Broniąca tytułu klubowego mistrza Europy Barcelona mogła pochwalić się chyba najmocniejszym duetem bramkarskim na kontynencie: od lat tym klubie jest przecież jedna z najważniejszych postaci w hiszpańskiej piłce ręcznej, czyli Gonzalo Pérez de Vargas, ale i on pełnił zwykle rolę rezerwowego przy fenomenalnym Emilu Nielsenie. Duńczyk to obok Andreasa Wolffa najlepszy golkiper świata, gwiazda ostatnich mistrzostw świata. Wszystko zmieniło się w połowie lutego, w meczu ligowym Perez de Vargas doznał kontuzji kolana, dla niego był to ostatni występ w Barcelonie, bo latem i tak odchodzi do Bundesligi. Barcelona została z jednym klasowym golkiperem i młodzieżą. Ten wariant już w tym mieście przerabiali, ale w piłkarskich strukturach klubu. We wrześniu urazu doznał bowiem Marc-André ter Stegen, jego kontuzja w starciu z Villarrealem okazała się na tyle poważna, że niezbędny był transfer "last minute". Wtedy z emerytury ściągnięto Wojciecha Szczęsnego, a Polak szybko pokazał się ze znakomitej strony. Dziś, gdy powoli gotowy do gry jest Niemiec, w klubie mają zaskakujący kłopot bogactwa. Zespół piłki ręcznej podążył tym samym tropem, na decydującą część sezonu postanowiono zatrudnić "emeryta" Vincenta Gerarda - Francuza, który rok temu zakończył swoją karierę, grając na koniec w PSG. A to były mistrz Europy, świata i złoty medalista z igrzysk w Tokio. Inaczej mówiąc - wciąż doskonały zmiennik dla Nielsena, gdyby ten miał jakieś problemy. Barcelona szukała drugiego bramkarza, kontuzje koszmarek dla tego klubu. Padło na emerytowanego mistrza olimpijskiego "Blaugrana" to z punktu faworyt każdych rozgrywek w piłce ręcznej, czy to krajowych, czy też międzynarodowych. W Lidze Mistrzów Katalończycy spisywali się bez zarzutu, pewnie wygrali swoją grupę, a w niej dwukrotnie m.in. ograli Industrię Kielce. Wywalczyli bezpośredni awans do ćwierćfinału, w czwartek o godz. 18.45 czeka ich pierwsze spotkanie: w Segedynie z tamtejszym OTP Bank-Pick. Niepokój wzbudziły jednak ostatnie występy Barcy w rodzimej lidze - w kwietniu klub przegrał dwa spotkania, najpierw z Granollers, później w Valladolid. A taka historia, dwie porażki w jednym sezonie ligowym, zdarzyły się temu klubowi po raz ostatni... 16 lat temu. O ile w Liga ASOBAL takie pojedyncze wpadki nie mają większych konsekwencji, to ewentualne niepowodzenie w rywalizacji z węgierskim Pickiem może mieć już duże znaczenie. To tylko dwumecz, lepsza drużyna zagra w czerwcu w Final 4 Ligi Mistrzów - w Lanxess Arenie w Kolonii. Barca broni zaś tytułu. W tym sezonie obie drużyny grały już w fazie grupowej, decydowały niuanse. W Palau Blaugrana gospodarze wygrali 31:30, w Segedynie był remis 29:29. Nic więc dziwnego, że w klubie robili wszystko, aby Gerard mógł już wystąpić na Węgrzech. "Klub zarejestrował jego licencję w RFEBM 11 kwietnia, ale brak komunikacji i koordynacji między RFEBM a EHF (Europejska Federacja Piłki Ręcznej - red.) uniemożliwił mu kwalifikowanie się do rozgrywek kontynentalnych w ten czwartek. Gérard będzie już dostępny na mecz rewanżowy - napisał klub w specjalnym oświadczeniu. W czwartek rolę drugiego bramkarza będzie więc pełnił 20-letni Filip Saric, syn legendarnego golkipera Barcelony, a na koniec kariery... reprezentacji Kataru Danijela. Polskie kluby tym razem poza najlepszą ósemką w Europie. Zacięte ćwiercfinały Mistrz Polski Orlen Wisła Płock i wicemistrz Industria Kielce zakończyły już rywalizację w tej edycji Ligi Mistrzów trzy tygodnie temu. Płocczanie okazali się gorsi od HBC Nantes (28:25 i 24:29), a kielczanie od Füchse Berlin (27:33 i 37:37). W grze zostało osiem drużyn, w dwumeczach walczą o miejsce w finałowym turnieju. W środę SC Magdeburg zremisował z Telekomem Veszprem 26:26, a HBC Nantes pokonał Sporting Lizbona 28:27. W czwartek Pick Segedyn zmierzy się z Barceloną (18.45), a Füchse podejmie w Berlinie duński Aalborg Handbold (godz. 20.45).