Wołowski: Dwie Złote Piłki

"Messidependencia" - to termin znany i popularny w całej Hiszpanii. Określa się nim stopień zależności Barcelony od zwycięzcy trzech ostatnich edycji "Złotej Piłki". Czasem wyraża się ją po prostu w liczbie goli i asyst, ale przecież nawet dwie tak kluczowe statystyki nie oddają pełni roli Argentyńczyka. Nigdy się nie dowiemy, ile punktów i trofeów straciłby zespół z Katalonii, gdyby w 2000 roku, 13-letni chłopiec z Rosario nie zapukał do bram "La Masia" w poszukiwaniu pieniędzy na kurację hormonem wzrostu.

Trwająca latami debata znużyła wszystkich. Pogodziliśmy się z tym, że Barca i Messi to jedno, w tym sezonie Argentyńczyk nie zagrał w podstawowym składzie zaledwie raz, gdy zmęczony po spotkaniach kadry usiadł na ławce w pojedynku z Getafe. Katalończycy wygrywali, on wszedł na pół godziny i zdążył trafić do siatki dwa razy. Z 19 goli Barcelony w lidze zdobył 8.

Messidependencia ma swoją wersję w Gran Derbi. W 22 spotkaniach przeciw Realowi Argentyńczyk zdobył dla Barcy 17 goli i jest o jednego od rekordu wszech czasów Alfredo di Stefano. Wczoraj na Camp Nou bardziej niż kiedykolwiek było oczywiste, że bez niego drużyna z Katalonii by przegrała. Messi wbił Ikerowi Casillasowi dwie bramki "z niczego", to znaczy, że udział kolegów przy nich był bliski zeru. Najpierw wykorzystał kiks Pepe, potem perfekcyjnie uderzył z rzutu wolnego. Wobec przeciętnej postawy wracającego do gry Andresa Iniesty i słabszej gry Xaviego, Argentyńczyk był tym, który nie pozwolił, by Real odrobił stratę w ligowej tabeli.

Drugim, równorzędnym bohaterem wieczoru był oczywiście Ronaldo. W tym sezonie Primera Division zdobył ponad połowę goli drużyny (8 z 14), a więc "Cristianodependencia" jest póki co większa od "Messidependencii". Najpierw dał Realowi prowadzenie ośmieszając Victora Valdesa strzałem w krótki róg bramki, potem wykorzystał fantastyczne podanie Mesuta Oezila. Przy słabej postawie Benzemy i Higuaina, instynkt strzelecki Portugalczyka jest dla Realu bezcenny. "Królewscy" grali na Camp Nou bardzo dobrze, odważniej niż kiedykolwiek, ale nie zdobywa się punktów za wrażenie artystyczne. Wysiłki zespołu spointował Ronaldo.

Emilio Butragueno nie miał wątpliwości, że bez Cristiano Real byłby zupełnie inną drużyną. Jose Mourinho wyróżnił obie gwiazdy, powiedział, że są graczami z innej planety, i zażartował, że powinno być zabronione ocenianie,: kto jest nr 1? Oczywiście wyjaśnił, iż on dałby Złotą Piłkę swojemu piłkarzowi, bo to on wygrał najlepszą ligę świata.

Dziennikarze "Marki" zaapelowali o dwie Złote Piłki za rok 2012. Jedną dla Messiego, drugą dla Ronaldo zupełnie ignorując swojego rodaka Iniestę, najlepszego piłkarza Euro 2012.

Kliknij i sprawdź sytuację Barcy i Realu w Primera Division

Obie strony coś zyskały i coś straciły. Real stracił okazję zbliżenia się do Barcy, Barcelona nie wykorzystała meczu na Camp Nou, by zwiększyć dystans do wymarzonych 11 pkt. Boleje nad tym Xavi podkreślając jednak, że podział punktów jest sprawiedliwy.

Najbardziej z remisu na Camp Nou cieszy się Atletico Madryt. Po zwycięstwie nad Malagą wydartym w 90. minucie gracze Diego Simeone ustępują Barcelonie w tabeli już tylko gorszą różnicą bramek. Drużyna z Vicente Calderon też ma swój wielki symbol. Falcao zdobył wczoraj dwa gole i z ośmioma towarzyszy Ronaldo i Messiemu w klasyfikacji najskuteczniejszych. Z trybun oglądał go Roberto Mancini. Zatrzymanie Kolumbijczyka w klubie wygląda na misję niemożliwą.

Autor: Dariusz Wołowski

Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego