Jakub Jamróg po sezonie 2022 opuścił Zdunek Wybrzeże Gdańsk, a klub obciął mu kontrakt o blisko 100 tysięcy. Uzasadnienie? Spadek w rankingu. PZM już wyjaśnił, że nie można dokonywać cięć, jeśli nie ma odpowiedniego zapisu w kontrakcie zawodnika. Jamróg dowodzi, że takiego zapisu nie ma, ale Wybrzeże upiera się przy swoim. Sprawę ma wyjaśnić Trybunał PZM. Jeśli Jamróg tam udowodni swoje racje, to otrzyma sporne pieniądze. Wybrzeże kontra Jamróg. Zawodnicy boją się wniosków, jakie wyciągną kluby W związku z tą sprawą blady strach padł na zawodników. Dowodzą oni, że teraz kluby, patrząc na sprawę Wybrzeże kontra Jamróg, mogą ciąć kontrakty na potęgę, nie ponosząc z tego tytułu konsekwencji. Teraz jest tak, że kluby muszą się rozliczyć z żużlowcami do końca października. To jest warunek otrzymania licencji. Zdaniem zawodników działacze nie mając jakiejś części pieniędzy na spłatę zobowiązań, mogą ją obciąć z kontraktu tego czy innego żużlowca. Klub nie ma przykładowo 200 tysięcy, to dokonuje cięć, sprawa trafia do Trybunału PZM, który nie zbiera się od razu (cięcia Jamroga miały miejsce w październiku, teraz mamy początek stycznia, a sprawa jeszcze się nie odbyła) i takim oto sposobem klub zyskuje ekstra czas na uregulowanie należności. Obawy zawodników wydają się uzasadnione. Tym bardziej że Wybrzeże w trakcie prac zespołu licencyjnego dostało maila z prośbą o przelanie na konto związku spornej kwoty, ale tego nie zrobił. No i otrzymało licencję. Co prawda warunkową, ale jednak. PZM zapewnia, że zadba o interes żużlowców W związku tłumaczą nam jednak, że zawodnicy nie mają się czego bać, że PZM nie pozwoli na to, by ktoś poprzez nieuzasadnione cięcia kontraktów zyskiwał dodatkowy czas na spłatę kontraktowych zobowiązań. Wybrzeże dostając zielone światło po złożeniu odwołania od pierwszej decyzji zespołu licencyjnego (tam była odmowa) musiało już przelać sporną kwotę na konto PZM. I tak to teraz będzie wyglądać. Kluby będą mogły potrącać, ale będą też musiały przelewać równowartość potrącenia do związku. Będą to musiały zrobić przed wydaniem decyzji przez zespół ds. licencji. Dzięki temu każdy zawodnik będzie miał pewność, że jeśli potrącenie było niesłuszne, to odzyska on swoją kasę. Związek otrzymując przelew z klubu, będzie miał natomiast pewność, że to nie jest żadna gra. Ktoś powie, że przecież kluby, które będą chciały zyskać miesiąc (płatność do końca października, a przelew do związku na początku grudnia), mogą ciąć kontrakty. Trudno sobie jednak wyobrazić na dziś lepsze rozwiązanie. Nie można przecież odebrać klubom prawa do cięć kontraktowych. Nie można założyć, że ktoś, kto je robi, kombinuje. Obowiązkowy grudniowy przelew na konto związku powinien jednak skutecznie zniechęcić tych, którzy będą chcieli to zrobić. Czytaj także: Ubodzy krewni? Oni stracą na sukcesie Rakowa?