Partner merytoryczny: Eleven Sports

Miliarder negocjuje w sprawie kupna Widzewa Łódź. Oto kulisy

W poniedziałek i wtorek Robert Dobrzycki, szef Panattoni ma spotkać się obecnymi udziałowcami Widzewa, by negocjować kupno większościowego pakietu akcji. Dotarliśmy do informacji, jak może przebiegać transakcja.

Robert Dobrzycki (z lewej) chce kupić Widzew od Tomasza Stamirowskiego
Robert Dobrzycki (z lewej) chce kupić Widzew od Tomasza Stamirowskiego/Marcin Bryja/Newspix

Obecnie Widzew ma dwóch udziałowców - większościowego Tomasza Stamirowskiego (około 95 procent akcji) i mniejszościowego - SRTS Widzew. To stowarzyszenie, które w 2015 roku podjęło się odbudowy klubu po bankructwie. Obecnie posiada kilka procent udziałów, ale w tym najważniejszą tzw. złotą akcję. Stoi na straży tradycji klubu i bez jego zgody nie można podjąć najważniejszych decyzji, tym przede wszystkim sprzedaży Widzewa.

A nowym udziałowcem łódzkiego klubu chce zostać Robert Dobrzycki, jeden ze współwłaścicieli Panattoni, światowego giganta na rynku nieruchomości przemysłowych. Najpierw powiedział, że zamierza kupić polski klub i stworzyć silny europejski zespół. Potem dodał, że jest zdeterminowany, by był to Widzew. Nie bez powodu padło na ten klub. Dobrzycki od lat mu kibicuje, a od 2021 roku jest sponsorem - najpierw akademii, a od dwóch lat sponsorem strategicznym.

- Należy do ekstraklasy krajowego biznesu. To ta sama liga, co Michał Świerczewski [właściciel Rakowa - przyp. red.], Dariusz Mioduski [Legia] czy Zbigniew Jakubas [Motor Lublin] - mówi były członek rady nadzorczej Widzewa. - To może być wielki krok dla rozwoju klubu.

W pierwszej wersji Dobrzycki miał zostać mniejszościowym właścicielem i kupić 25 procent akcji. I takie było jego wstępne porozumienie ze Stamirowskim z grudnia ubiegłego roku. Potem jednak zreflektował się, że niewiele mu to da, bo zainwestuje spore pieniądze, a nie będzie mógł rządzić. Z naszych informacji wynika, że podczas spotkania rady nadzorczej (Dobrzycki jest jej członkiem jako sponsor strategiczny, a Stamirowski przewodniczący), szef Panattoni powiedział wprost, że jednak interesuje go pakiet większościowy. To zaskoczyło Stamirowskiego i rozmowy wyhamowały.

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to zwykle o pieniądze. I tak jest w tym przypadku. Dobrzycki miał zaproponować podwyższenie kapitału spółki Widzew i w ten sposób zostać właścicielem większościowym. W grę wchodziło około 40 mln złotych, za które miałby około 75-80 procent akcji. To byłoby dobre dla klubu, bo byłyby od razu pieniądze na inwestycje. Wtedy to Stamirowski zostałby mniejszościowym właścicielem. Szkopuł w tym, że Widzew jest spółką non profit, a więc udziałowcy nie mogą na nim zarabiać. - Gdyby Stamirowski się na to zgodził, nie zarobiłby ani gorsza. Miałby 20 procent akcji, ale bez większego wpływu na działalność klubu - twierdzi osoba, która jest blisko transakcji. - Może ktoś by kiedyś te akcje od niego odkupił, a może i nie.

To nie spodobało się Stamirowskiemu. W 2021 roku przejął klub i do tej pory zainwestował w niego 10 mln złotych. Do tego Widzew wrócił do Ekstraklasy i jako jeden z nielicznych przynosi dochody. Zarabia, bo kibice wykupują wszystkie karnety, ale także dzięki sponsorom, a ostatnio też transferom. W tym sezonie ze sprzedaży Imada Rondicia, Jordiego Sancheza i Andrejsa Ciganiksa do klubu wpłynęło prawie 10 mln złotych. Na koniec sezonu na koncie może być kilkanaście milionów złotych.

Jeśli ma sprzedać klub, to chciałby co najmniej odzyskać zainwestowane pieniądze, a najlepiej jeszcze na tym dobrze zarobić. - Na jednej z kolacji padło, że chciałby za Widzew 50 mln złotych - mówi nasz informator. - Doceniam zasługi Tomka i należy mu się premia, bo w trudnym momencie się zaangażował i klub uniknął problemów.

