Na taką wiadomość sympatycy królowej sportów motorowych czekali od ponad roku. FIA w poniedziałkowe popołudnie oficjalnie dała zielone światło Andretti Formula Racing LLC na dołączenie do stawki Formuły 1. Amerykański team stara się o przepustkę do elity od dobrych kilkunastu miesięcy, jednak do niedawna miał paru konkurentów posiadających duże możliwości finansowe. W ostatnich dniach głośno zrobiło się chociażby o LKY SUNZ. Azjaci zadeklarowali nawet, że dysponują kosmicznym wręcz budżetem o wartości jednego miliarda dolarów. Międzynarodowa Federacja Samochodowa zamiast ogromnych pieniędzy, postawiła na uznaną markę. Andretti do F1 ma bowiem przystąpić we współpracy ze znanym na całym globie Cadillaciem. - Andretti Formula Racing LLC był jedynym kandydatem, który spełnił rygorystyczne kryteria ustalone przez FIA. Początkowe zaproszenie do wyrażenia zainteresowania (etap 1) wywołało liczne zapytania, w wyniku których czterech kandydatów zakwalifikowało się do drugiego etapu - brzmi oficjalny komunikat prasowy. Amerykanów czekają trudne rozmowy. Potem muszą zapłacić wielkie pieniądze W Stanach Zjednoczonych, pomimo dobrych wieści, jeszcze w żadnym wypadku nie mogą odetchnąć z ulgą. Prawdziwa walka o dołączenie do stawki zaczyna się właśnie teraz. Dorzucenie dodatkowej ekipy nie podoba się za bardzo szefom obecnych ekip, którzy boją się przede wszystkim mniejszych wpływów finansowych. Nad ich interesem czuwa spółka zarządzająca serią. - Odnotowaliśmy wnioski FIA dotyczące pierwszej i drugiej fazy procesu, a teraz przeprowadzimy własną analizę zasadności pozostałego [w procesie] zgłoszenia - brzmi stanowisko Formuły 1 dostępne na stronie Motorsport.com. Michael Andretti w niedalekiej przyszłości musi się sporo wykosztować. Jeżeli uda mu się przekonać FOM, to będzie musiał zapłacić ogromne wpisowe w wysokości 200 milionów dolarów. Potem wskazana jest cierpliwość, ponieważ samochody w nowych barwach ustawią się na starcie najwcześniej w sezonie 2025/26.