Erling Haaland talentem na miarę Roberta Lewandowskiego?
Wyprzedzał Roberta Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów, a teraz stanie się jego konkurentem w Bundeslidze. Erling Haaland ma dopiero 19 lat, ale Borussia Dortmund właśnie wyłożyła za niego ok. 50 milionów euro.
Wielu jego rówieśników nieśmiało puka do seniorskiej piłki lub są kandydatami na dobrze rokujących zawodników. Gdyby jednak oceniać zawodników pod kątem zdobytych bramek, to Haaland jest już zawodowcem pełną gębą. A teraz będzie mógł to udowodnić w niemieckiej Bundeslidze, gdzie spróbuje zdetronizować... Lewandowskiego.
W jego wieku Polak grał w pierwszoligowym Zniczu Pruszków i nie było wiadomo, czy będzie w stanie wskoczyć choćby na poziom polskiej Ekstraklasy, o światowym topie nie wspominając. Talent Polaka eksplodował dopiero w wieku 23 lat, więc - teoretycznie - Haaland wyprzedza go o cztery sezony.
Teoretycznie, ponieważ Norweg z piłką na najwyższym poziomie zderzył się dopiero tej jesieni, gdy jego Red Bull Salzburg wystąpił w Lidze Mistrzów. Wcześniej w ekstraklasie norweskiej zdobył 14 bramek w 39 spotkaniach, a uwagę zagranicznych skautów przykuł zdobyciem czterech goli przeciwko SK Brann. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że przeciwnicy do tej pory byli niepokonani, a Haaland na czterokrotne pokonanie bramkarza potrzebował zaledwie 17 minut! Efekt? Jego wartość szybko podskoczyła do pięciu milionów euro.
Lewandowski w końcu pokazał plecy
Taką sumę wyłożyli za niego Austriacy i był to złoty interes. Haaland jesienią w lidze zdobył 16 goli, a statystycy pilnie śledzili jego korespondencyjny pojedynek z Lewandowskim.
Choć liga austriacka jest znacznie słabsza od niemieckiej, to co kolejkę porównywano osiągnięcia obu zawodników. Lewandowski w Bayernie strzelał jak karabin maszynowy, ale zdarzało się, że Haaland i tak miał od niego więcej bramek. Na koniec roku górą był jednak Polak, który zaliczył 19 trafień, czyli o trzy więcej od Haalanda.
W klasyfikacji Złotego Buta (zestawienie najlepszych snajperów Europy) dzieli ich jednak przepaść, bo Lewandowski jest liderem, a Norweg zajmuje 11. pozycję, ponieważ bramki z ligi niemieckiej mnożone są przez współczynnik 2, a z austriackiej - 1,5.
Jeszcze ciekawiej wyglądała ich rywalizacja w Lidze Mistrzów. Red Bull wcale nie miał łatwych przeciwników (Liverpool, Napoli i Genk), a mimo to Haaland do siatki trafił aż osiem razy, zdobywając bramki w pięciu kolejnych spotkaniach jako pierwszy nastolatek w historii Ligi Mistrzów. Przed piątą kolejką wyprzedzał Lewandowskiego, ale w meczu z Crveną Zvezdą Polak strzelił 4 gole w 14 minut i pokazał Haalandowi plecy w klasyfikacji strzelców. Lewandowski fazę grupową skończył z 10 trafieniami, Haaland z ośmioma.
Dziewięć bramek strzelonych w Polsce
O tym, że 19-letni Norweg może być materiałem na wielkiego piłkarza, świat dowiedział się wcześniej, a sygnał został wysłany z... Polski. Podczas mistrzostw świata U20 Norwegowie furory nie zrobili, ale w ostatnim meczu fazy grupowej Haaland wbił Hondurasowi.... dziewięć bramek, a jego drużyna wygrała aż 12-0. Nie dało to jednak Norwegom awansu do fazy grupowej turnieju rozgrywanego w Polsce, za to Haalandowi pozwoliło trzy miesiące później zadebiutować w seniorskiej reprezentacji.
Wyczynom młodziana z zaciekawieniem, a momentami może też z zazdrością, przyglądają się Anglicy. Powód? 19-letni piłkarz urodził się w Leeds, gdzie w tym czasie mieszkała jego rodzina. Wszystko dlatego, że ojciec Haalanda - Alf-Inge - występował wówczas w angielskich klubach. I to nie byle jakich, bo był obrońcą Nottingham Forest, Leeds United oraz Manchesteru City.
Haalandowie do Norwegii wrócili, gdy Erling miał trzy lata, ale jego piłkarski sen ciągle związany jest z Anglią. - Moim marzeniem jest wygranie Premier League z Leeds United - powiedział w wywiadzie dla Aftenposten.
Czas na Borussię
Kolejnym przystankiem w jego karierze będzie jednak Borussia Dortmund, czyli klub, w którym na światowe wody wypłynął Lewandowski, i z którego zawodników lubi podbierać Bayern Monachium (m.in. Lewandowskiego, Goetzego i Hummelsa). Nic więc dziwnego, że eksperci już teraz zaczęli spekulować, czy Haaland kiedyś czasem nie zastąpi Polaka.
O Norwega starały się takie kluby jak Manchester United, Juventus Turyn czy Real Madryt. Transakcja była jednak skomplikowana, bo część pieniędzy ma otrzymać również zawodnik i jego ojciec. Wycenia się jednak, że Niemcy mogli za Haalanda wyłożyć nawet 50 mln euro. Całkiem nieźle jak na nastolatka.
Piotr Jawor
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje