Gwiazdor Ekstraklasy: Polska? Nie jest faworytem meczu z nami
- Jeśli chodzi o życie, Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. Poza tym imponujące jest, jak aktualnie ekonomicznie jest stabilna - mówi w rozmowie z Interią Juljan Shehu, gwiazda Widzewa Łódź, z którą rozmawiamy również o ciągle zachodzących zmianach w jednym z najbogatszych polskich klubów oraz o barażowym meczu el. MŚ, w którym jego Albania zmierzy się z Polską.

Przemysław Langier (Interia Sport): Wygraliście pucharowy mecz z Pogonią. To najważniejsze zwycięstwo Widzewa w tym w roku?
Juljan Shehu (piłkarz Widzewa Łódź): - Na pewno jeden z najważniejszych. Każdy wie, że pierwsza połowa sezonu w lidze była w naszym wykonaniu daleka od ideału, więc Puchar Polski stał się głównym celem, choć ja bym wcale jeszcze nie skreślał nas w Ekstraklasie. Tabela jest tak ciasna, że wygranie dwóch-trzech meczów z rzędu może sprawić, że Widzew będzie za moment w czołówce. No ale wiadomo - najkrótszą drogą, by dostać się do Europy jest wygranie pucharu.
Jesteś zaskoczony, że dopiero teraz, pod koniec roku, Widzew potrafił wygrać dwa trudne mecze z rzędu?
- W klubie doszło do mnóstwa zmian. Zmienili się piłkarze, zmieniali trenerzy. Trudno było przejść przez to bez żadnych problemów i nie dotyczy to tylko Widzewa, tylko pewnie każdego klubu na świecie, który znalazłby się w podobnej sytuacji. Potrzebujemy czasu, by nowi zawodnicy odpowiednio się wkomponowali, ale też, byśmy wszyscy zaadaptowali się do nowej taktyki. Na końcu najważniejsze, byśmy zaprezentowali odpowiednią mentalność i charakter, stworzyli razem "jeden Widzew". Bez tego trudno będzie o dobre wyniki w kolejnych meczach.
Widzew, czyli ciągłe zmiany
Mówisz o zmianach. Macie już trzeciego trenera w tym sezonie, pracę stracił też dyrektor sportowy Mindaugas Nikolicius. Jaki dokładnie miało to wpływ na zespół?
- Spory. Mówimy o zupełnie innych pomysłach na grę, o zupełnie innych spojrzeniach na piłkę w przypadku kolejnych trenerów. Przychodzi nowy trener, to musisz się dostosować do jego wizji. To zawsze zajmuje trochę czasu, a po tym czasie… przychodzi kolejny trener i znów trzeba przejść przez ten sam proces. Trudno w takich warunkach natychmiast mieć dobre wyniki. Nie mieliśmy dobrego czasu, ale mam wrażenie, że to się zmienia. Przed nami ostatni mecz w tym roku w lidze i warto byłoby to udowodnić. Tym bardziej, że wygrana zbliży nas do górnej części tabeli i pozwoli wystartować po zimowej przerwie z zupełnie inną energią i mentalnością.
Co nowego do szatni wniósł trener Igor Jovićević?
Dokładnie te rzeczy, o których wspomniałem przed chwilą - ogromną energię i mistrzowską mentalność. Gdy do szatni wchodzi trener, który prowadził w przeszłości świetne zespoły, zdobywał z nimi mistrzowskie tytuły, to siłą rzeczy przynosi ze sobą odpowiedni mental. Widzew bardzo tego potrzebował.
Kolejny raz mówisz o mentalności. Tego wam brakowało w pierwszej części sezonu?
- Chyba jednak byłoby to zbyt duże uproszczenie. Nie miałem poczucia, byśmy mentalnie byli słabi, ale gdy wyniki zupełnie się nie zgadzają, drużyna zaczyna być trochę przytłoczona. Gdy wiele rzeczy nie działa tak, jak w założeniach, zaczynasz się zastanawiać: może jednak nie jesteśmy tak mocni, jak wydawało nam się jakiś czas temu? Dobre wyniki nakręcają wszystko, bo gdy wygrywasz, twoje myśli zupełnie inne, niż przy porażkach. Po prostu dostajesz dowód, że idziesz we właściwym kierunku.
A może nie wszyscy dobrze znieśli presję, która pewnie zmieniła się po tym, jak klub przejął Robert Dobrzycki? Nagle Widzew z dnia na dzień stał się jednym z bogatszych polskich klubów, a za dużą kasą zawsze idą większe oczekiwania.
