Kilka ciosów Portugalii, a później niezwykła pogoń Polaków. I lekcja na koniec
Trzy dni temu w Gdańsku polscy piłkarze ręczni byli o sekundy od sprawienia sporej sensacji - pokonania czwartej drużyny niedawnych mistrzostw świata. Zremisowali jednak z Portugalią 36:36, a już w niedzielę doszło do rewanżu, w Odivelas. Gdyby Polska wygrała, miałaby już praktycznie pewny awans do finałów mistrzostw Europy. Znakomita pogoń za rywalem pod koniec pierwszej połowy jednak nie wystarczyła, faworyci wygrali na swoim terenie 33:27 (16:12).

Było 36:35 dla Biało-Czerwonych, gdy w ostatniej minucie grająca w liczebnym osłabieniu reprezentacja Portugalii rozgrywała swoją ostatnią akcję. I Antonio Areia trafił na remis, a rzut rozpaczy Michała Olejniczaka z 12 metrów wylądował na poprzeczce. Polska zremisowała 36:36, był żal po tamtym starciu w Gdańsku. Wygrana dałaby pozycję lidera w grupie ósmej i - patrząc na zasady eliminacji - praktycznie przesądziłaby o awansie na finałowy turniej.
Było też jasne, że w rewanżu, w Odivelas, będzie o taki sukces znacznie trudniej. Mimo, że Portugalczycy znów wystąpili bez swoich największych gwiazd: braci Costa, Miguela Martinsa i Victora Iturrizy. W ekipie tymczasowego trenera Michała Skórskiego, dla którego niedzielne starcie było już raczej ostatnim w roli selekcjonera, doszło jedynie do drobnych korekt. Debiut w kadrze zaliczył choćby skrzydłowy Orlenu Wisły Płock Filip Michałowicz i już w 8. minucie zdobył swoje debiutanckie trafienie.
Eliminacje mistrzostw Europy. Portugalia - Polska w Odivelas. Pięć bramek przewagi gospodarzy
Początek był iście szalony - nie minęły trzy minuty, a sędziowie już wyrzucili dwóch graczy z boiska, zaś Marcel Jastrzębski zdołał obronić rzut karny Pedro Porteli. Polacy dzielnie trzymali się przez 10 minut, nieźle w bramce spisywał się młody golkiper Orlenu Wisły Płock. A później zaczęły się błędy w ataku, gospodarze wykorzystywali je bezlitośnie. Zwłaszcza Joao Gomes, który jeszcze przez 20. minutą miał w dorobku sześć trafień, nie pomylił się ani razu.
Trener Skórski zareagował czasem na żądanie już w 13. minucie, gdy Portugalia prowadziła 8:5. A wkrótce obie ekipy dzieliło już pięć bramek, nie wyglądało to najlepiej. I wtedy Biało-Czerwoni wzięli się do roboty, trochę poprawili defensywę, kapitalną bramkę zdobył nieobecny na ostatnim mundialu Andrzej Widomski. I nasi poszli za ciosem, Piotr Jędraszczyk nie tylko trafił w 26. minucie na 11:13, ale jeszcze wyrzucił z boiska z karą 20-letniego rozgrywającego Benfiki Lizbona Gabriela Cavalcantiego. Mało tego, za moment Damian Przytuła poprawił z dystansu na 12:13.
Do końca pierwszej połowy zostały nieco ponad trzy minuty, teraz trzeba było po prostu zagrać spokojniej. I nasi tak nie zagrali, znów wróciły błędy. Tak jak w końcówce meczu w Gdańsku, znów w idealnej sytuacji prosto w bramkarza rzucił Marcel Sroczyk, a odpowiedzi rywali były skuteczne. I z jednej bramki różnicy zrobiły się cztery, cała pogoń poszła na marne.
