To chyba najbardziej wyrazisty wskaźnik niemocy mistrzów Polski w tym sezonie. Własny stadion był zawsze wielkim atutem Legii, obecnie nim nie jest. W tym sezonie legioniści - w różnych rozgrywkach - zagrali siedem meczów na Łazienkowskiej. I nie mają dobrego bilansu. Od sierpnia przez dwa miesiące stołeczny klub odniósł w Warszawie tylko dwa zwycięstwa, oba w eliminacjach europejskich pucharów, z przeciwnikami z - delikatnie mówiąc z niższej półki - Linfield FC z Irlandii Północnej i kosowską Dritą Gnjilane. Był jeszcze remis w regulaminowym czasie gry z Omonią Nikozja, ale ostatecznie porażka w dogrywce oraz remis w Superpucharze z Cracovią, ale przegrana seria rzutów karnych. W Ekstraklasie dwa spotkania i oba zakończone zwycięstwem gości - Górnika Zabrze (3-1) i Jagiellonii Białystok (2-1). Była też brzemienna w skutkach i upokarzająca porażka z Karabachem Agdam (0-3) w fazie play off Ligi Europy. Nawet jeśli w ostatnich latach Legia źle zaczynała sezon, nie potrafiąc połączyć występu w eliminacjach pucharów z meczami w lidze, to jednak przynajmniej remisowała jakiś mecz w Ekstraklasie w tej pierwszej fazie rozgrywek, a czasami wygrywała. W minionej dekadzie nigdy jednak nie przegrała dwóch pierwszych meczów na własnym stadionie. A tak dzieje się teraz. Oczywiście, sytuacja jest inna. Pandemia koronawirusa spowodowała odgórne ograniczenie liczby widzów na Łazienkowskiej lub w ogóle brak kibiców na stadionie. Ale w obecnej - nieco napiętej z powodu słabych wyników - sytuacji w klubie, to nawet może pomagać piłkarzom i trenerowi. Nie słyszą złośliwości i negatywnych komentarzy, nie widzą "mobilizujących ich" transparentów. Z drugiej strony, brakuje tej naprawdę mobilizującej atmosfery, decybeli, które przytłaczały w stolicy rywali. Od pewnego czasu stadion Legii nie jest jej wielkim atutem. Od 2017 roku Legia przegrywa co najmniej trzy mecze na Łazienkowskiej w sezonie, a w ostatnich trzech sezonach po cztery. Ostatni raz kiedy wydawało się, że mistrzowie Polski czują się u siebie jak w domu, pokazali w połowie poprzedniego sezonu - od października 2019 roku do lutego 2020. W efektowny sposób wygrali siedem meczów z rzędu, a bilans bramkowy mieli doprawdy imponujący - 28-4. W niedzielę Legia podejmuje Zagłębie Lubin, trzeci zespół w tabeli Ekstraklasy. Ma kilka kontuzji w zespole, do tego są dwa przypadki koronawirusa w drużynie. Legionistom wcale nie będzie łatwo przerwać fatalnej passy. Rok temu sytuacja też wydawała się beznadziejna i zanosiło się na wielki kryzys, ale właśnie w połowie października Legia otrząsnęła się z letargu i rozpoczęła serię zwycięstw, która w dużej mierze zdecydowała o odzyskaniu tytułu. Olgierd Kwiartkowski