Przerwaniem emerytury i dołączeniem Wojciecha Szczęsnego do FC Barcelony żyły media w całej Europie, zwłaszcza w Polsce i Hiszpanii. Te ostatnie na każdym kroku starały się podgrzać atmosferę. Tuż przed podpisaniem przez Polaka kontraktu gruchnęła wiadomość, że w szatni miało dojść do "buntu", zwłaszcza ze strony Inakiego Peny, który natychmiast po kontuzji ter Stegena wskoczył do bramki "Dumy Katalonii". - mogliśmy przeczytać w "El Nacional". - Inaki Pena się buntuje. Wiadomość dla Hansiego Flicka oraz Wojciecha Szczęsnego Szczęsnego, głośna i wyraźna - zatytułowano tekst na temat sytuacji wewnątrz zespołu w obliczu doniesień o pozyskaniu Polaka. Szybko jednak pojawiły się wątpliwości, czy do jakiegokolwiek "buntu" wśród zawodników FC Barcelony w ogóle doszło. Sprawie przyjrzeli się bowiem dokładnie polscy dziennikarze i szybko je zdementowali. Przede wszystkim podważona została wiarygodność autora tekstu, który w ostatnim czasie starał się regularnie publikować "nośne medialnie" teksty, a podgrzewanie atmosfery w ten sposób uznano za mocno przesadzone. Plotki szybko się jednak rozniosły zarówno w Hiszpanii, jak i w Polsce, ale nic to nie zmieniło. W środę Wojciech Szczęsny podpisał roczny kontrakt z FC Barceloną, a jeżeli opisane pogłoski do niego w ogóle dotarły, to już dzień wcześniej pokazał, że nie zamierza się nimi przejmować. To właśnie wtedy były kadrowicz Probierza pojawił się na meczu swojego nowego klubu z Young Boys w Lidze Mistrzów. Teraz Mateusz Święcicki w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet ujawnił, jak zachował się wobec "rywala" w walce o miejsce w bramce "Dumy Katalonii". Jak się okazuje, Polak trzymał kciuki za Inakiego Penę. I zamierza robić to dalej. - otwarcie przyznał dziennikarz Eleven Sports, który przez ostatnie trzy dni przed podpisaniem kontraktu był blisko polskiego golkipera. A przy okazji zdradził, jaką przemianę w tym czasie przeszedł 34-latek. - W środę po meczu on już się zachowywał jak ktoś, kto jest naładowany energią zobaczenia z bliska rywalizacji Barcy. I chęci pracy. To było dla mnie niesamowite. Jak mówił o klubie, jak mówił o wyzwaniu w poniedziałek i wtorek i jak mówił już po podpisaniu umowy - wyjawił Święcicki. Teraz kibice i sam zainteresowany czekają już tylko na debiut Polaka w bramce FC Barcelony. To jednak nie nastąpi tak szybko. Jak poinformował hiszpański "Sport", rozpoczął póki co indywidualne treningi i realizuje spersonalizowany program przygotowawczy. Potrzebuje bowiem czasu, by po przerwie wrócić do formy. Według Hiszpanów miałby być gotowy na mecz z Sevillą 20 października.