Dawała sponsorowi 40 procent przychodów z kortu, podał ją do sądu. "Pespektywa miliona długu"
Była tenisistka Marta Domachowska przez półtorej dekady zmagała się z wyczerpującą mentalnie batalią sądową przeciwko swojemu byłemu sponsorowi. Spór o rzekome naruszenie warunków ich umowy mocno wpłynął na jej karierę, doprowadził do ogromnego stresu, przez co tenis zszedł na dalszy plan. Biznesmen domagał się miliona złotych. - To było zawsze z tyłu głowy i nie potrafiłam się tego pozbyć - mówiła.

Marta Domachowska była nie tylko wielką nadzieją polskiego tenisa, ale też zadowalającą w niezłym stopniu oczekiwania kibiców rzeczywistością - sezony 2004-06 kończyła w pierwszej setce rankingu WTA, w najlepszym momencie znalazła się na 37. pozycji. Po 2006 r. już nie wróciła na poziom TOP100. Jak sama przyznała, spadek poziomu miał związek z batalią prawną z byłym sponsorem Kazimierzem Jannaszem, właścicielem trzech drukarni.
- Moja kariera rozwijała się dobrze do tamtego momentu. Podał mnie do sądu. Ta sprawa miała duży wpływ na moją psychikę. Byłam bardzo młoda i nieukształtowana. W moim życiu pojawił się bałagan, z którym sobie nie radziłam. A w tenisie, żeby osiągać dobre wyniki, trzeba mieć wszystko poukładane i dopięte na ostatni guzik. Od tamtego czasu jeździłam na turnieje sama, co też nie pozostawało bez znaczenia i na pewno nie pomagało mi wyjść z tej sytuacji - mówiła (cyt. za tenis.net.pl).
Marta Domachowska przeżyła koszmar, półtorej dekady w sądzie. "Tenis mnie już nie interesował"
Umowę z Jannaszem podpisali rodzice Domachowskiej - Wiesław i Barbara. Było to w 2002 r., gdy tenisistka miała 16 lat. Gdy osiągnęła pełnoletniość, kontrakt przeszedł na nią. Nie miała dobrych warunków. Ujawniła Markowi Furjanowi i Dawidowi Celtowi w podcaście Break Point, że oddawała sponsorowi 35-45 procent przychodów. On pokrywał niemałe koszty tenisowe, ale z drugiej strony był koordynatorem sztabu szkoleniowego. Dochodziło do dziwnych sytuacji: zatrudnił swojej podopiecznej trenera Wojciecha Fibaka nie informując jej o tym w pierwszej kolejności. Sama zainteresowana dowiedziała się o sprawie z mediów.
Kolejne dwa lata później, więc w 2006 r. zaczęło się "piekło". Jannasz uważał, że warunki ich umowy zostały naruszone. Dwie sprawy sądowe ciągnęły się bardzo długo, od wtedy przez aż półtorej dekady zawodniczka musiała stawiać się na rozprawach, czytać dokumenty, konsultować się z prawnikami.
Biznesmen z branży poligraficznej domagał się miliona złotych, co ta tamte czasy było jak ok. 1,95 mln dzisiaj.
Perspektywa długu w wysokości miliona złotych jest dla młodej dziewczyny straszna. To było zawsze z tyłu głowy i nie potrafiłam się tego pozbyć
- W końcówce był to już taki czas, że różnie się działo. Mój sponsor próbował znaleźć różne dowody na to, że naruszam umowę. Było też tak, że dostałam przed wyjazdem do Stanów pismo, że nie mogę jechać na turnieje, bo nie mam zespołu i jestem nieprzygotowana. Faksem przyszło. A ja już byłam na lotnisku - mówiła.
- Dla mnie w pewnym momencie priorytetem były sprawy w sądzie. Tenis już mnie nie interesował. Interesowało mnie tylko, żeby te sprawy się skończyły. Myślałam, że to uda się załatwić w rok-dwa. Byłam już tak zmęczona tym wszystkim, że nie chciałam grać - dodawała.
W styczniu 2016 r., a więc świeżo po oficjalnym zakończeniu kariery mówiła Onetowi, że jedna sprawa niedługo przed udzieleniem wywiadu się zakończyła po jej myśli. Sąd odrzucił też apelację. Drugi proces dobiegł końca w 2021 lub 2022 r., ale była tenisistka nie ujawnia jego rozstrzygnięcia.





![Real Betis – FC Barcelona 3:5. Grad bramek w Sewilli [WIDEO] (Eleven Sports)](https://i.iplsc.com/000M1E3T4SP3CG90-C401.webp)

![Resovia zdominowała mistrzów! JSW Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia [SKRÓT MECZU]](https://i.iplsc.com/000M1E2SJQ23A4SP-C401.webp)


