W poprzednim sezonie Orlen Wisła przełamała dwunastoletnią hegemonię zespołu z Kielc i sięgnęła po mistrzostwo Polski. W finale wygrała dwa mecze po rzutach karnych. Trzeci raz z rzędu zgarnęła krajowy puchar. Nowe rozgrywki również rozpoczęła od zwycięstwa z Industrią. Na początku września, w historycznym Superpucharze Polski, wygrała 27:24. Podopieczni Xaviera Sabate odnieśli cztery kolejne zwycięstwa nad odwiecznym rywalem. To najlepsza seria "Nafciarzy" w tych starciach od 30 lat. - To, że wygrywamy tak często z Kielcami to nie baśń czy bajka, jakieś marzenie. To efekt ciężkiej pracy. Widzę, jak nasz zespół się rozwija, nabiera dojrzałości boiskowej i życiowej. To przekłada się na wyniki - mówił po ostatniej wygranej w Łodzi Michał Daszek, kapitan Orlen Wisły. Obie drużyny przystąpią do rywalizacji w odmiennych humorach. W czwartek Industria Kielce dokonała rzeczy niezwykłej. Mimo gry w zaledwie dwunastoosobowym składzie, pokonała na wyjeździe Magdeburg 27:26, dopisując do swojego konta kolejne dwa cenne punkty w arcytrudnej grupie B Ligi Mistrzów. Orlen Wisła pozostaje bez zdobyczy w Europie. Również w czwartek stoczyła zacięty bój z Fuchse Berlin. Przegrała 24:25 po golu w ostatnich sekundach. Te wyniki nie mają aż tak dużego znaczenia przy "Świętej Wojnie". Ta rządzi się swoimi prawami. - Płock pokazuje z nami dużo lepszą jakość gry niż w Lidze Mistrzów. Gdyby oni tak grali z każdym rywalem, jak przeciwko nam, to mieliby dużo więcej punktów - przekonuje Arciom Karaliok, obrotowy kieleckiego zespołu. Niedzielny mecz w Płocku nie rozstrzygnie jeszcze o mistrzostwie Polski. W sezonie zasadniczym zespoły walczą o pierwsze miejsce, dające lepsze rozstawienie w play-offach oraz perspektywę grania drugiego i ewentualnie trzeciego meczu finału przed własną publicznością. Przed spotkaniem zaskoczył Tałant Dujszebajew, który przyznał, że dla jego zespołu dużo większą wagę będzie miał zbliżający się wyjazdowy pojedynek z Kolstad. - Kiedy masz play-offy, to ułatwia ci życie. Nie jestem ich zwolennikiem. Byłym bardzo zdenerwowany, gdybyśmy w tym momencie grali sezon regularny, bo jechalibyśmy tam w okrojonym składzie. W poprzednim sezonie wygraliśmy u nich, ale później graliśmy bez Michała Olejniczaka i Tomka Gębali. Za kilka miesięcy będzie z nami już Szymon Sićko. Teraz jestem spokojny. Perspektywa takiego meczu daje relaks. Teraz dużo ważniejsze jest wyjście z grupy Ligi Mistrzów - wyjaśnia Tałant Dujszebajew. Industria Kielce ponownie w Płocku zagra bez kilku ważnych zawodników. W marcu poprzedniego roku zdobyła Orlen Arenę grając w dwunastu. Biorąc pod uwagę osłabienia rywali, najnowszą historię, grę przed własną publicznością - faworytem niedzielnej rywalizacji wydają się płocczanie. W Berlinie Xavier Sabate oszczędzał Michała Daszka i Przemysława Krajewskiego, którzy zapewne teraz będą gotowi na niemal pełne 60 minut, aby realizować przepis o dwóch Polakach na parkiecie. - Z niecierpliwością czekamy na niedzielny mecz z Kielcami. To trudny rywal z dużą jakością i wiemy, że będziemy musieli być na naszym najlepszym poziomie, aby móc z nimi w pełni rywalizować. Skupiamy się na przygotowaniach i kluczowych obszarach, które musimy poprawić, ale jesteśmy pewni naszych umiejętności. Granie przed płocką publicznością w Orlen Arenie to zawsze wspaniałe uczucie, dlatego chcemy dać z siebie wszystko i osiągnąć wspólnie z nimi pożądany wynik - tłumaczy Tin Cokan, skrzydłowy zespołu z Płocka. Nie ma wątpliwości, że niedzielna rywalizacja rozstrzyganie się w obronie. Obie ekipy w tym elemencie prezentują się bardzo dobrze. - Wisła ma jedną z najlepszych obron w Europie. Agresywną, bardzo wymuszającą błędy. Sprawdzoną przez wiele lat. Będzie bardzo ciężko zdobywać bramki. Nie tylko dlatego, że mamy problemy kadrowe. Ważne będzie, aby wyjść od obrony i zdobyć jak najłatwiejszych goli z kontry albo w momencie, kiedy nie zdążą się dobrze ustawić. Jeśli to zrobią, to będzie bardzo ciężko nam się ich zaskoczyć - tłumaczy Tomasz Gębala, rozgrywający Industrii Kielce. Niedzielna "Święta Wojna" w Płocku rozpocznie się o godz. 12.30.