Reprezentacja Polski w koszykówce wciąż nie może być pewna udziału w igrzyskach olimpijskich, które rozpoczną się jeszcze w tym miesiącu. W środę biało-czerwoni mierzyli się z faworyzowaną kadrą Bahamów podczas turnieju kwalifikacyjnego w Walencji. Sochan nadzieją polskich koszykarzy na przełamanie fatalnej serii Do igrzysk olimpijskich w Paryżu pozostało mniej niż miesiąc. Nie może zatem dziwić, że Polacy odczuwają coraz większą ekscytację; mają nadzieję, że ich rodacy ponownie przyniosą im dumę - a najlepiej, gdyby z nią wzięli ze sobą medale. Z Tokio biało-czerwoni przywieźli łącznie 14 krążków. Ostatnie lata to posucha w świecie polskiej koszykówki. Dość powiedzieć, że po raz ostatni nasza kadra wystąpiła na igrzyskach w 1980 roku! Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Radosław Piesiewicz emanuje optymizmem i wierzy, że Jeremy Sochan pomoże drużynie przełamać tę czarną serię. O awans nie będzie jednak łatwo. Podczas turnieju w Walencji Polska zmierzy się z Bahamami i Finlandią. Dwie najlepsze ekipy przejdą dalej, a w środę biało-czerwoni rozegrali już pierwszy mecz. "Trójki" Bahamczyków zabójcze dla Polaków Początek meczu nie zaczął się dla podopiecznych trenera Igora Milicicia dobrze. Bahamczycy potrzebowali sekund, by zaliczyć pierwsze punkty - i to od razu trzy. Zresztą, "trójki" okazały się dla Polaków zabójczą bronią w pierwszej kwarcie. Bahamczycy trafili w ten sposób aż sześciokrotnie, a biało-czerwoni tylko trzy razy. Po dziesięciu minutach nasi rywale prowadzili już 30-20. Druga kwarta ponownie rozpoczęła się lepiej dla reprezentacji Bahamów. Szybko spod kosza trafił Eric Gordon, a po chwili skuteczną kontrę wykorzystał Franco Miller. Po stronie Polaków najlepiej prezentowali się Mateusz Ponitka, który regularnie zagrażał silniejszym rywalom, a także Aleksander Balcerowski, ale po drugiej kwarcie przewaga Bahamów jeszcze wzrosła względem pierwszej kwarty - wyniosła 12 punktów (50-38). Przebudzenie Polaków, ale to okazało się za mało. W czwartek mecz o awans Bahamczycy rozpoczęli trzecią kwartę od swojej specjalności. Najpierw za trzy punkty trafił Buddy Hield, a po chwili poprawił jego kolega. Po tym, jednak, otrząsnęli się Polacy. Zdołali zepchnąć przeciwników do obrony i w pewnym momencie udało im się nawet zmniejszyć przewagę do sześciu punktów. Spora w tym zasługa przebudzonego Jeremy'ego Sochana, który do tamtego momentu uzbierał 12 punktów i osiem zbiórek. Podopieczni trenera DeMarco utrzymywali bezpieczny dystans. Ostatecznie trzecia kwarta zakończyła się podobnie, jak poprzednie - 14-punktową stratą biało-czerwonych (59-73). Początek ostatniej partia był już popisem naszych przeciwników. W pewnym momencie ich przewaga nad graczami Milicicia wynosiła nawet 19 punktów. Biało-czerwoni ponownie się przebudzili i odrobili znaczną część strat, ale to nie wystarczyło. Pomimo heroicznej pogoni naszych zawodników, po ostatnim gwizdku sędziego tablica wyników wskazywała wynik 90-81. Biało-czerwoni liczyli na sprawienie dużej niespodzianki, ale Bahamczycy byli tego dnia lepsi w każdej kwarcie. Polacy nie mają jednak czasu na roztrząsanie porażki, bo jeszcze istotniejszy mecz rozegrają w czwartek. O godzinie 20:30 zmierzą się z Finlandią, a wygrany awansuje dalej i utrzyma szanse na awans na igrzyska olimpijskie. We wtorek kadra z Europy uległa Bahamczykom w stosunku 85-96. Biało-czerwoni mierzyli się ze Skandynawami podczas EuroBasketu. Przed dwoma laty nasi rywale okazali się nie do zatrzymania i wygrali aż 89-59.