Denis Buntić: Chorwację czeka pierwszy poważny sprawdzian
Występujący w Vive Tauronie Kielce Denis Buntić uważa, że niemal równe są szanse polskich i chorwackich piłkarzy ręcznych na awans do półfinału mistrzostw świata w Katarze. "W moim zespole są wszyscy zdrowi, dlatego jemu przyznaję niewielką przewagę" - ocenił.

PAP: Grał pan kilka razy w meczach z Polską, czyli drużyną opartą między innymi na kolegach z Vive Tauronu. Kto jest faworytem środowego ćwierćfinału?
Denis Buntić: - Naprawdę trudno wskazać faworyta, w mojej opinii szansę są niemal równe. Niewielką przewagę mógłbym przyznać moim rodakom, bowiem w ekipie polskiej brakuje niektórych kontuzjowanych zawodników, jak Krzysiek Lijewski i Bartek Jaszka.
Chorwackie media są bardziej optymistycznie nastawione, przypominają o bezpośrednich spotkaniach, które ostatnio wygrywają zawodnicy Slavko Goluzy.
- Ale za każdym razem to były ciężkie mecze, nie jednostronne pojedynki. Poza tym należy pamiętać, że mieliśmy - jak się okazało - łatwą grupę w pierwszej części katarskiego turnieju. Jak widać, żadnego z naszych dotychczasowych rywali nie ma już w zawodach.
Zaskakująco słabo Chorwacja zagrała w 1/8 finału przeciwko Brazylii.
- Dla wszystkich ten występ był sporą niespodzianką, ale na szczęście słabszy mecz trafił się jeszcze na wczesnym etapie, nie na przykład z Polską. Dziś Chorwacja będzie miała pierwszy poważny sprawdzian w Katarze.
Kogo można wyróżnić z chorwackie ekipy za dotychczasowe spotkania?
- Podoba mi się postawa Ivana Cupica i Manuela Strleka (obaj też grają w Kielcach - red.). Zdobywają dużo goli, choć Manuel dostaje chyba za mało piłek.
Dlaczego na boiskach Kataru nie ma Denisa Buntica, medalisty MŚ, ME i igrzysk?
- W każdej reprezentacji następują zmiany pokoleniowe, to normalna sprawa. Na mojej pozycji coraz więcej szans dostaje Luka Stepancić, to młody, rozwojowy chłopak. Co nie oznacza, że ja zakończyłem karierę w kadrze. Wcale nie jest to przesądzone, może jeszcze wrócę...
Chorwaci bez pana są w stanie zdobyć upragnione złoto?
- Przed mistrzostwami mówiłem, że w gronie kandydatów są Chorwaci, Hiszpanie, Francuzi, Duńczycy i Polacy. Teraz muszę nieco zmienić opinię - w trójce widzę Chorwację, Hiszpanię i Francję.
Co pan sądzi o gospodarzach, którzy w ćwierćfinale zmierzą się z Niemcami?
- Katarczycy mają dobry zespół, a poza tym, co normalne, zawsze sędziowie trochę pomagają gospodarzom. Czytałem opinie, że Niemcy mogą już czuć się półfinalistami, ale radzę być ostrożnym. To będzie ciężki mecz dla niemieckiej ekipy. W składzie Kataru są zawodnicy m.in. z Francji, Bośni i Hercegowiny, Serbii, Czarnogóry.
Gdzie obejrzy pan mecz z Polską? Wiadomo, że kibicować będzie pan Chorwatom.
- W domu, w Kielcach. Przyjdzie ktoś ze znajomych, spotkanie oglądać będzie też moja ośmioletnia córka, która chodzi do polskiej szkoły, mówi świetnie w waszym języku. Z kolei żona i 2,5-miesięczny syn zostali w mieście Ljubuszki, które znajduje się w Hercegowinie, blisko granicy z Chorwacją. Zawsze będę fanem chorwackiej drużyny, ale kiedy Polska gra z innym rywalem, to moje serce bije dla Polski.
Rozmawiał: Radosław Gielo
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje