Jannik Sinner i Carlos Alcaraz przystępowali do rywalizacji w turnieju ATP 500 w Pekinie z zupełnie innych pozycji. Włoch odpoczywał po wygranym US Open, chociaż w ostatnim czasie znów zrobiło się bardzo głośno wokół jego problemów ze złamaniem przepisów antydopingowych. Z kolei Hiszpan po słabym występie w Nowym Jorku próbował odnaleźć radość z gry, wziął udział w Pucharze Lavera. I zagwarantował drużynie Europy końcowy sukces, pokonując w decydującym starciu Taylora Fritza. Przed rokiem stolica Chin okazała się szczęśliwa dla tenisisty z Półwyspu Apenińskiego. Po tym, jak ograł Alcaraza w półfinale zmagań, pomknął po końcowe trofeum, wygrywając z Daniiłem Miedwiediewem. To m.in. od tamtego tytułu Sinner rozpoczął udaną końcówkę sezonu, która napędziła go do kolejnych sukcesów, także tych osiąganych w sezonie 2024. Również i tym razem udało się Jannikowi zameldować w finale, chociaż miał trochę kłopotów w pierwszych dwóch meczach, tracąc w nich po secie. Takich problemów nie miał mistrz Roland Garros i Wimbledonu, który dotarł do decydującego starcia bez przegranej partii, pokonując po drodze m.in. Daniiła Miedwiediewa. Dzięki temu otrzymaliśmy wyjątkowy pojedynek z udziałem dwóch najlepszych zawodników tego sezonu, który był rewanżem za ubiegłoroczny półfinał w Pekinie. Kapitalny finał ATP 500 w Pekinie. Jannik Sinner i Carlos Alcaraz stworzyli świetne widowisko Alcaraz wyszedł na spotkanie naładowany niezwykle pozytywną energią. Jako pierwszy wywalczył sobie okazje na przełamanie i to od razu aż trzy z rzędu. Mimo to Sinner zdołał oddalić zagrożenie. Wygrał cztery punkty z rzędu, a później zakończył rywalizację na swoją korzyść. Po chwili Włoch mógł prowadzić 2:1 z breakiem, ale tym razem to Hiszpan zdał test z gry pod presją. W czwartym gemie Carlos dopiął swego i wywalczył przełamanie. W pewnym momencie prowadził już 5:2, ale to nie był koniec emocji w premierowej odsłonie spotkania. Jannik zdołał wrócić do gry po kilku świetnych akcjach i wyrównał na 5:5. Ostatecznie o losach partii decydował tie-break, chociaż w dwunastym gemie lider rankingu ATP sprawił sobie problemy przez podwójne błędy serwisowe i musiał bronić setbola. W dodatkowej rozgrywce Alcaraz wywalczył sobie kolejne dwie szanse po efektownym minięciu. Ostatnie cztery akcje powędrowały jednak na konto Sinnera. Najpierw posłała asa, później kapitalny return. Pozostałe dwa punkty to błędy Hiszpana - najpierw z forehandu, a później z backhandu. W taki oto sposób Włoch wygrał seta 7:6(6). Na początku drugiej odsłony obaj zawodnicy pilnie strzegli własnych podań. Pierwsze break pointy zaobserwowaliśmy dopiero w siódmym gemie, ale Jannik znów fantastycznie wyszedł z opresji. Kolejny gem okazał się kluczowy dla losów całego seta. Alcaraz przetrwał próbę, broniąc dwóch okazji przeciwnika na 5:3. Wydatnie pomógł mu w tym serwis. Wyraźnie zbudował się wyrównaniem na 4:4 po zaciętej rywalizacji i po chwili skutecznie dobrał się do podania Sinnera. Ostatecznie partia zakończyła się zwycięstwem Hiszpana 6:4. Natchniony triumfator Wimbledonu nie zamierzał się zatrzymywać i w decydującym secie przełamał lidera rankingu ATP już w trzecim gemie. Pierwsze dwie okazje Włoch zdołał jeszcze obronić, ale przy kolejnej nie dał już rady. Chwilę później zrobiło się już 3:1 dla Carlitosa. Jannik znajdował się w coraz większych tarapatach. W następnych minutach musiał bronić dwóch okazji na podwójne przełamanie. Dokonał tej sztuki i przedłużył swoje nadzieje na końcowy sukces. Te zostały rozbudzone jeszcze bardziej w ósmym gemie, gdy Sinner odrobił stratę i wyrównał na 4:4. Doczekaliśmy się epickiego zwieńczenia tej niezwykłej batalii. W jedenastym gemie Alcaraz mógł wyjść na prowadzenie 6:5 i za moment serwować po tytuł, ale nie wykorzystał break pointa. Ostatecznie o wszystkim decydował tie-break. Początek rozgrywki układał się po myśli Włocha, który wyszedł na prowadzenie 3-0 z podwójnym mini-breakiem. Od tego momentu lider rankingu ATP nie zdobył już ani jednego punktu. Carlos rozegrał kapitalną końcówkę i wygrał mecz 6:7(6), 6:4, 7:6(3), przejmując trofeum w Pekinie z rąk przeciwnika. Cały pojedynek potrwał 3 godziny i 21 minut.