"Tego meczu nie możemy przegrać" - zapowiadał przed mistrzostwami duński trener "Biało-czerwonych" Kim Rasmussen. I tak się stało. Paragwaj - czwarta drużyna mistrzostw Ameryki jest zdecydowanie najsłabszym zespołem w grupie C. Zaczęło się planowo: po trzech golach Katarzyny Koniuszaniec i jednym Moniki Stachowskiej w 7. min Polki prowadziły 4:0. Trener rywalek poprosił o czas, ale niewiele to pomogło - rywalki nawet grając w przewadze liczebnej nie były w stanie sforsować obrony "Biało-czerwonych". Po raz pierwszy ta sztuka Paragwajkom udała się dopiero w 16. min, ale po stronie strat miały już dziesięć trafień. W 22. min., przy stanie 14:2, to trener Rasmussen poprosił o czas, widząc pewne rozprężenie w zadowolonym z rezultatu zespole. Do końca pierwszej połowy jego podopieczne całkowicie panowały na boisku i powiększały przewagę. Do szatni schodziły prowadząc 19:4. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Ciągle powtarzał się jeden schemat. Paragwajki odbijały się od muru polskiej defensywy, traciły piłkę, a za chwilę bramkę. I nie miało znaczenia, w jakim ustawieniu grały "Biało-czerwone", bo trener Rasmussen żonglował składem. Ostatecznie Polki wygrały 40:6, a najwięcej bramek rzuciła Koniuszaniec - 8. We wcześniejszym meczu tej grupy Angola wygrała z Argentyną 33:23. Wieczorem Norwegia spotka się z Hiszpanią. Po meczu powiedzieli: Kim Rasmussen (trener reprezentacji Polski): "Zwycięstwo cieszy. Mogłem wykorzystać całą szesnastkę zawodniczek. I na szczęście obyło się bez kontuzji. Byliśmy podekscytowani przed tym pierwszym meczem. Czekaliśmy na niego z utęsknieniem już od czerwca. Wykonaliśmy ważny krok do przodu, by bezpiecznie uczestniczyć w tym turnieju". Patrycja Kulwińska (obrotowa reprezentacji Polski): "Wynik w tym meczu był sprawą drugorzędną. Nie boję się tego powiedzieć - byłyśmy przekonane, że to spotkanie wygramy. W stu procentach byłyśmy pewne, że będzie dobrze. Dobrze się stało, że na inaugurację mistrzostw mieliśmy takiego przeciwnika, bo - jak było widać - mieliśmy trochę problemów w ataku z uzyskaniem odpowiedniego tempa. Teraz powinno być już tylko lepiej". Karolina Kudłacz (rozgrywająca, kapitan reprezentacji Polski): "Przewidywałyśmy, że mecz będzie łatwy, niemniej ostrzegałyśmy się nawzajem, żeby nie podejść do niego bez odpowiedniej koncentracji. Trener oszczędzał siły kilku zawodniczek. Nasze skrzydłowe miały dziś pełne pole do popisu. Dzięki mocnej obronie mogłyśmy przeprowadzać kontrataki. To było piękne otwarcie. Następny przeciwnik - Hiszpania będzie już zupełnie inny, wymagający i nasze głowy są już przy tym meczu". Kinga Byzdra (rozgrywająca reprezentacji Polski): "Założenie było takie, że musimy ten mecz wygrać i tak też się stało. Miały wystąpić wszystkie zawodniczki, prawie każda zdobyła bramkę, wszystko funkcjonowało zgodnie z planem. Bardzo ważna jest komunikacja między nami. Gra 16 zawodniczek, z różnych klubów. Żeby się zgrać, połączyć w jedną całość, potrzeba trochę czasu. Fajnie, że to funkcjonuje i z meczu na mecz jest coraz lepiej". Polska - Paragwaj 40:6 (19:4) Polska: Małgorzata Gapska, Anna Wysokińska - Katarzyna Koniuszaniec 8, Monika Migała 4, Kinga Grzyb 7, Agnieszka Jochymek 5, Monika Stachowska 2, Patrycja Kulwińska 1, Iwona Niedźwiedź 1, karolina Kudłacz 2, Alina Wojtas 3, Kinga Byzdra, Karolina Szwed-Orneborg 1, Karolina Semeniuk-Olchawa 4, Małgorzata Stasiak 1, Karolina Siódmiak 1. Paragwaj: Alicia Villalba, Analia Yaryes - Sabrina Fiore 2, Alana Pedrozo, Maria Gomez, Georginna Battaglia, Marizza Faria 3, Myrian Rodriguez, Alexia Caceres, Leysa Beggan, Ana Acuna 1, Analia Yaryes, Kamila Rolon, Pilar Frutos. Kary: Polska - 6 min., Paragwaj - 4 min.