Protest kibiców Widzewa. Domagają się sprzedaży klubu

Jak wspomnieliśmy, w lutym rozmowy wyhamowały. Kibice zaczęli się dopytywać, co się dzieje. Spotkali się z Dobrzyckim. I na meczu z Jagiellonią zaprotestowali. Wywierali presję na Stamirowskim, by ten sprzedał klub. To bardzo zdenerwowało obecnego właściciela Widzewa. W końcu sam też spotkał się kibicami. Miał powiedzieć, że oczekuje 44 mln zł za klub.

"W ostatnich dniach jako reprezentant wszystkie grupy kibiców spotkaliśmy się z Tomaszem Stamirowskim i Robertem Dobrzyckim, aby uzyskać informacje na temat przyszłości Widzewa. Po rozmowach pragniemy uspokoić nastroje kibiców i prosimy o cierpliwość, gdyż negocjacje wciąż trwają i obie strony są zdeterminowane do ich pozytywnego zakończenia." - napisali w oświadczeniu.

W poniedziałek Dobrzycki ze Stamirowskim mają się spotkać i negocjować sprzedaż klubu. Potwierdził to nam szef Panattoni, który był na meczu z Widzew - GKS Katowice. Usłyszeliśmy też od niego, że w grę wchodzi odkupienie udziałów od Stamirowskiego i dokapitalizowanie klubu. Wtedy obecny właściciel odzyskałby zainwestowane 10 mln zł. Nie wiadomo jednak, czy by coś zarobił. - Dobrzycki to agresywny biznesmen, potrafi wykorzystywać sytuację. A to oznacza twarde negocjacje. Tomek też to potrafi robić, ale tu chodzi o duży krok w kierunku rozwoju Widzewa - podkreśla nasz rozmówca.

Stamirowski nie jest w łatwej sytuacji. Zdaje sobie sprawę, że fiasko rozmów z Dobrzyckim może oznaczać rozstanie z firmą Panattoni jako sponsora strategicznego. Umowa obowiązuje tylko do końca sezonu. Także kilku innych ważnych sponsorów nie przedłużyło jeszcze kontraktów. Choć Widzew jest w świetnej sytuacji finansowej, szybko może stracić ważne i duże źródła przychodów. Do tego za Dobrzyckim chodzi kilka innych klubów i w przypadku braku porozumienia w Łodzi chętnie rozwiną przed nim czerwony dywan.

W lożach biznesowych przed meczem czy podczas przerw wejście Dobrzyckiego do Widzewa jest tematem numer jeden. Określa się to jako "historyczną szansę" łódzkiego klubu. Nieudane negocjacje mogą też ściągnąć na obecnego właściciela gniew kibiców, o czym przekonał się podczas meczu z Jagiellonią. Protest był pacyfistyczny, ale trybuny dały jasny komunikat, jakiego oczekują finału rozmów.

We wtorek Dobrzycki ma spotkać się także z SRTS. Bez zgody stowarzyszenia nici z transakcji. Zgodnie ze statutem klubu, a także umową inwestycyjną z 2021 roku jego członkowie muszą wyrazić zgodę, by Stamirowski mógł sprzedać więcej niż 35 procent akcji i wcześniej niż przed upływem 10 lat. Do tej pory szef Panattoni oficjalne nie kontaktował się z SRTS. Generalnie problemu ze zgodą stowarzyszenia nie powinno być, ale chcą wysłuchać, jaki pomysł na klub ma Dobrzycki, jak chce go realizować i jakie pieniądze zamierza zainwestować. Ważny też będzie rozwój infrastruktury, bo jeszcze w tym roku ma ruszyć budowa bazy treningowej.

Michal Rydz i Robert Dobrzycki pozują w czerwcu 2024 roku po ogłoszeniu umowy sponsorskiej/widzew.com/materiały prasowe
Tomasz Stamirowski, właścicel Widzewa/Marcin Bryja/Widzew Łódź/materiały prasowe
Michał Rydz, Tomasz Stamirowski, Mateusz Dróżdż/Marcin Bryja/Widzew/materiały prasowe
Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Krzysztof Domin: Ministerstwo Sportu nie przewidziało wsparcia dla curlingu, zostaliśmy bez niczego. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje