Iga Świątek 4 października tego roku ogłosiła, że niespodziewanie kończy współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim po blisko trzech latach pełnych sukcesów. Od momentu, gdy ta informacja się ukazała, było dwóch faworytów do objęcia pieczy nad karierą naszej gwiazdy. Pierwszym był Brad Gilbert, który poprowadził Coco Gauff do wygranej w US Open, a drugim Belg Wim Fissette, a więc szkoleniowiec, który ma w swoim CV mnóstwo sukcesów i wybitnych postaci. Świątek i Sabalenka w samym centrum awantury. Wszystko przed WTA Finals Jedną z zawodniczek, którą prowadził w przeszłości Belg była Chinka Qinwen Zheng. Tę tenisistkę Iga Świątek z pewnością pamiętać będzie na całą karierę, bo to właśnie Zheng sensacyjnie zabrała Polce szansę na zdobycie mistrzostwa olimpijskiego podczas imprezy w Paryżu. 22-latka pokonała ówczesną liderkę rankingu WTA w półfinale i Świątek pozostała jedynie walka o brązowy medal, która ostatecznie zakończyła się sukcesem. Zheng ostatecznie wyjechała ze złotem na szyi. Zheng znów uderza w tour. Bez litości Wówczas nie było jednak u jego boku Fissette'a. Rozstanie tej dwójki odbiło się bardzo szerokim echem w świecie tenisa, delikatnie mówiąc, wymarzone nie było. Pozostało bardzo wiele niesmaku, który przy wyborze Świątek znów wyszedł na światło dzienne. - Zerwał kontrakt. Niemoralna sytuacja. To jego wybór, szanuję tę decyzję, mimo że bardzo uderzył we mnie i moją rodzinę. W tym momencie nie chcę rozmawiać o tej sobie. To był szok dla mnie i mojej rodziny. Płakałam, gdy to usłyszałam. Rozumiem jego decyzję, ale to nie oznacza, że zamierzam mu wybaczyć - mówiła nieco ponad rok temu w rozmowie z "Tennis Channel". Świątek u boku Sabalenki, cały świat wstrzymał oddech. Kulisy scen w Rijadzie zaskakują Zheng na konferencji prasowej przed pierwszym meczem WTA Finals została zapytana o swoje podejście do budowania relacji z zawodniczkami w tourze. Jej odpowiedź była wręcz bezwzględna. - Moja odpowiedź jest bardzo jasna. Zawsze chce zachowywać dystans do zawodniczek. Zdecydowałam, że nie próbuję zawierać przyjaźni w tourze, ponieważ jest tak wielu ludzi poza tenisem. Dlaczego muszę się po prostu zaprzyjaźnić? Przychodzę tutaj konkurować z nimi, aby wygrać mecz - powiedziała Chinka. Trzeba przyznać, że to odpowiedź bardzo stanowcza. Wystarczy spojrzeć na dwie najlepsze aktualnie tenisistki świata. Zarówno Świątek, jak i Aryna Sabalenka mają bowiem w tourze zawodniczki, które otwarcie nazywają przyjaciółkami. W przypadku Świątek jest to Kaja Juvan, zaś Sabalenka przyjaźni się z Paulą Badosą. Obu nie przeszkodziło to w osiągnięciu wielkich sukcesów, ale być może Zheng dzięki swojemu wyborowi również takie na koncie zapisze. Jeden już ma.