Partner merytoryczny: Eleven Sports

Półfinałowa rywalka Igi Świątek miała cztery meczbole. Przegrała, po 221 minutach gry

Niecałe cztery lata temu Iga Świątek i Nadia Podoroska rywalizowały ze sobą o finał Roland Garros. Polka najpierw nie dała żadnych szans Argentynce, a później sięgnęła po pierwszy wielkoszlemowy skalp w zawodowej karierze. Teraz obie zawodniczki znajdują się w zupełnie innym położeniu. Tenisistka z Ameryki Południowej, będąca aktualnie na 74. miejscu w rankingu, walczyła dzisiaj o półfinał WTA 250 w Hua Hin. I przegrała - po 3 godzinach i 41 minutach walki, mając po drodze aż cztery meczbole.

Iga Świątek pokonała Nadię Podoroską w półfinale Roland Garros 2020
Iga Świątek pokonała Nadię Podoroską w półfinale Roland Garros 2020/THOMAS SAMSON / AFP/AFP

Iga Świątek i Nadia Podoroska okazały się rewelacjami wielkoszlemowych zmagań na paryskiej mączce na przełomie września i października 2020 roku. Obie tenisistki spotkały się ze sobą w półfinale, gdzie Polka zdeklasowała reprezentantkę Argentyny, triumfując 6:2, 6:1. Dla zawodniczki z Ameryki Południowej był to tak naprawdę jednorazowy wyskok, jeśli chodzi o wielkoszlemowe występy. Obecnie próbuje budować swoją pozycję w rankingu, wydostając się z końcówki pierwszej setki. A był już taki moment, że w lipcu 2022 roku plasowała się nawet na 213. pozycji - wtedy, gdy raszynianka gromadziła swoje pierwsze tygodnie na szczycie kobiecego zestawienia.

W notowaniu z 16 września Podoroska znajdowała się na 74. miejscu, czyli o 38 lokat niżej niż jej "życiówka". W połowie sierpnia triumfowała w turnieju WTA 125 w Barranquilli, pokonując w finale Niemkę z polskimi korzeniami - Tatjanę Marię. Z Kolumbii udała się prosto do Meksyku, by zmierzyć się w pierwszej rundzie z Magdaleną Fręch. Argentynka prowadziła nawet 4:1 w trzecim secie, ale ostatecznie pojedynek zakończył się po myśli Polki.

Teraz Podoroska próbowała podbić rozgrywki w Tajlandii. Podczas WTA 250 w Hua Hin wyeliminowała m.in. rozstawioną z "2" Katerinę Siniakovą i zameldowała się w ćwierćfinale, gdzie przyszło jej się mierzyć z inną półfinalistką Roland Garros - Tamarą Zidansek. Reprezentantka Słowenii dotarła do najlepszej "4" paryskiej imprezy o rok później od Nadii. Teraz panie dostały okazję, by po raz drugi zmierzyć się ze sobą w bezpośrednim pojedynku. Pierwszy, podczas tegorocznego Australian Open, zakończył się dwusetowym zwycięstwem Argentynki.

Kolejny maratoński pojedynek w Hua Hin. Tamara Zidansek w półfinale imprezy rangi WTA 250

Tym razem byliśmy świadkami dramatycznego starcia. W pierwszym secie doszło do siedmiu przełamań w dziesięciu rozegranych gemach. Od momentu, gdy Zidansek prowadziła 3:2 z przewagą breaka, zrobiło się 5:3 dla Podoroskiej. Słowenka mogła wyrównać na 5:5, ale nie po raz kolejny nie zdołała utrzymać własnego podania. Za trzecim setbolem Argentynka dopięła swego i wygrała partię 6:4.

Następne dwie odsłony kończyły się tie-breakami. Tamara mogła zakończyć drugiego seta w dwunastym gemie, gdyż miała ku temu dwie okazje, na dodatek przy własnym podaniu. Od tego momentu cztery akcje powędrowały jednak na konto Nadii i dzięki temu mieliśmy rozstrzygającą batalię do siedmiu wygranych punktów. Ta od początku układała się po myśli Słowenki. 7:6(3) dla Zidansek i po ponad dwóch godzinach rywalizacji otrzymaliśmy trzeci set.

Trzecia partia przyniosła jeszcze więcej dramaturgii. Przy stanie 5:4 Podoroska serwowała po zwycięstwo. Prowadziła 40-0, a mimo to przegrała gema. Także kilka minut później pojawiła się szansa na zamknięcie pojedynku, już czwarta dla Nadii. Ale i tym razem Argentynka nie zdołała utrzymać swojego serwisu. To się na niej boleśnie zemściło. Zidansek wygrała spotkanie 4:6, 7:6(3), 7:6(3) i po 3 godzinach oraz 41 minutach batalii mogła się cieszyć z awansu do półfinału WTA 250 w Hua Hin. Tam zagra z Rebeccą Sramkovą - tenisistką, która wyeliminowała z turnieju Magdę Linette.

Iga Świątek - Ludmiła Samsonowa, 6:4, 6:1. SKRÓT. WIDEO/AP/© 2024 Associated Press
Iga Świątek/AFP
Tamara Zidansek/AFP
Nadia Podoroska/ALAIN JOCARD / AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem