Partner merytoryczny: Eleven Sports

Głowacki odchodzi z łezką w oku

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

- Trudno wybrać mi jeden triumf, który był dla mnie najważniejszy, ale pamiętam taki mecz - z Interem Mediolan w 2001 roku, kiedy graliśmy z Włochami w Pucharze UEFA. Po tym, jak pokonaliśmy ich w Krakowie rzeczywiście byłem z siebie bardzo zadowolony. To było moje najlepsze spotkanie z białą gwiazdą na piersi - powiedział na odchodnym z Wisły jej kapitan Arkadiusz Głowacki.

/INTERIA.PL

Nowy gracz Trabzonsporu znalazł czas na rozmowę z dziennikarzami po oficjalnej konferencji prasowej, która odbyła się w biurze prasowym Wisły Kraków. Arkadiusz Głowacki opowiadał o swoich planach na najbliższe tygodnie oraz wspominał obfitujący w sukcesy okres gry w barwach "Białej Gwiazdy".

- Na razie mój czas tutaj w Krakowie się skończył, przynajmniej w roli zawodnika. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę. Spędziłem tutaj wiele wspaniałych chwil jako piłkarz, jednak futbol nie znosi próżni i myślę, że mój transfer do Tucji to może być impuls dla tych, którzy są już w klubie, aby grali jak najlepiej i mnie zastąpili. Liczę, że Wisła wzmocni jeszcze skład, tak aby w Krakowie znowu cieszyli się z mistrzostwa Polski - mówi "Głowa". - Nie sądzę, żeby teraz kończyła się jakaś era, bo Wisła Kraków to nie był tylko jeden Głowacki, nawet biorąc pod uwagę, że byłem w tym klubie tak długo.

- Trudno jest mi na gorąco wybrać jeden triumf, który był dla mnie najważniejszy, ale pamiętam taki mecz - z Interem Mediolan w 2001 roku, kiedy graliśmy z Włochami w Pucharze UEFA. Po tym, jak pokonaliśmy ich w Krakowie rzeczywiście byłem z siebie bardzo zadowolony, chociaż odpadliśmy z rywalizacji (w dwumeczu było 1-2 - przyp. red.). To było moje najlepsze spotkanie z białą gwiazdą na piersi - wspominał obrońca zapytany o swoje największe sukcesy w barwach Wisły.

10 lat w Wiśle przyniosło jednak obok wielkich zwycięstw również spektakularne porażki. "Głowie" nie udało się awansować z krakowską drużyną do upragnionej Ligi Mistrzów. - Dziś mogę jednak powiedzieć, że wszystko to, zarówno sukcesy, jak i potknięcia, wiele mnie nauczyło, pozwoliło poznać wspaniałych ludzi i pracować z nimi. Kiedyś, gdy będę wspominał to wszystko to w oku zakręci się niejedna łza.

Kapitan "Białej Gwiazdy" nie ukrywa że miał wątpliwości zanim zdecydował się na przeprowadzkę do Turcji. - Pierwsze sygnały o zainteresowaniu Trabzonsporu doszły do mnie w końcówce poprzedniego sezonu, ale wtedy myślałem, że są to "fakty medialne". Tym razem się jednak myliłem - przyznaje. - Decyzja o przejściu po wspaniałej dekadzie w Wiśle do Trabzonsporu była oczywiście znacznie trudniejsza, niż ta kiedy przed dziesięcioma laty zmieniałem poznańskiego Lecha na Kraków.

Po tym, jak kilka lat temu po ucieczce z Trabzonu karierę zakończył Mirosław Szymkowiak, turecka liga nie jest szczególnie popularnym kierunkiem emigracji dla polskich piłkarzy. - Przed wyprowadzką do Turcji miałem oczywiście pewne obawy. Jednak porozmawiałem z Mirkiem, a on powiedział mi, że Trabzonspor to w pełni profesjonalny klub i z tego co zdążyłem się zorientować przez ten krótki czas kiedy byłem w Turcji rzeczywiście warunki do gry w futbol są tam bardzo dobre. Potem skonsultowałem wszystko z rodziną i myślę, że po przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw" podjąłem dobrą decyzję - mówi Głowacki.

"Głowa" zdążył przekonać się już na własnej skórze, jaki klimat panuje w nad Bosforem: - Byłem w Turcji na krótkiej wizji lokalnej, zobaczyłem Trabzon i muszę powiedzieć, że pomimo różnych opinii, jakie słyszałem o tym miejscu, jest to całkiem zwykłe miasto, trochę mniejsze od Krakowa, ale toczy się tam normalne życie - opowiada.

Trabzonspor walczy zwykle o europejskie puchary, jednak wzmocniony Głowackim będzie zapewne chciał przełamać hegemonię drużyn ze Stambułu i bić się o mistrzostwo. - Trudno jest mi mówić o tym, jakie postawimy sobie cele w następnym sezonie. Nie rozmawiałem jeszcze zbyt długo z trenerem, właściwie kiedy spotkamy się na pierwszym obozie treningowym, 27 czerwca, to pewnie będziemy dyskutować o tym, co chcemy osiągnąć w najbliższych rozgrywkach - dodaje eks-wiślak.

Tymczasem wszyscy w Krakowie zachodzą już w głowę, kto - po Głowackim - będzie trzymał w ryzach wiślacką szatnię. "Głowa" podpowiada jednak pewne rozwiązanie: - Myślę, że moim naturalnym następcą w roli kapitana będzie Radek Sobolewski, bo zawsze w przedsezonowych głosowaniach na kapitana był tuż za mną. On co prawda nie lubi rozmawiać z mediami, ale może znajdzie sobie rzecznika prasowego - kończy ze śmiechem "Głowa".

Bartosz Barnaś

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje