Tempo życia zawodowej tenisistki bywa zawrotne. Wie coś na ten temat Iga Świątek, która od kilku sezonów utrzymuje się w najściślejszej światowej czołówce. Większość roku spędza na podróżach między kontynentami. Wiele godzin w samolotach, turniej za turniejem. Można stracić rachubę czasu. W niedawnej rozmowie na antenie TVN24 raszynianka wyznała, że czuje się, jakby miała 40 lat. Anita Werner odpowiedziała jej na to, że sama ma 46. "I to też jest fajny czas" - zapewniła dziennikarka. WADA ogłosiła decyzję ws. Świątek. Już jest gorąco wokół Polki. "Skandaliczne" Świątek rozbawiła publiczność w Melbourne. Takiego "numeru" nikt się nie spodziewał Sęk w tym, że Iga ma obecnie 23 lata. Urodziła się 18 maja 2001 roku. Jeszcze niedawno była nastolatką i marzyła o zawojowaniu światowych kortów. Dzisiaj wiele klasowych zawodniczek marzy, by urwać jej choćby seta. Świątek jest już w ćwierćfinale trwającej edycji Australian Open. W 1/8 finału rozgromiła Niemkę Evę Lys 6:0, 6:1. Spotkanie trwało zaledwie 59 minut. Po meczu, jeszcze na korcie, wiceliderka światowego rankingu stanęła zwyczajowo do krótkiego wywiadu. Chwila dekoncentracji doprowadziła do zabawnej sytuacji z jej udziałem. - Jak wiele możesz jeszcze poprawić w swoje grze? Bo uwielbiam patrzeć na to, co robisz na korcie - zagaiła reporterka. - Szczerze mówiąc, wciąż mam... 23? Ile ja mam lat? Tak, 23 - zaplątała się w odpowiedzi Świątek. W tym momencie widownia najpierw zamarła. A zaraz potem ryknęła śmiechem. Rozbawiona była również prowadząca wywiad. - Wciąż jest jeszcze dużo do poprawy, jak zawsze. Nie czuję, żeby to był szczyt moich możliwości - dokończyła wypowiedź Polka. W boju o finał druga rakieta świata zmierzy się z Emmą Navarro. Amerykanka sklasyfikowana jest obecnie na 8. lokacie w rankingu WTA. Do konfrontacji dojdzie w nocy z wtorku na środę czasu polskiego.