Pierwszy mecz grupowy kwalifikacji olimpijskich zakończył się bolesną porażką Polski z Bahamami. Drużyna z Ameryki Północnej z kilkoma gwiazdami NBA w składzie pokonała Biało-Czerwonych 90:81. Jeremy Sochan i spółka zagrali jednak niezły mecz. Walczyli do końca i w pewnym momencie zmniejszyli nawet przewagę rywali z 12 do 6 punktów. Zwycięstwo okazało się jednak poza zasięgiem. Grupa kwalifikacji olimpijskich składa się zaledwie z trzech drużyn. Tą trzecią jest Finlandia, z którą Polacy zmierzyli się w drugiej kolejności. Ważną informacją jest to, że do fazy play-off przechodzi nie jedna, a dwie najlepsze drużyny. Pierwsza kwarta remisowa, w drugiej Polacy pokazali moc "trójek" W pierwszej kwarcie tego spotkania walka była bardzo wyrównana. Polacy niemal przez cały czas mieli przewagę, która w szczytowym momencie wynosiła zaledwie pięć punktów. Finowie jednak skutecznie ją odrobili - skończyło się 24:24. Dobra gra w drugiej kwarcie pomogła Polakom w poprawieniu swojej sytuacji przed dalszą częścią meczu. Polacy szczególnie mocni tym razem byli w rzutach za 3 punkty. Pod koniec pierwszej połowy mieli 7 trafionych rzutów na 12 prób. Finowie natomiast dobrze celowali tylko 4 na 13 razy. Właśnie decydowało o tym, że Biało-Czerwoni prowadzili 47:38. Od początku drugiej połowy Polacy czuli się dobrze na parkiecie. Ich przewaga przekroczyła 10 punktów i przez dłuższy czas utrzymywała się na równym poziomie. Finom trudno było wykonać jakikolwiek krok, który przybliżyłby ich do odrobienia strat. W ostatniej kwarcie Polacy kontynuowali swoją grę i trzymali rywali na bezpieczny dystans. W tym spotkaniu szczególnie dobrze punktowali, co nie było żadnym zaskoczeniem, Jeremy Sochan, A.J. Slaughter i kapitan reprezentacji Mateusz Ponitka. Do tej odsłony przystępowali z 14-punktową przewagą. To, co wydarzyło się później, było prawdziwym koszmarem. Na pięć minut przed końcem zaczęły się problemy W ostatniej fazie meczu przewaga Polaków nagle zaczęła topnieć. Gdy wynosiła 5 punktów, Jeremy Sochan spudłował z dystansu, a Finowie przeprowadzili skuteczną kontrę okraszoną celnym rzutem za trzy punkty. Nagle z dziesięciopunktowej przewagi nie zostało nic. Rywale byli zaledwie jeden celny rzut od dogonienia naszej drużyny. Na minutę przed końcem meczu stało się to, czego obawialiśmy się najbardziej. Finowie po celnym rzucie za trzy punkty wyszli na prowadzenie. Polacy szybko odpowiedzieli jednak skuteczną kontrą i w tym momencie było 88:87 dla nich. Końcówka tego spotkania była niesamowicie emocjonująca. Na 18 sekund przed końcem spotkania Finowie prowadzili jednym punktem. Na nasze nieszczęście dowieźli tę przewagę do końca i wygrali to spotkanie. Jeremy Sochan stanął, co prawda, przed szansą na decydujące trafienie z półdystansu, ale piłka odbiła się od obręczy i nie została zebrana. Na dobitkę było już za późno. Końcowa syrena wybrzmiała - ten dźwięk oznaczał dla nas koniec marzeń o igrzyskach w Paryżu.