Anglia - Polska: alibi dla Fornalika
Przegrany mecz na Wembley był tylko potwierdzeniem faktu, że piłkarska reprezentacja Polski nie jest drużyną. A to źle świadczy przede wszystkim o selekcjonerze.

Taktyka z epoki kamienia łupanego
Nie tylko Fornalik zawinił
Błyskotliwy wywód eksperta
Inny argument dotyczy bezpośrednio trenera z zagranicy. Ktoś brawurowo dowodził w telewizji publicznej, że jeśli już, to powinien to być specjalista z absolutnego topu, by dawał gwarancję sukcesu. "Czy stać nas na selekcjonera oczekującego 3-4 mln euro za rok? Nie!" - zakończył się błyskotliwy wywód. A więc niech pracuje Fornalik, lub inny zdolny trener z Ekstraklasy, bo ich oczekiwania finansowe są na odpowiednim poziomie?
Kto powinien zastąpić Waldemara Fornalika na stanowisku selekcjonera reprezentacji?
Gdyby futbol był tylko kwestią kasy, Real Madryt wygrywałby Ligę Mistrzów co 12 miesięcy. Po każdej porażce reprezentacji Polski padają argumenty o tym, że nasz futbol jest na sukces za biedny. To bzdura. Kluby Ekstraklasy mają budżety znacznie wyższe, od rywali, od których w europejskich rozgrywkach biorą lanie. Jeśli patrzymy na klubowe kariery obecnych reprezentantów kraju, dają one nadzieję na coś więcej niż tylko wygrane z San Marino. Problem w tym, by ktoś poprowadził tych graczy, porwał ich tak jak Leo Beenhakker zaraz po przyjeździe do Polski, dając impuls do wyjścia na wyższy poziom. To nie musi być obcokrajowiec, ale ktoś emanujący wiarą we własne możliwości.
Okres polskiej smuty
Polski futbol jest smutny, obolały porażkami na wszystkich frontach. Mimo słabiutkiej gry, drużyna Fornalika dotrwała do dwóch ostatnich kolejek rozgrywek kwalifikacyjnych z szansami na awans. Szanse okazały się jednak jak zwykle tylko iluzjami. W meczach z Ukrainą i Anglią trzeba było zwycięstw, tymczasem Polacy nie zdobyli w nich bramki. Pomijając więc nawet kuriozalne kiksy w obronie, te eliminacje nie miały prawa zakończyć się lepiej. Czy są przesłanki, by twierdzić, że kontynuacja tego, co przeżywaliśmy przez ostatni rok ma jakikolwiek sens? Że prowadzi do czegoś?
Ja tych przesłanek nie widzę. Nie widzę sensu w masochistycznym pławieniu się w przekonaniu, że polska piłka jest za biedna, zbyt zacofana i archaiczna. Gra reprezentacji Polski była w ostatnich latach przede wszystkim odzwierciedleniem marazmu w myśleniu. Każdy kolejny selekcjoner chował się za paranoicznymi argumentami, że polscy piłkarze są za słabi na choćby namiastkę sukcesu. Jeśli trener uważa, że ma za słabych graczy, niech szuka pracy w Hiszpanii!
Fornalik nie zasłużył na dalszą pracę z kadrą
Kiedy Beenhakker mawiał, że przechodzi z drużyną na jasną stronę Księżyca, pękaliśmy ze śmiechu. Ale po obejrzeniu meczów z Portugalią, a potem z Serbią, czy Czechami, poczuliśmy, że ten zabawny, starszawy Holender widzi coś, czego przeciętny kibic nie dostrzega. Nieważne, czy fani podzielają racje i optymizm selekcjonera, ważne by przynosiły one skutek na boisku. Polskiej drużynie trzeba kogoś z ikrą, z doświadczeniem i wiedzą. A nie grzecznych, dobrze wychowanych i gładko uczesanych trenerów, dla których wyprawa na Wembley jest lotem do innej galaktyki.
Nasz futbol ma swoje ograniczenia. Selekcjoner nie powinien traktować ich jednak jako alibi, ale wyzwania. To normalne, że Fornalik chciałby pracować z reprezentacją dalej, tylko czym na to zasłużył? Mając w kadrze trzech piłkarzy, którzy grali w ostatnim finale Champions League, zajął czwarte miejsce w grupie z przewagą dwóch punktów nad Mołdawią.
Anglia - Polska 2-0. Galeria
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje