Polacy w turnieju prekwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich rozgrywanym w Gliwicach nie grali w najmocniejszym możliwym składzie, raczej dość eksperymentalnym. Nie udało się przekonać Jeremy’ego Sochana do występów tego lata w polskiej kadrze, ale w Gliwicach brakowało nie tylko jego - również m.in. Aleksandra Dziewy czy Wojciecha Olejniczaka. Mimo to Polacy naprawdę dobrze zaprezentowali się w starciu z ciekawym rywalem, jakim jest reprezentacja Bośni i Hercegowiny. Poniedziałkowy rywal "Biało-czerwonych" to zespół nieprzewidywalny. W zeszłym roku potrafili ograć np. faworyzowaną ekipę Słowenii, z Luką Donciciem w składzie. W drużynie bośniackiej w Gliwicach wystąpił m.in. gracz doskonale znany z NBA, z Portland Trail Blazers, Jusuf Nurkić. Zobacz także: Dopiero co ograli Doncicia i spółkę, a teraz wylewają żale. "Śpimy po czterech w jednym łóżku" "Biało-czerwoni" dobrze zaczęli to spotkanie. Celną trójkę zaprezentował Igor Milicić Junior, czyli syn selekcjonera polskiej kadry. W pewnym momencie Polacy odskoczyli na 6 oczek, prowadząc 18:12 po "trójce" Michała Sokołowskiego. Akcję tę poprzedziło dość naiwne zachowanie Nurkicia pod koszem, który próbował na siłę przepchnąć się przez polską defensywę, zamiast szukać podania do kolegów. Za bardzo uwierzył w swoje - skądinąd ogromne - atuty gwiazdor Bośni. Koszykówka. Polska - Bośnia. Skuteczne kontry "Biało-czerwonych" Gdy rozpoczęła się druga kwarta, Polacy nie przystopowali. Potrafili umiejętnie kontrować poczynania Bośniaków. Odskoczyli na ponad 10 oczek - na 34:23. Później powiększyli przewagę jeszcze o kolejne dwa punkty. Bośniacy nie mieli pomysłu na powstrzymanie polskich kontrataków. Uciekali się do fauli, które kończyły się kolejnymi rzutami wolnymi. Ekipa z Bałkanów miała bardzo słabą skuteczność rzutów za trzy w pierwszej połowie - w pewnym momencie było to 2 trafienia na 18 rzutów. Problemem dla Polaków był natomiast dość szybko zanotowany trzeci faul przez Jarosława Zyskowskiego. W pewnym momencie Bośniacy zdobyli jednak łatwe punkty po nieprzygotowanym rzucie Milicicia Juniora i kontrze. Wówczas trener Milicić zdecydował się wziąć czas. W drugiej części 2. kwarty Bośniakom udało się zmniejszyć przewagę Polaków do 4 oczek, m.in. przez niefrasobliwość zagrań "Biało-czerwonych". Budził się też powoli Nurkić, wykorzystując swoje warunki fizyczne. Polacy wygrali, ale widzą swoje błędy. "Paru zawodników miało problem" Polakom nieco oddechu dało jednak kolejne trafienie z dystansu Sokołowskiego. Ostatecznie po pierwszej połowie podopieczni Milicicia wygrywali 50:37. Największy gwiazdor Bośniaków, czyli Nurkić, miał do przerwy na koncie 13 punktów i 7 zbiórek. Wśród Polaków 13 oczek miał na półmetku Ponitka, a Sokołowski - aż 19. W trzeciej kwarcie rywale znów zaczęli pogoń. Tymczasem dobre wejście zaliczył Zyskowski. Po jego akcjach Polacy odskoczyli ponownie na 10 oczek, wykorzystując błędy w defensywie Bośniaków. Niedługo potem "Biało-czerwoni" wyśrubowali swą przewagę aż do poziomu 16 punktów. Bardzo mocną bronią Polaków tego dnia były rzuty z dystansu. Zarówno Zyskowski, jak i Ponitka czy Sokołowski mieli w tym elemencie znakomitą skuteczność. Bośniacy nie byli w stanie znaleźć na to odpowiedniego sposobu. W czwartej kwarcie dość bolesnego urazu doznał Andrzej Pluta, ale ostatecznie nie okazał sie on poważny. W samej końcówce Polakom przydarzały się niebezpiecznie proste błędy, przez co na niecałą minutę do końca przewaga podopiecznych Milicicia skurczyła się do 9 oczek. Bośniacy jeszcze naciskali, starając się zmniejszyc rozmiary porażki. Ostatecznie jednak "Biało-czerwoni" mogli się cieszyć z przekonującego zwycięstwa. Największy punktowy wkład w to zwycięstwo mieli Ponitka i Sokołowski - po 22 oczka. Polska - Bośnia i Hercegowina 85:76 (27:19, 23:18, 20:18, 15:21) Caroline Wozniacki odniosła się do stylu gry Igi Świątek. Stawia sprawę jasno