- Nie, presja nie ma z tym nic wspólnego, abstrahując, że to nie działa tak, że jak masz więcej pieniędzy, to z automatu masz lepszą drużynę. OK, mamy teraz wysoki budżet, finansowo oddaliliśmy się od części ligi, ale wpadliśmy w proces. A proces zawsze potrzebuje czasu. Mogło się oczywiście zdarzyć, że wchodzenie na szczyt tabeli stałoby się szybciej, bo Ekstraklasa - ze względu na to, jak jest wyrównana - daje na to szansę wielu klubom, także takim, których nie spodziewasz się na górze. Ale w tym wypadku trzeba po prostu poczekać.
Robert Dobrzycki, właściciel klubu, niedawno powiedział w wywiadzie, że drużyna nie miała dobrych relacji z trenerem Żeljko Sopiciem. Możesz powiedzieć coś więcej?
- Wolałbym nie odpowiadać za kogoś. Mogę mówić tylko za siebie. Ja z trenerem z Sopiciem miałem bardzo dobre relacje. Wykonywałem wszystko, czego oczekiwał. Szanowałem go jako trenera i jako człowieka, bo dla mnie był świetną osobą. Gdy prowadził Widzew, grałem dobrze, więc nic więcej nie powiem, niż to, że wykonywał tu dobrą pracę i zasługuje na szacunek.
Ty od początku sezonu faktycznie grałeś na najwyższym poziomie. Czułeś irytację, że to nie wystarcza, by robić dobre wyniki?
- Irytację nie, natomiast było coś to coś, o czym wspomniałem wcześniej - brak przekonania, że uda się osiągnąć nasze cele. Dużo łatwiej wierzyć, gdy wyniki się zgadzają, natomiast daleki jestem od twierdzenia, że ten sezon w lidze już się dla nas skończył.
Dlaczego Juljan Shehu nie chciał odchodzić
Mimo tych wyników, chyba w jedną rzecz uwierzyłeś - w to, że Widzew może stać się czołową drużyną w Polsce. Miesiąc temu przedłużyłeś kontrakt do 2028 roku. Wątpię, byś to zrobił przy założeniu, że staniesz się piłkarzem drużyny ze środka tabeli.
- Masz absolutną rację. Jestem na 100 proc. pewny, że kwestią czasu jest wdarcie się do czołówki. Widzę ogromny potencjał w klubie oraz trudne do opisania pragnienie, by zrealizować wizję wielkiego Widzewa. Moim zdaniem stanie się to niedługo i faktycznie to była główna myśl, która mi towarzyszyła w momencie, w którym podpisywałem się pod nowym kontraktem.
Jednocześnie negocjacje w sprawie przedłużenia kontraktu trochę potrwały. Tak, jakbyś jakieś wątpliwości miał…
- Nie, to nie to. Zawsze obie strony pracują nad konkretnymi punktami w kontrakcie, to normalna część tego procesu. Z obu stron od początku była wola doprowadzenia tej sprawy do szczęśliwego końca.
Miałeś jakieś oferty z lepszych lig od Ekstraklasy?
- Jakieś faktycznie się pojawiły, ale nie byłem przekonany do tego, co widziałem na stole. To nie była trudna decyzja, by zdecydować się na pozostanie w Widzewie.
Skąd w takim razie przychodziły te propozycje?
- Mówiąc szczerze, moi agenci rozmawiali z naprawdę wieloma klubami latem. Pytasz o kierunki… Belgia, Turcja, Włochy, Hiszpania - ale w tym ostatnim przypadku nie chodziło o La Ligę. Przyszła też propozycja ze Szwecji, ale na pewno nie chciałem odchodzić do żadnej ligi, która w moim odczuciu jest na podobnym poziomie, co Ekstraklasa. Tutejszej lidze niczego nie brakuje, mamy tu fantastyczną atmosferę, świetne stadiony. Nie widziałem nic atrakcyjniejszego w miejscach, do których mogłem trafić.
Skoro tak łechcesz nasze ego, wymień trzy rzeczy, które kojarzą Ci się z Ekstraklasą (śmiech)!
Pierwsza to stadiony. One są niesamowite. Gdy na nie wchodzisz, od razu masz poczucie gry w czołowej lidze europejskiej. Druga - kibice. Robią świetną atmosferę. I trzecia - w ostatnich latach Polska - jako kraj - mocno się rozwinęła, a wraz z nią rozwinęła się Ekstraklasa.
Na początku tej rozmowy powiedziałeś, że głównym celem Widzewa jest wygranie Pucharu Polski. Cel może zamienić się w obsesję?
- Widzew nie wygrał żadnego trofeum od dawna. Nie wiem, czy można tu mówić o obsesji, ale jest to coś, co stało się naprawdę istotną sprawą. Nie tylko dla piłkarzy, ale dla każdej osoby związanej z Widzewem - od pracowników, po kibiców. Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli odpuścić walkę o dostanie się do finału, a później o zwycięstwo w nim. Nie, gdy jesteśmy w połowie drogi. Widzew zasługuje na coś naprawdę dużego.
Polska - Albania. Jaki to będzie mecz?
Jeszcze nie wiemy, czy Widzew zagra na Stadionie Narodowym, ale wiemy, że ty pojawisz się tam w marcu. Byłeś zadowolony z wylosowania Polski w barażach o mistrzostwa świata?
- Tak! Szczerze mówiąc, to miałem mocne przeczucie, że wylosujemy Polskę. W Albanii ten mecz uchodzi za jeden z najważniejszych w historii. Nie mogę się doczekać.
Koledzy z drużyny narodowej pytali cię już o Polskę?
- Nie musieli mnie pytać, bo w ostatnich latach regularnie gramy ze sobą. Materiału jest na tyle dużo, że każdy z reprezentantów Albanii doskonale zna Polskę. Nawet jeśli trochę się zmieniło u was, bo selekcjonerem został Jan Urban, to ogólnie trudno mówić o wielkich zmianach, skoro piłkarze w dużej mierze są ci sami.
Ty w ogóle znasz Jana Urbana?
- Z ligi - owszem. Uważam, że to bardzo dobry trener, bardzo go szanuję. Zrobił świetną robotę w Górniku Zabrze. Za każdym razem był to trudny przeciwnik.
W Polsce panuje przekonanie, że to my jesteśmy faworytem meczu z Albanią. Zgadzasz się z tym?
- Nie. W tego typu meczach nie ma faworytów. To jest coś jak finał, a w nim zawsze może się wydarzyć wszystko. Delikatną przewagę Polakom daje prawo gry na własnym stadionie, to zawsze niesie drużynę, natomiast nie na tyle, bym powiedział, że Polska jest dużym faworytem. To będzie "mecz momentów" - kto ich będzie miał więcej, ten wygra. Zdecydują detale.
Co jest najmocniejszą stroną drużyny narodowej Albanii?
- Stanowimy drużynę, po prostu. Jeden organizm, wszyscy patrzymy w tym samym kierunku. Do tego nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o jakość piłkarską. Nie mamy swojego Lewandowskiego, jak wy - moim zdaniem najlepszego piłkarza w historii Polski, jednego z najlepszych w historii nowożytnego futbolu - ale jeśli porównamy pozostałych zawodników, nie ma wielkich różnic między Albanią i Polską. Wy macie piłkarzy z niezłych klubów w niezłych ligach, ale my podobnie. Armando Broja gra w Premier League i miewa tam niezły czas, Djimsiti jest jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy Serie A, kilka nazwisk można jeszcze wymienić, ale najważniejsze jest to, od czego zacząłem - wszyscy stanowimy drużynę.
A co twoim zdaniem jest najmocniejszą stroną Polski?
- To, że pod Janem Urbanem wasza drużyna zaczęła grać naprawdę niezły futbol. Oglądałem ostatni mecz Polski z Holandią i byłem pod wrażeniem waszego poziomu na tle tak mocnego rywala. Poza tym na pewno pomagać wam będą trybuny, bo sam się regularnie przekonuję, jaką siłę mają kibice w Polsce.
Jesteś w Polsce od trzech lat. Zaskoczyło cię czymś życie tutaj?
- Jeśli chodzi o życie, Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. Poza tym imponujące jest, jak aktualnie ekonomicznie jest stabilna. Wydaje mi się, że pod tym względem to europejska czołówka. Podoba mi się gościnność, choć jeśli mógłbym zmienić jedną rzecz, to jest tu trochę za zimno, choć w sumie już się przyzwyczaiłem (śmiech). Lubię tu mieszkać, niczego mi tu nie brakuje.
Spytam cię na koniec jaki wynik meczu Polska - Albania przewidujesz?
- Hmm… Po bardzo ciężkim meczu wygramy 1:0!






![Real Betis – FC Barcelona 3:5. Grad bramek w Sewilli [WIDEO] (Eleven Sports)](https://i.iplsc.com/000M1E3T4SP3CG90-C401.webp)

![Resovia zdominowała mistrzów! JSW Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia [SKRÓT MECZU]](https://i.iplsc.com/000M1E2SJQ23A4SP-C401.webp)


