Partner merytoryczny: Eleven Sports

Koszmar Realu Madryt. Zwycięstwo w cieniu fatalnej kontuzji Carvajala

Real Madryt w środku tygodnia doznał bolesnej porażki w "swoich" rozgrywkach. Drużyna prowadzona przez Carlo Ancelottiego musiała uznać wyższość zespołu francuskiego Lille. Był to pierwszy przypadek od ponad 365 dni, gdy "Los Blancos" schodzili z boiska pokonaniu po 90 regulaminowych minutach. Nastrój "Królewscy" mogli poprawić sobie w meczu z Villarrealem w ramach 9. kolejki La Liga. Udało się, bo Real wygrał 2:0, a cudownym golem popisał się Vinicius Junior, ale w końcówce z płaczem z murawy zszedł Dani Carvajal. Teraz czas na odpowiedź Barcelony.

Dani Carvajal
Dani Carvajal/RMC Sport Twitter/materiał zewnętrzny

Real Madryt wciąż szuka taktycznych rozwiązań po odejściu Toniego Kroosa. Hiszpański gigant zakontraktował Kyliana Mbappe, przez co musiał zmienić system i sposób gry, a Carlo Ancelotti wciąż rozmyśla nad różnymi możliwościami i jasno stwierdza, że drugiego Kroosa nie będzie. - Nie sądzę, żeby brakowało umiejętności. Modrić ma podanie i technikę, Camavinga ma podanie, Valverde ma podanie, Bellingham ma podanie, Tchouameni jest dla nas kluczowy w aspekcie defensywnym - powiedział Włoch na konferencji prasowej przed dziewiątą kolejką La Liga

W tejże "Los Blancos" na Santiago Bernabeu podejmowali Villarreal, a więc jednego z najbardziej niewygodnych możliwych rywali na hiszpańskich boiskach. Co więcej, w tym spotkaniu "Królewscy" walczyli nie tylko o niezwykle cenne trzy punkty, które tracą w tabeli ligowej do FC Barcelony, ale także poprawę nastrojów własnych i kibiców. Te bowiem zostały mocno zmącone po niespodziewanej porażce w drugiej kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów z Lille. 

Vinicius zachwycił Bernabeu. Real wygrał z Villarrealem

Drużyna z Francji wygrała 1:0 i zakończyła kosmiczną serię zespołu Carlo Ancelottiego. Była to bowiem pierwsza porażka Realu Madryt w regulaminowych 90 minutach od ponad 365 dni. Potencjalne zwycięstwo z "Żółtą Łodzią Podwodną" oznaczałoby zrównanie się punktami z liderującą "Dumą Katalonii". Goście walczyli z kolei o wyprzedzenie gospodarzy w tabeli, bo przed tym meczem obie ekipy dzielił ledwie jeden punkt. Wszystko zapowiadało nam niesamowite widowisko. 

Pierwsza połowa rozpoczęła się od naprawdę energetycznego wejścia w mecz w wykonaniu gospodarzy. Real szukał gola i dość szybko go znalazł. W 14. minucie spotkania na strzał z dystansu zdecydował się Federico Valverde. Piłka po rykoszecie od zawodnika Villarrealu wpadła do siatki i Real wyszedł na prowadzenie. Chwilę później goście mieli okazję na wyrównanie, ale Barry trafił tylko w poprzeczkę i od tego momentu błyszczał głównie Vinicius Junior, który raz po raz nękał rywali dryblingami. Pod koniec pierwszej połowy wyłożył jeszcze piłkę na sam na sam do Mbappe, ale ten koncertowo akcję popsuł i ta część spotkania skończyła się wynikiem 1:0. 

Druga była niezwykle monotonna, zupełnie inna niż ta pierwsza. Tempo wyraźnie spadło, a piłkarze Realu Madryt szukali głównie utrzymania wyniku, który im pasował. Wszystko postanowił zmienić nie kto inny, jak Vinicius. Brazylijczyk w 73. minucie spotkania przyjął piłkę i kopnął, niczym Cristiano Ronaldo w przeszłości. Z odległości około 25. metrów huknął prosto w okienko bramki Villarreal [WIĘCEJ TUTAJ]. W tamtym momencie Real był o krok od zrównania się punktami z Barceloną. W końcówce Real dostał olbrzymi cios, bo z płaczem na noszach zniesiony został Dani Carvajal. W związku z tym zdobyte trzy oczka zeszły na dalszy plan. 

Kontuzja Daniego Carvajala wyglądała dramatycznie. Podejrzenia od razu padły na zerwane, a conajmniej uszkodzone więzadło krzyżowe prawego kolana. Więcej szczegółowych informacji w tej sprawie będzie pojawiać się od niedzieli 6 października. W tym momencie kibicom "Los Blancos" pozostaje modlić się o jak najłagodniejszą diagnozę. 

Paulina Czarnota Bojarska. Podsumowanie spotkań Ligi Konferencji. WIDEO/Paulina Czarnota Bojarska/Interia.tv
Vinicius/AFP
Vinicius/AFP
Carlo Ancelotti/GLYN KIRK/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem