi na drugi w historii triumf czekają od 1980 roku, kiedy pod jedną flagą występowali jeszcze ze Słowakami, a ich liderem był słynny Ivan Lendl.

Najczęściej, bo aż 32 razy, trofeum zdobyli Amerykanie. O cztery zwycięstwa mniej mają w dorobku Australijczycy.

Finałowa rywalizacja będzie szóstą w historii między Hiszpanami a Czechami. Tenisiści z Półwyspu Iberyjskiego prowadzą 3-2. Po raz ostatni spotkali się w pierwszej rundzie zakończonych pełnym sukcesem Hiszpanów rozgrywek w 2004 roku, kiedy w Brnie do zwycięstwa poprowadzili ich Rafael Nadal i Tommy Robredo.

Za gospodarzami przemawiają nie tylko wyższe notowania poszczególnych zawodników, ale i statystyka. Na własnym terenie nie przegrali od 17 spotkań, a jeszcze więcej - 19 - wskazuje ich licznik kolejnych wygranych meczów na "mączce". Jeśli zwyciężą w tegorocznym finale, będą pierwszą od 11 lat ekipą, której udało się obronić trofeum. Przed rokiem w decydującej potyczce pokonali w Mar del Plata Argentyńczyków 3:1.

Palau Sant Jordi to hala powstała w 1990 roku, zaprojektowana przez Japończyka Arata Isozakiego. W 1992 roku podczas igrzysk olimpijskich w Barcelonie o medale walczyli w niej najlepsi gimnastycy globu. Później gościła m.in. wiele sław muzyki, jak choćby Madonnę, U2 czy Tinę Turner. W piątek po południu na jej trybunach zasiądzie ponad 20 tys. kibiców, którzy za najdroższe bilety na trzydniową imprezę musieli zapłacić po 340 euro.

INTERIA.PL/PAP

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje