0:6 "nowej" Polki z byłą Rosjanką. Zaskakujący zwrot akcji. 155 minut thrillera w WTA
Dwa tygodnie temu Linda Klimovicova zadebiutowała w reprezentacji Polski - i uczynił to z przytupem, u boku Igi Świątek. Ruszyła do Francji, by powalczyć jeszcze o rozstawienie w eliminacjach Australian Open, w Trelaze koło Angers sprawiła już jedną niespodziankę. A teraz potrzebowała drugiej - z zawodniczką, o której w ostatnich dniach też było głośno. Mowa o Kamilli Rachimowej - kolejnej tenisistce, która uciekła z Rosji, zdecydowała się grać pod flagą Uzbekistanu. Ich mecz potrwał 155 minut, był pełen zwrotów. Polkę czekają miłe chwile po ogłoszeniu kolejnej aktualizacji rankingu.

W poniedziałkowym notowaniu rankingu WTA Linda Klimovicova zajmowała 145. miejsce, jedno poniżej swojego rekordu kariery. W ostatnich tygodniach o punkty jednak nie grała, w Gorzowie zadebiutowała jednak w reprezentacji Polski w rozgrywkach Billie Jean King Cup. I trzeba przyznać, że mimo choroby żołądkowej, był to debiut nadzwyczaj okazały: najpierw w deblu, później w singlu. Urodzoną w Ołomuńcu 21-latkę komplementował Dawid Celt, miłe słowa dodała Iga Świątek.
Linda nie zakończyła jeszcze sezonu - poleciała do Francji, na dwa halowe turnieje WTA 125. Ma szansę znacznie poprawić swoją pozycję w rankingu, może nawet wskoczyć w okolice 120.-130. miejsca. A to by jej dało rozstawienie w kwalifikacjach Australian Open. Tu decydujący będzie ranking z 5 stycznia 2026 roku.
Inaczej wygląda sytuacja z zamknięciem listy na główną drabinkę pierwszego Wielkiego Szlema w kolejnym sezonie. To nastąpi na bazie najbliższej aktualizacji, właśnie po turniejach w Trelaze koło Angers (WTA 125), Quito (WTA 125) i Dubaju (ITF W100).
I o to miejsce walczy Kamilla Rachimowa - do zeszłego tygodnia będąca w tourze zawodniczką neutralną, a teraz już - reprezentantką Uzbekistanu. Jako druga w krótkim czasie, po Marii Timofiejewej, zdecydowała się na taki krok. Ona w poniedziałek była 112. w rankingu, triumf w całych zawodach da jej gwarancję gry w pierwszej rundzie w Melbourne. A jeśli stanie się inaczej, ma prawo czuć zawód. Ten sezon zaczynała przecież na 60. pozycji, miała pewny wstęp do dużych turniejów WTA 1000.
To pochodząca z Jekaterynburga zawodniczka była tu faworytką.
WTA 125 Open Angers Loire Trélazé. Linda Klimovicova kontra Kamilla Rachimowa. Stawką ćwierćfinał
O pierwszym secie Linda chciałaby zapewne jak najszybciej zapomnieć. Źle go zaczęła, Rachimowa szybko pokazała, że to ona chce tu stawiać warunki. Wygrała trzy pierwsze gemy, jedynie w tym ostatnim miała drobne problemy. A kluczowy okazał się ten następny, już całkowicie podciął skrzydła 21-latce z Bielska-Białej.

Klimovicova prowadziła bowiem 40-0, mogła coś wreszcie zapisać po stronie swoich zysków. Najpierw pojawił się podwójny błąd serwisowy, za moment posłała piłkę w siatkę. I pojawiły się nerwy, nowa obywatelka Uzbekistanu zaczęła świetnie grać kątowo. A Polka nie potrafiła skutecznie odpowiadać. Widać było w tych zagraniach spory potencjał Kamilli, która w swoim zawodniczym CV aż dziewięć potyczek z rywalkami z TOP 10 rankingu, a jedno z nich wygrane. Z Jasmine Paolini na tegorocznym Wimbledonie, co było przecież sporą sensacją. Potrafiła też napsuć krwi Idze Świątek na zeszłorocznym US Open czy Arynie Sabalence podczas WTA 500 w Waszyngtonie (2024), wygrała z Białorusinką seta.
Po zaledwie 26 minutach Rachimowa wygrała tego seta 6:0, Polka zakończyła go znów podwójnym błędem. Statystyki dla Lindy były porażające - zaledwie 39 procent trafianego pierwszego serwisu, zaledwie 10 z 37 wygranych akcji.
Trudno było więc oczekiwać jakiegoś zwrotu akcji przy takiej różnicy, ale on jednak nastąpił. Wynikał przede wszystkim z poprawy jakości podania Klimovicovej, ale też chyba rozprężenia jej rywalki. Linda odskoczyła na 3:1, potrzebowała jeszcze podtrzymania dyspozycji serwisowej, a tymczasem w szóstym gemie znów ona się załamała. I doszło do powrotnego przełamania, faworytka wyrównała na 3:3.

Polka jeszcze raz, w trudach, wywalczyła breaka, ale tylko po to, by go za chwilą oddać. Gdy jednak nie powtórzyła tego po raz trzeci, a Rachimowa objęła prowadzenie 5:4, mecz niebezpiecznie zaczął zbliżać się ku końcowi. Zwłaszcza, że Klimovicova kolejnego gema zaczęła od podwójnego błędu, już dziewiątego w tym meczu. Wybroniła się, mimo stanu 0-30. A później jeszcze wyrównała na 6:6.
Ostatecznie w tym secie o wyniku zdecydował tie-break. Polka zaczęła go źle, przegrywała 0-2, 1-4 i 3-5. A później wygrała cztery kolejne akcje, odwróciła losy całego meczu.
Decydował więc trzeci set, w trakcie którego obie miały już wyraźne problemy fizyczne. Klimovicova miała trzy okazje, by przełamać zawodniczkę reprezentującą Uzbekistan na 4:2. I to się zemściło. Nie wykorzystała swoich szans, dała zaś takie Rachimowej. Znów górę wzięły nerwy. Rachimowa wygrała to spotkanie 6:0, 6:7 (5), 6:3.
W rankingu WTA "na żywo" Klimovicova jest dziś 138. A ponieważ wyprzedzić ją mogą maksymalnie trzy rywalki - Varvara Lepchenko, Maja Chwalińska i Dominika Salkova, na pewno w najbliższy poniedziałek zaliczy najlepsze notowanie w całej karierze. I awans o co najmniej cztery pozycje.






![Resovia zdominowała mistrzów! JSW Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia [SKRÓT MECZU]](https://i.iplsc.com/000M1E2SJQ23A4SP-C401.webp)