Nieskuteczność Polaków, aż głowa bolała. Rezerwowy bramkarz Portugalii dokonywał cudów
Te dobre minuty Polaków w drugim kwadransie pierwszej połowy dały jednak nadzieję, że Portugalia wcale tak łatwo nie zdobędzie tutaj dwóch punktów. Nadzieje okazały się płonne, dominacja półfinalisty mistrzostw świata była jednak dość wyraźna. Świetną zmianę w ekipie rywali Polaków dał bramkarz Diogo Valerio, zwykle trzeci golkiper Portugalczyków. A tu bronił nawet w sytuacjach sam na sam, w kwadrans odbił sześć z 12 piłek, czyli więcej niż Gustavo Capdeville przez całą pierwszą część meczu. I to właśnie ta nieskuteczność gości była powodem tak wielkiego rozjazdu w wyniku. Gdy w 36. minucie Cavalcanti pokonał Jastrzębskiego, było już 20:13.
Polacy jeszcze walczyli, tworzyli okazje i trafiali w bramkarza. Seryjnie, to było irytujące. Defensywa zaś, choć trener Skórski szukał różnych rozwiązań, też była bardzo dziurawa. No i Portugalczycy znaleźli sposób na powstrzymanie Jędraszczyka, który trzy dni temu mijał ich momentami jak tyczki slalomowe.
Oba zespoły stale dzieliło 5-6 bramek, później nawet 8. A to za dużo, by mecz mógł mieć jeszcze jakieś większe ciśnienie. Nie nastąpił też taki zryw Biało-Czerwonych jak przed przerwą. Portugalia wygrała więc 33:27, ma już zapewniony awans do finałów mistrzostw Europy. Prowadzi w tabeli grupy ósmej z dorobkiem 7 punktów, Polska ma 4, Rumunia 3, a Izrael 2.
Dokończenie zmagań w maju, nasz zespół zagra jeszcze w Gorzowie z Rumunią i poza Polską - z Izraelem. Dwa punkty powinny już dać awans, w tych meczach drużynę poprowadzi już zapewne nowy selekcjoner.
Do finałów ME awansują po dwa najlepsze zespoły z każdej grupy oraz cztery najlepsze z trzecich miejsc, bez uwzględniania wyników z najsłabszymi drużynami w tych grupach.
Portugalia - Polska 33:27 (16:12)
Portugalia: Capdeville (5/17 - 29 proc.), Diogo Valerio (7/22 - 32 proc.) - Areia 6 (3/3 z karnych), Sousa 4, Branquinho 3, Salina 1, Silva 2, Cavalcanti 3, Duarte 2, Gomes 7, Nazare 1, Fernandes 1, Frade 3, Portela (0/1), Brandao, Rui Silva.
Kary: 6 minut. Rzuty karne: 4/5.
Polska: Jastrzębski (10/37 - 27 proc.), Ligarzewski - Jędraszczyk 4, Olejniczak 3, Marciniak 4, Przytuła 3, Widomski 3, Czapliński 3, Michałowicz 2, Bis 1, Paterek 1, Będzikowski 2, Sroczyk, Pietrasik 1, Gębala, Jankowski.
Kary: 6 minut. Ruty karne: 0/0.
4 kolejka
16.03.2025
17:30
Składy drużyn
- A. Areia
25
29' 34' 42' 44' 55' 57' - A. Sousa
65
33' 40' 49' 59' - D. Branquinho
23
2' 8' 19' - D. Salina
15
13' - D. Valerio
99
- F. Silva
30
47' 54' - G. Capdeville
41
- G. Cavalcanti
95
3' 35' 36' - G. Duarte
5
16' 51' - J. Gomes
66
6' 8' 10' 12' 16' 18' 28' - J. Nazare
55
55' - L. Fernandes
21
38' - L. Frade
82
15' 30' 58' - P. Portela
4
- R. Brandao
86
- R. Sousa
14
12A. Pietrasik
1'17A. Widomski
22' 43' 52'8B. Bis
59'2D. Przytula
19' 27' 46'87F. Michalowicz
8' 59'42J. Bedzikowski
58' 60'1K. Ligarzewski
44M. Czaplinski
4' 41' 49'28M. Gebala
75M. Jastrzebski
26M. Marciniak
7' 10' 36' 38'5M. Olejniczak
17' 20' 34'11M. Sroczyk
4P. Jedraszczyk
16' 26' 42' 50'35P. Paterek
54'24W. Jankowski
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje