Frustracja mistrzyni Wimbledonu. Wieczorna wizyta służb. Wbrew deklaracji
Niemal dokładnie rok temu zakończyło się zawieszenie Igi Świątek po karze nałożonej przez ITIA za pozytywny wynik badania antydopingowego przeprowadzonego w sierpniu w Cincinnati. To wtedy kibice tenisa dowiedzieli się o wielu procedurach, które obowiązują w kwestiach regularnych badań najlepszych zawodników i zawodniczek świata. A bywają one bardzo uciążliwe, choć ta wiedza trafia do zewnętrznego świata dość rzadko. Przekonała się o tym niedawna mistrzyni Wimbledonu.

Zawieszenie Igi Świątek wynikało z pozytywnych wyników badań przeprowadzonych tuż przed startem WTA 1000 w Cincinnati w sierpniu 2024 roku - wykryto śladowe ilości trimetazydyny. Teamowi Polki dość szybko udało się ustalić, że Iga zażyła zanieczyszczone tabletki z melatoniną - choć kosztowało to krocie: badania czy obsługa prawna. Polka opuściła jednak trzy turnieje w Azji, w Seulu, Pekinie i Wuhanie, kosztowało to ją utratę pierwszej pozycji w rankingu WTA na rzecz Aryny Sabalenki. I do dziś nie zdołała jej odbić.
Podobne kłopoty miał Jannik Sinner - u niego takie badanie przeprowadzono w Indian Wells. Został najpierw potraktowany łagodniej niż Polka, ale w tym roku ostatecznie odpoczywał od tenisa aż przez trzy miesiące. To był ostateczny wyrok dla obecnego wicelidera rankingu.
Tyle że cała światowa czołówka jest regularnie badana także i poza turniejami. Na liście ITIA znajdują się zawodniczki i zawodnicy z najlepszej setki singlowych rankingów, z TOP 10 deblowych, ale też wybrani spoza tego grona. Na samym dole, w październikowym uzupełnieniu, pojawiło się też nazwisko Sereny Williams, choć amerykańska legenda zaprzeczyła, że chce wrócić na kort. A gdyby chciała, po oficjalnym zakończeniu kariery, musi przez pół roku - przed powrotem - być gotowa na regularne kontrole.
W tym gronie jest też pięcioro zawodników z Polski: Magdalena Fręch (której nazwisko zapisano French), Hubert Hurkacz, Magda Linette, Kamil Majchrzak oraz Iga Świątek.
Wizyta "po godzinach". Gwiazda tenisa natychmiast się poskarżyła
Każda zawodniczka oraz każdy zawodnik z tej listy muszą być gotowi na codzienną kontrolę urzędnika, któremu ITIA zleca takie badania antydopingowe. Tak jest zresztą w większości dyscyplin, szczególnie w lekkiej atletyce. Trzy nieobecności w ciągu 12 miesięcy mogą skutkować dwuletnią dyskwalifikacją.

Sportowcy podają więc godzinne okienko i miejsce swojego pobytu - tam muszą być dostępni. Nawet wówczas, gdy są gdzieś na wakacjach. Markétę Vondroušovą, jedną z siedmiu czeskich tenisistek na tej liście, kontroler odwiedził w domu. Tyle że po godzinach, które zgłosiła mistrzyni Wimbledonu z 2023 roku.
I to doprowadziło ją do furii, bo mimo że była już godz. 20.15, musiała poddać się kontroli. - Powiedział mi, że zadeklarowana przeze mnie godzina nie ma znaczenia. I muszę się poddać badaniu. Uznałam to za naruszenie mojej prywatności, na co odparł, że takie już jest życie zawodowego sportowca - napisała Vondroušová w mediach społecznościowych.

A zaraz później dodała:
Czy to jest normalne dla kontrolerów, że siedzą w salonie w środku nocy i czekają, aż się wysikam?
W rankingu WTA 26-letnia Czeszka zajmuje 34. miejsce, ten sezon był dla niej bardzo trudny. Wygrała co prawda turniej WTA 500 w Berlinie na trawie, ale też miała kolejne problemy z kontuzjami. Uraz w Adelajdzie sprawił, że opuściła Australian Open. Nie grała też w "Sunshine Double", a w US Open - po pokonaniu Jasmione Paolini i Jeleny Rybakiny - oddała walkowerem ćwierćfinał z Aryną Sabalenką. Urazu doznała na rozgrzewce. Cierpiała także w kończących sezon turniejach w Ningbo i Tokio - w obu mierzyła się z Karoliną Muchovą. I też w Japonii skreczowała.










![O której walka Błachowicz - Guskov? Gdzie oglądać? [TRANSMISJA NA ŻYWO]](https://i.iplsc.com/000M139OCNBIQ4BB-C401.webp)
