Partner merytoryczny: Eleven Sports

Kwalifikacje roku w F1? Co za walka, decydowały tysięczne sekundy

Kierowcy Formuły 1 powrócili w tym roku na Imolę po rocznej przerwie spowodowanej obfitymi powodziami we Włoszech. Jak na razie weekend nie zawodzi kibiców i obfituje w ogromne emocje. W każdym z trzech rozegranych treningów Red Bull mierzył się z ogromnymi kłopotami. Max Verstappen wreszcie przebudził się w kwalifikacjach, ale nikt nie rozłożył przed nim czerwonego dywanu. Duet McLarena stracił do lidera klasyfikacji generalnej niecałą jedną dziesiątą sekundy.

Max Verstappen
Max Verstappen/Antonin Vincent/DPPI/AFP

Zanim na torze pojawili się kierowcy Formuły 1, kibice przeżyli chwilę grozy w zmaganiach bezpośredniego zaplecza tej serii, czyli F2. Po starcie doszło do ogromnego zamieszania i poważnej kraksy. Części od bolidów fruwały w powietrzu. Potrzebna była natychmiastowa neutralizacja. Na szczęście żaden z młodych sportowców nie ucierpiał poważnie, czego nie można powiedzieć o porozbijanych autach. Tymi już zajmują się mechanicy, bo przed uczestnikami weekendu w niedzielę wyścig główny, w którym do zdobycia jest największa liczba punktów.

Dwie wpadki wielkich gwiazd. Kibice przecierali oczy ze zdumienia

Czerwonych flag i tego typu nieprzyjemnych rzeczy nie oglądaliśmy w królewskiej serii. Nie brakowało jednak niespodzianek. Pierwszego etapu nie przeszedł przede wszystkim Fernando Alonso. Hiszpan nie może odnaleźć się we Włoszech. Po konkretnym wypadku w ostatnim treningu, także w kwalifikacjach zapoznał się z poboczem, tym razem ku uciesze mechaników Astona Martina, bez uderzania w barierę. Zepsute okrążenie poskutkowało zaledwie przedostatnią lokatą. Niżej uplasował się jedynie Logan Sargeant.

Kilka minut później o niepowodzeniu Fernando Alonso pamiętał już mało kto na trybunach. Jeszcze większy zawód sprawił Sergio Perez. Meksykanin po dobrym otwarciu sezonu, zalicza na Imoli pierwszy gorszy weekend. Najpierw, podobnie jak Hiszpan, namieszał on w trzecim treningu, a potem także zasmucił swoich sympatyków w kwalifikacjach. Zespołowy partner Maksa Verstappena nie znalazł się w czołowej dziesiątce i jutro czeka go nie lada wysiłek w wyścigu, by Imolę opuścić z uśmiechem na twarzy.

Max Verstappen z kolejnym pole position. Walka trwała do samego końca

Jak wykorzystywać szybką konstrukcję Red Bulla partnerowi z teamu pokazał Max Verstappen. Holender niemiłosiernie męczył się przez wszystkie treningi. Komunikaty radiowe o negatywnym wydźwięku przestaliśmy liczyć po drugich piątkowych jazdach. W końcu jednak Holender odnalazł dobre ustawienia. W sobotnie popołudnie zobaczyliśmy jego drugą, zdecydowanie lepszą twarz. Lider klasyfikacji generalnej od początku czasówki prezentował świetne tempo, które zaowocowało kolejnym w karierze pole position.

Do samego końca na 26-latka naciskał duet McLarena. Świetnie ostatnie kółko rozpoczął Oscar Piastri. Australijczyk ryzykował, mknął jak szalony, lecz zabrakło mu do Verstappena zaledwie 0,074 sekundy. Niewiele gorszym rezultatem popisał się Lando Norris. To właśnie ci dwaj panowie jutro będą najpoważniejszymi konkurentami najszybszego kierowcy globu. Brytyjczyk, który triumfował w ostatnim Grand Prix w Miami, znów pewnie ma chrapkę na kolejną niespodziankę. Początek zmagań o godzinie 15:00.

Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Emilii-Romanii:

Najlepsze akcje Polek w meczu z Holenderkami. Liga Narodów siatkarek. WIDEO /Polsat Sport/Polsat Sport
Max Verstappen/ANDREJ ISAKOVIC/AFP
Max Verstappen/AFP
Max Verstappen/JARED C. TILTON/Getty AFP/East News

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje