18 listopada na obiekcie im. Adama Małysza zaplanowano konkurs drużynowy, a dzień później indywidualny. Czy to ukłon w stronę "Orła z Wisły"? - Nie, absolutnie nie! Moja osoba nie miała tu żadnego znaczenia. Przyznam, iż nie wierzyłem, że FIS zgodzi się na Wisłę. Po tej decyzji są powody do radości, ale nie aż takie, aby skakać do góry - dodał dyrektor koordynator kadry narodowej w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej PZN. Małysz zwrócił uwagę na warunek, jaki postawiła FIS: do 31 października na rozbiegu skoczni muszą powstać nowoczesne tory lodowe oraz zostać ustawione specjalne siatki chroniące przed wiatrem. - W Zakopanem tory wykonała niemiecka firma, jest jeszcze słoweńska, a wybór nastąpi w drodze przetargu. Obowiązujące procedury muszą być zachowane. Nie ma drogi na skróty, czasu jest niewiele i trzeba się sprężyć. Ryzyko jest ogromne, ale nie możemy sprawić zawodu. Wierzę w szczęśliwy koniec. Swój optymizm opieram na deklaracjach pomocy ze strony nie tylko Polskiego Związku Narciarskiego, ale przede wszystkim gwarancjach Centralnego Ośrodka Sportu oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki - podkreślił. Medalista olimpijski i mistrzostw świata uważa, że na decyzję FIS o powierzeniu Wiśle inauguracji sezonu wpływ miało kilka bardzo istotnych czynników. - Polska na mapie skoków narciarskich zajmuje szczególne miejsce. Organizacja konkursów w minionych latach w Zakopanem i Wiśle zawsze była wysoko oceniana. Popularność nie maleje, wręcz przeciwnie, z roku na rok wzrasta. Tysiące kibiców na trybunach tworzy fantastyczną atmosferę, a do tego nie jeden zawodnik, a grupa skoczków plasuje się na czołowych pozycjach - zaznaczył. Konkursy w Wiśle zaplanowano bardzo wcześnie, ponad miesiąc przed kalendarzową zimą. Jednak Małysz nie obawia się, że może być problem ze śniegiem. - Ten z nieba raczej nie spadnie. Dlatego PZN zawarł umowę z firmą Supersnow, która już z początkiem października, nawet przy dodatnich temperaturach do 15 stopni, będzie go wytwarzała i gromadziła w kontenerach. Bardziej boję się o wiatr, aniżeli o śnieg - wspomniał zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/2001. Małysz, który w grudniu skończy 40 lat, dodał, że tydzień po konkursie w Wiśle planowane są kolejne zawody Pucharu Świata w fińskim Kuusamo, gdzie ostatnio cykl był inaugurowany. - Kuusamo przeprowadziło potężne inwestycje na skoczni Rukatunturi, a gospodarze zbierali ostatnio wiele pochwał, gratulacji. Pozostaje nam równać do najlepszych. Jeśli wszystko ułoży się pomyślnie i nasze zawody zostaną wysoko ocenione przez FIS, to jest nadzieja, że będą się odbywały rokrocznie. PZN zgłosił już chęć inaugurowania pucharowej rywalizacji w latach 2018-22 - powiedział "Orzeł z Wisły".