Bartosz Jurecki: Świętować będziemy tradycyjnie przy herbatce
W drugiej połowie meczu ćwierćfinałowego mistrzostw świata w Dausze z Chorwacją, wygranym przez Polskę 24:22, można było zobaczyć wszystko, co w piłce ręcznej najpiękniejsze - uważa obrotowy Bartosz Jurecki.

"W drugiej połowie było wszystko to, co w piłce ręcznej najpiękniejsze. Na jej początku znowu było tak, jak z Danią. Straciliśmy prowadzenie, oni wygrywali, potem znowu ich dogoniliśmy i tak na zmianę. Gra była twarda, na pograniczu faulu, ale to taki urok tej dyscypliny. To nie był sparing, ale walka o półfinał. Z taką wolą walki i determinacją możemy zajść jeszcze wyżej" - powiedział po meczu uszczęśliwiony zawodnik SC Magdeburg, który 31 stycznia będzie obchodził 36. urodziny.
Starszy z braci Jureckich podkreślił, że sukces byłby niemożliwy gdyby nie poświęcenie i wspaniała gra całego zespołu.
"Kasa" (Sławomir Szmal - przyp. red) też pokazał klasę w bramce. W końcówce Piotr Chrapkowski wykonał świetną robotę, ale byłoby to niemożliwe gdyby cały zespół nie wypracował mu tych sytuacji. Każdy zawodnik dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa" - dodał.
Rywalem Polaków w półfinale będą gospodarze mundialu - Katarczycy.
"Fajnie, że gramy z Katarem - organizatorem mistrzostw, bo będzie pełna hala i odpowiednia atmosfera. Przy okazji chciałbym podziękować naszym kibicom, którzy tak daleko od kraju wspierali nas z trybun" - przypomniał.
Po powrocie do hotelu polska ekipa zamierza świętować, ale już od czwartku skupi się na kolejnym rywalu.
"Jeszcze musimy ochłonąć, potem trochę poświętujemy i zaczniemy się przygotowywać do kolejnej potyczki. Świętować będziemy tradycyjnie przy herbatce, bo przecież jesteśmy w Katarze, pośmiejemy się, a jutro zejdziemy na śniadanie i zaczniemy przygotowania" - zapowiedział Bartosz Jurecki, który w meczu z Chorwacją zdobył dwie bramki.
Polska - Chorwacja 24-22 w ćwierćfinale MŚ. Galeria
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje