Po piątkowej, wstydliwej wpadce z Argentyną (24:29) w sobotę zespół trenera Piotra Przybeckiego zagrał o niebo lepiej. Wreszcie sporo elementów w grze Polaków zaczęło funkcjonować, może jeszcze nie jak należy, ale i tak dużo lepiej niż ostatnio. W pierwszej połowie na boisku dominowali Białorusini prowadząc dwoma-trzema bramkami. Ale Polacy trzymali jako taki dystans do rywali. W porównaniu do meczu z Argentyną radykalnie ograniczyli liczbę strat, starali się grać w sposób bardziej urozmaicony, wykorzystywali więcej elementów gry i byli chyba znacznie bardziej skupieni. Do przerwy przegrywaliśmy 14:15 ale po zmianie stron szybko wykorzystaliśmy kilka błędów Białorusinów. W pewnym momencie Polska wygrywała nawet 25:20 i tej szansy już nie zmarnowała i choć wygrana 28:27 nie wygląda imponująco, to zagrożenia wielkiego już nie było. Powiew optymizmu dało kilka elementów, do tej pory obecnych w grze Polaków od wielkiego dzwonu. 8 goli Tomasza Gębali to dobry wynik i wydaje się, że rozgrywający płockiej Wisły zaczyna rozumieć jak powinien grać by wykorzystywać swoje niezaprzeczalne atuty, czyli wzrost, siłę i rzut. A i koledzy zrozumieli, że trzeba mu przygotować okazję. Sporo bramek zdobyli skrzydłowi, - w sumie 12, a najwięcej - 5 - najmłodszy z nich Arkadiusz Moryto. Minusem i zagadką jest kontuzja stawu skokowego Michała Daszka, i choć w ostatnich meczach to raczej Moryto aspirował do numeru jeden na skrzydle, to ewentualny - odpukać - brak doświadczonego skrzydłowego Orlenu Wisły Płock byłby sporym osłabieniem. Do białoruskiej bramki trafiali też kołowi i - co równie ważne - dali radę wywalczyć parę rzutów karnych. W bramce z kolei całe 60 minut rozegrał Piotr Wyszomirski i między innymi odbił dwa karne. Kolejny plus dodatni tego meczu to wykorzystywanie gry w przewadze, przechwyty i gole do pustej bramki oraz nienajgorsza obrona, która - co by nie mówić - bardzo dobrym Białorusinom skutecznie uprzykrzała życie. Przy takiej litanii dobrych wiadomości końcowe zwycięstwo jest tylko niewiele znaczącym dodatkiem. Do hurra optymizmu i zachwytów jeszcze jak stąd na Księżyc, a prawdziwym testem będzie przyszłotygodniowy turniej kwalifikacyjny w Porto, a właściwie ostatni mecz tego turnieju - z Portugalią. W niedzielę o 19 w ostatnim meczu Memoriału Domingo Barcenasa Polska zagra z Hiszpanią. Transmisja w TVP Sport. lech Polska - Białoruś 28:27 (14-15) Polska: Piotr Wyszomirski - Tomasz Gębala 8, Arkadiusz Moryto 5, Przemysław Krajewski 3, Paweł Paczkowski 2, Patryk Walczak 2, Adrian Nogowski 2, Michał Daszek 2, Kamil Krieger 2, Maciej Gębala 1, Kamil Syprzak 1, Stanisław Makowiejew, Łukasz Gierak, Piotr Chrapkowski, Marek Daćko, Paweł Genda. Najwięcej bramek dla Białorusi: Uladzislau Kulesz 5, Artur Karwacki 5, Maksim Baranau 4, Siarhiej Szyłowicz 3, Andriej Jurinok 3, Arciom Karalok 3.