Sprawą Doroty Borowskiej żyła praktycznie cała sportowa Polska. Tuż przed wylotem na igrzyska do stolicy Francji zawodniczkę wykreślono z listy naszych reprezentantów ze względu na oblanie kontroli antydopingowej. Kajakarka twierdziła, że jest niewinna i rozpoczęła batalię o to, by wystartować na najważniejszej sportowej imprezie czterolecia. Kilkunastodniowa walka zakończyła się sukcesem. 28-latka udowodniła, iż zakazany środek dostał się do organizmu ze względu na psią maść. Czworonóg głównej bohaterki tekstu potrzebował jej po jednej z górskich wycieczek. Olimpijka, po wielu nerwowych dniach wyczekiwania na końcowy werdykt, dopięła swego i zaprezentowała się kibicom nad Sekwaną. Co prawda nie zdobyła medalu, ale sam start na tego typu imprezie był dla niej wyjątkowym przeżyciem. "Oczywiście każdy marzy o medalu, ale sport niesie ze sobą wartości dużo większe niż medale. Przede wszystkim umiejętność oddania wszystkiego w wyścigu, czyli cecha, którą nie każdy ma. A my pokazałyśmy, że wiosłujemy pomimo problemów, które miałyśmy" - mówiła po wspólnym starcie wraz z Sylwią Szczerbińską. Obecnie Dorota Borowska skupia się na kolejnych celach. Nie oznacza to jednak, że sprawa obecności niedozwolonego środka w jej organizmie podczas jednej z kontroli jest całkowicie zakończona. WADA może w każdej chwili wnioskować o karę, tak jak chociażby niedawno zrobiła to z Jannikiem Sinnerem. Włoch początkowo nie został zawieszony przez ITIA. Odebrano mu tylko punkty rankingowe zdobyte w Indian Wells oraz nagrodę pieniężną z tego turnieju. Dopiero niedawno Światowa Agencja Dopingowa zwróciła się do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie. Ubiega się ona o przymusową przerwę dla tenisisty. Michał Rynkowski skomentował sprawę Doroty Borowskiej. Polka jeszcze nie może spać spokojnie O opinię w sprawie Polki na łamach "Sport.pl" poproszono człowieka znającego się na tym temacie jak mało kto, czyli Michała Rynkowskiego. "Pamiętajmy, że nie zostało jeszcze wydane uzasadnienie decyzji, więc jeszcze nie wiemy, czy WADA nie odwoła się też w tym przypadku. Przedwczesnym byłoby więc stwierdzenie, że to zamknięta sprawa. Ale nie spodziewałbym się tutaj odwołania, bo argumentacja była bardzo mocna" - oznajmił. "U wspomnianej Doroty Borowskiej nie było wątpliwości, że zabroniona substancja pojawiła się w jej organizmie nagle. Udowodniła, że nie stosowała jej w sposób bezpośredni, a ta była jedynie w maści stosowanej do leczenia łap psa. Przedstawiła dowody w postaci wyników analiz włosa i sierści psa, które jasno wskazywały na nagłe pojawienie się niskiego stężenia klostebolu, co korespondowało z zeznaniami i przedstawionymi przez Polkę okolicznościami oraz ze specyfiką substancji, która była stosowana do leczenia psa. Nie było tu więc wątpliwości" - przekazał wcześniej dyrektor POLADA. Na razie zdecydowanie większe powody do obaw ma Jannik Sinner. Włoch zdaje się nie przejmować najnowszymi doniesieniami na swój temat. Za nim dobry występ w Pekinie, gdzie dopiero w wielkim finale zatrzymał go Carlos Alcaraz. Obaj panowie stworzyli wyśmienite widowisko.