Zbigniew Bartman: Nie boję się świata
Zbigniew Bartman ma zaledwie 22 lata, ale w siatkówkę grał już w trzech ligach - polskiej, włoskiej i tureckiej. Kolejny sezon spędzi w rosyjskim ZSK Gazprom Surgut. Jest też ważnym ogniwem w reprezentacji Daniela Castellaniego, która w Turcji walczy w mistrzostwach Europy.

"Generalnie nie boję się świata. Lubię podróżować, więc gdy przyszła pierwsza oferta z włoskiej Marmi Lanza Werona ani przez chwilę nie zawahałem się, tylko ją przyjąłem" - przyznał Bartman.
Miał wówczas 18 lat i za sobą występy w warszawskim Metrze, MOS-ie Wola i Polskiej Energii Sosnowiec. "Chciałem się dalej rozwijać i myślę, że wyjazd był dobrym krokiem naprzód" - uważa.
Po dwuletnim pobycie we Włoszech trafił do Turcji i reprezentował barwy Halkbank Ankara. Wrócił na jeden sezon do Polski (AZS Częstochowa), by po roku znowu wyemigrować. Tym razem do Rosji - ZSK Gazprom Surgut.
"Na razie jeszcze nie wyobrażam sobie gry w Rosji. Wprawdzie za jedenaście dni lecę już do Surgutu, ale staram się o tym nie myśleć. W tej chwili to do mnie po prostu nie dociera. Może dlatego, że staram się skupić wyłącznie na mistrzostwach Europy. To w tej chwili najważniejsze" - podkreślił.
Bartman zaznaczył, że nie ma ligi, w której czuje się najlepiej. "Trudno mi to ocenić. Każdy kraj jest inny, daje nowe doznania, nowych rzeczy można się nauczyć, różne kultury poznać. Najdłużej byłem we Włoszech, dwa lata i tam się czułem naprawdę dobrze" - wspominał.
Polacy w mistrzostwach Europy po trzech wygranych w fazie grupowej meczach - z Francją, Niemcami (po 3:1) i Turcją (3:0) awansowali z kompletem punktów do drugiej rundy.
"To wymarzony start i mamy bardzo dobrą zaliczkę przed kolejnymi spotkaniami. To było dla nas niezmiernie ważne w perspektywie walki o półfinał. Myślę, że jest tak, jak tego wszyscy oczekiwaliśmy" - ocenił.
We wtorek o godz. 16.30 Polacy zmierzą się z obrońcami tytułu Hiszpanią. Potem czekają ich pojedynki ze Słowacją i Grecją. Bartman uważa, że ich pierwszy przeciwnik jest też teoretycznie najłatwiejszym.
"Hiszpanie prezentują się już od dłuższego czasu słabo. Graliśmy z nimi w Memoriale Huberta Wagnera i tam nie zachwycili formą. W Turcji nie jest lepiej. Myślę, że są w naszym zasięgu" - ocenił.
Znacznie groźniejsi będą, według niego, następni rywale. "Grecy nie byli stawiani w gronie faworyta grupy B, a wygrali wszystkie mecze. Ciekaw jestem, jak sobie dalej poradzą, ale na pewno nie będą łatwym przeciwnikiem. Myślę, że na nich i na Słowaków będzie trzeba uważać, bo są to zespoły wyrównane".
Pewne jest, że Polacy nie mogą odpuścić sobie żadnego pojedynku. "Tak się porobiło w europejskiej siatkówce, że na Starym Kontynencie już słabych zespołów nie ma. Z każdym trzeba walczyć na maksa, bo możemy zostać szybko skarceni i spotka nas sroga kara" - przestrzegł Bartman. Dodał, że awans do czwórki jest bardzo realny.
"Zibi" w drużynie narodowej o miejsce w składzie rywalizuje ze świetnie dysponowanym Bartoszem Kurkiem. Nie przeszkadza mu jednak rola rezerwowego.
"Jedni wolą wziąć odpowiedzialność na siebie od początku i chcą grać w wyjściowej szóstce, inni wolą rolę zmiennika. Mi to nie przeszkadza, od młodego jestem przyzwyczajony do tego, bo zaczynałem jako 16-latek w zespole seniorskim, we Włoszech też wchodziłem z ławki. Nie jest to więc dla mnie żadna nowość. Staram się wywiązywać z tego najlepiej jak potrafię. Jeśli idzie zespołowi ciężko, a ja dostaję szansę, by pojawić się na boisku, to robię wszystko, by nas z tego dołka wyprowadzić" - powiedział.
Przyznał, że trudno jest oglądać mecz z ławki, a jeszcze bardziej nieprzyjemnie z trybun, nie mówiąc już o sytuacji przed ekranem telewizora. Dwa dni wolnego, niedzielę i poniedziałek, spędził na regeneracji sił.
"Po obiedzie jest zawsze jakaś drzemka. Był też spacer po mieście i dobry film. Po odprawie taktycznej jest już tylko koncentracja i skupienie się na najbliższych przeciwnikach" - zakończył Bartman.
INTERIA.PL/PAP
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje