Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Nie wiem, czy Zidane zna to powiedzenie, ale nawet jeśli tak, to chyba się tym nie przejmuje, bo ponownie objął Real po zaledwie 284 dniach. Stało się tak, gdyż, jak twierdzi "The Independent", Perez przekonał francuskiego szkoleniowca obietnicą przebudowy drużyny, na którą ma dostać około 350 mln euro. Zidane poprzednio pracował w roli trenera Realu w latach 2016-18, odnosząc wiele sukcesów, w tym trzy razy z rzędu wygrywając Ligę Mistrzów, ale zdobywając tylko jedno mistrzostwo Hiszpanii. Jego następcy - Julen Lopetegui i Santiago Solari - notowali jednak bardzo słaby sezon. Okazało się, że strata Zidane'a i Cristiana Ronalda, który przeniósł się do Juventusu Turyn, bez realnych wzmocnień, spowodowała, że "Królewscy" już na początku marca o nic nie grają. Real w Primera Division traci bowiem 12 punktów do liderującej Barcelony, odpadł także w półfinale Pucharu Króla i, co było największą sensacją, już w 1/8 finału Ligi Mistrzów, będąc zdecydowanie gorszym od Ajaksu Amsterdam. Włodarze "Królewskich" mieli podobno plan, aby z zastąpieniem Solariego poczekać do końca rozgrywek, ale ostatnie słabe wyniki przekonały ich do szybszego podjęcia decyzji o poszukaniu nowego trenera. Zidane w letnim oknie transferowym ma mieć do dyspozycji ogromny budżet, nawet 350 milionów euro. Do Madrytu mieliby się przenieść m.in.: Neymar, o którym mówi się od jakiegoś czasu, czy Christian Eriksen z Tottenhamu Hotspur, Eden Hazard z Chelsea Londyn albo nawet kolega Neymara z PSG - Kylian Mbappe, choć trudno przypuszczać, by pieniędzy starczyło na wszystkich. Przyjścia nowych gwiazd oznaczałyby rozstania z kilkoma dotychczasowymi. W tym kontekście pojawiają się nazwiska Garetha Bale'a i Luki Modricia, których sprzedaż wygenerowałaby nowe środki. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division Pawo