Twierdza Płock ma się dobrze. Mistrz Polski bliżej ćwierćfinału Ligi Mistrzów
Nie udało się Industrii Kielce, wysoko przegrała w swojej hali pierwsze starcie o ćwierćfinał Ligi Mistrzów z Fuchse Berlin. Ale już Orlen Wisła Płock swoją szansę wykorzystał - mistrz Polski pojedzie na rewanż do Francji z zaliczką, która w piłce ręcznej wcale nie jest taka mała. "Nafciarze" pokonali bowiem HBC Nantes 28:25 (17:12) i aż szkoda, że w drugiej połowie nie zagrali tak dobrze jak w pierwszej. Bo ten awans byłby prawie pewny. A tak muszą o niego powalczyć - w przyszłą środę we Francji.

29 marca 2023 roku Orlen Wisła Płock zremisował we Francji z Nantes 25:25, ale lepiej wykonywał rzuty karne. "Nafciarze" dokonali wtedy rzeczy wielkiej, awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Ignacio Biosca w bramce ówczesnego wicemistrza Polski spisywał się lepiej niż Viktora Hallgrimsson w ekipie z Francji. Dziś w Orlen Arenie znów byli głównymi postaciami, ale w... przeciwnych zespołach.
Jeśli trzeci zespół fazy zasadniczej, który stracił szansę na drugie miejsce i bezpośrednią kwalifikację do ćwierćfinale w ostatnich sekundach ostatniej potyczki, gra z szóstym zespołem drugiej grupy, powinien być faworytem. Inaczej mówiąc: Nantes powinno awansować. Tyle że Francuzi stracili trzech środkowych rozgrywających, przede wszystkim Aymerica Minne'a, gwiazdę reprezentacji Francji. I to było potężne osłabienie Nantes, to nie ulegało dyskusji. Płock zaś przystąpił wreszcie w pełnym składzie: wrócił Michał Daszek, wrócił Mitja Janc, mogą też grać Hallgrimsson czy Zoltan Szita.
A patrząc na to, że płocczanie nie przegrali w tym roku meczu w Lidze Mistrzów, można było być optymistą.
Orlen Wisła Płock - HBC Nantes w Lidze Mistrzów. Kapitalna pierwsza połowa "Naciarzy", aż szkoda, że się skończyła
Mistrz Polski w pierwszej połowie grał kapitalnie, ręce same składały się do oklasków. Koncertowo zaczął Szita, trafił trzykrotnie w pierwszych minutach, Orlen Wisła odskoczył na 5:2. Świetnie prezentowała się defensywa gospodarzy, swoje dodał islandzki bramkarz. A i Sabate ryzykował, do rzutu karnego desygnował Filipa Michałowicza. A później drugi raz. Młody zawodnik poradził sobie z presją, ale później siódemki znakomicie egzekwował już Przemysław Krajewski.
Przewaga płocczan zaś rosła, w 17. minucie Krajewski trafił na 11:6. A później na 13:7, znów z siedmiu metrów. To wtedy trener gości Gregory Cojean zaczął się irytować, poprosił o przerwę. Bo jego drużynie już w pierwszym spotkaniu wymykała się szans na awans do ćwierćfinału. A do tego Hallgrimmson zatrzymał z siedmiu metrów wybitnego specjalistkę od karnych - Valero Riverę.
Do szatni obie drużyny zeszły przy wyniku 17:12, znakomitą końcówkę miał Tomas Piroch. Można było zacierać ręce, wszystko układało się znakomicie. Tyle że już nawet w tym sezonie "Nafciarze" mieli mecz, gdy świetnie grali przez 30-40 minut, a później gdzieś tę koncentrację tracili.
Mistrz Polski o sześć bramek lepszy, 20 minut do końca meczu. A później Francuzi ruszyli do odrabiania strat
Wielka szkoda, że w drugiej połowie płocczanie nie byli w stanie dalej grać tak koncertowo. Nie spisywali się źle, tak nie można powiedzieć. Wkradło się jednak trochę chaosu, przewaga spadła z sześciu bramek do czterech - i tak się utrzymywała. Francuzi też nie prezentowali niczego wielkiego, nie mieli jakiegoś atutu, który byłby w stanie w jakiś magiczny sposób regularnie oszukiwać defensywę mistrzów Polski.
Chodziło więc o to, by mieć te sześć bramek zaliczki przed rewanżem, bo też wiemy, że jednak w obcych halach "Nafciarze" aż tak dobrze się nie prezentują. A w Nantes w przyszłą środę może być gorąco.
I z tych sześciu bramek zaliczki wkrótce została tylko 1/3, gdy w 49. minucie ze skrzydła rzucił Noam Leopold. Sabate ryzykował, wprowadzał drugiego obrotowego zamiast bramkarza, ale to ryzyko nie popłacało. Bo choć mistrzowie Polski mieli sytuacje, to je marnowali. A rywale rzucali do pustej bramki, nawet Biosca trafił.
Było więc już tylko 24:22 dla Płocka, a jeszcze goście mieli szansę na kontaktowe trafienie. Gdy zaczynała się 60. minuta, Wisła prowadziła 28:24, ale grała też w osłabieniu. Pięć bramek przewagi, to był całkiem duży komfort. Nantes jednak swoją szansę wykorzystało. Została akcja gospodarzy, Sabate poprosił o przerwę. Nie udało się jego drużynie już trafić, skończyło się na 28:25.
I tej przewagi mistrzowie Polski będą bronić we Francji w przyszłą środę w Kraju Loary.
Orlen Wisła Płock - HBC Nantes 28:25 (17:12)
Orlen Wisła: Hallgrimsson (6/27 - 22 proc.), Alilović (0/4 - 0 proc.) - Krajewski 8 (7/7 z karnych), Piroch 5, Mihić 3, Szita 3, Daszek 2, Serdio 2, Michałowicz 2 (2/2), Susnja 1, Fazekas 1, Dawydzk 1, Janc, Zarabec, Terzić, Żytnikow.
Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 9/9.
HBC Nantes: Pesić (4/20 - 20 proc.), Biosca 1 (5/17 - 29 proc.) - Bos 6 (1/1 z karnego), Odriozola 5, Tournat 3, Briet 2, Rivera 2 (2/3), Abdi 2, Leopold 2, Lagarde 2, Milosavljević, Yoshida, Avelange-Demouge, Gaber, Nyateu, Nassequela.
Kary: 8 minut. Rzuty karne: 3/4.
1/8 finału
27.03.2025
19:45
Składy drużyn
- 19'
- 24' 29' 32' 37' 47'
- 1' 4' 6'
- 6' 11'
- 6' 21' 44'
- 8' 46'
- 15' 16' 17' 20' 26' 33' 41' 52'
- 9' 57'
- 53'
- 59'
- 45'
- 5' 44'
- 11' 22'
- 34' 46'
- 49' 60'
- 8' 14'
- 29' 31' 36' 42' 47' 52'
- 10' 18' 24' 48' 54'
- 6' 20' 27'