Lewandowski nie czekał. Po meczu stanął przed kamerą i ogłosił. Kibice w euforii
FC Barcelona wraca do gry o tytuł mistrzowski po niedzielnym zwycięstwie 1:0 nad Deportivo Alaves. Autorem złotego gola okazał się Robert Lewandowski, umacniając się w ten sposób na szczycie klasyfikacji strzelców. Krótko po końcowym gwizdku nie krył entuzjazmu. - Przegraliśmy już wystarczająco dużo meczów w La Liga, teraz nadszedł czas, aby wszystkie wygrać - ogłosił bez wahania przed kamerami DAZN.

W sobotę Real Madryt uległ w gościnie Espanyolowi (0:1). Piłkarze Barcelony dostali szansę na skrócenie dystansu do lidera i skrzętnie z niej skorzystali. Konfrontacja z Deportivo Alaves nie była jednak spacerkiem. Gospodarze oddali tylko jeden celny strzał w ciągu pierwszych 45 minut.
Goście nie spisali się jednak pod tym względem lepiej. Do przerwy nie trafili w światło bramki choćby raz. Stojący między słupkami Wojciech Szczęsny musiał skupić się przede wszystkim na utrzymaniu właściwego poziomu koncentracji.
"We własnym polu karnym Szczęsny był niemal widzem, ale zagrożenie ze strony rywali istniało. Pięć razy znaleźli się na spalonym. Było jasne, że gdyby środkowi obrońcy Barcelony popełnili błąd, sytuacja wicemistrzów Hiszpanii mogłaby się znacznie skomplikować" - zauważa madrycki "AS".
Lewandowski nie zamierza zwalniać tempa. Odważna deklaracja lidera strzelców La Liga
"Są mecze, które od samego początku zaczynają się dla Barcelony źle. Są dni, kiedy wszystko się komplikuje i wtedy musi pojawić się kandydat do Trofeo Pichichi. I tak zrobił. W sumie strzelił już siedem goli swojemu ulubionemu przeciwnikowi" - pisze z kolei "Marca" w odniesieniu do Roberta Lewandowskiego, autora jedynego gola meczu.
Serwis wystawia "Lewemu" wysoką notę 7,5. Wyżej oceniony został tylko Lamine Yamal, otrzymując ósemkę.
"Od pierwszej akcji musiał sobie radzić z bliskim towarzystwem dwóch obrońców. Zdołał przełamać impas w meczu, który pozwolił Barcelonie powrócić do walki o tytuł. W wieku 36 lat jego statystyki pozostają niepodważalne" - czytamy w relacji "Mundo Deportivo".
- Przed meczem wiedzieliśmy, że musimy zwyciężyć - tak tuż po meczu mówił przed kamerą DAZN sam Lewandowski. - Nie zawsze możemy wygrać z przewagą 4-5 bramek, czasami mamy takie mecze jak ten, w których rywale są w bardzo niskim pressingu. Przegraliśmy już wystarczająco dużo meczów w La Liga, teraz nadszedł czas, aby wszystkie wygrać.
W ligowej tabeli Barcelona nadal zajmuje trzecią lokatę. Złapała jednak bezpośredni kontakt z najgroźniejszymi rywalami. Do Atletico traci już tylko trzy punkty, do liderującego Realu - cztery.
Marzenie kibiców "Blaugrany" to remis w starciu madryckich rywali, do którego dojdzie już w najbliższej kolejce La Liga. Jeśli Katalończycy równolegle pokonają na swoim terenie Sevillę, w czubie tabeli stawka się niemal wyrówna.
Gol Lewandowskiego umacnia jego pozycję w klasyfikacji strzelców. Polak otwiera zestawienie z 18 bramkami (w sezonie zdobył w sumie 30). Plasujący się tuż za nim Kylian Mbappe ma na koncie trzy trafienia mniej.