W ostatnich latach, a przede wszystkim miesiącach, Laurę Grzyb napędzała jedna myśl: zawodniczka promowana przez grupę KnockOut Promotions pragnęła wreszcie przypieczętować swoje wysokie notowania walką życia. A tą niewątpliwie byłby pojedynek o tytuł mistrzyni świata. Laura Grzyb podpisała kontrakt z KSW. Eks-pięściarka ujawnia i komentuje W minionym roku, na przestrzeni dwunastu miesięcy, ambitna sportsmenka stoczyła tylko jeden pojedynek. Pod koniec października w Zakopanem jej rywalką była Sarai Umpierrez, a Grzyb odniosła bardzo pewne zwycięstwo na punkty. W stolicy polskich Tatr w puli walki znalazł się wakujący pas IBO w kategorii super koguciej, co wydawało się już bardzo mocno skracać drogę do wymarzonego starcia. Tymczasem frustracja narastała, a świadectwem tego był udzielony przez pięściarkę wywiad naszemu portalowi. Miesiąc temu widać było, jaki plan wydaje się być bliski wdrożenia. - Nie mam kontraktu z federacją KSW, więc nie ma jeszcze żadnych informacji odnośnie tego, gdzie i kiedy wystąpię. Są jakieś przymiarki i mam nadzieję, że najpóźniej początkiem wiosny już będę w klatce. (...)Powiem szczerze, że różne propozycje są kierowane do mojego menedżera, bo wiadomo, że to może być ciekawy debiut w MMA. My te rozmowy podejmujemy, dlatego kontrakt nie został jeszcze podpisany. Natomiast potwierdzam, że pertraktujemy też z federacją KSW - tak mówiła nam niemal równo rok temu. Na końcu dodała coś jeszcze: - Mój kontrakt z KnockOutem wygasł i aktualnie nie jestem związana z żadną grupą ani federacją. Jestem wolnym zawodnikiem. Pracujemy nad tym, żeby w tym roku pojawiły się duże rzeczy, ale na tym skończę, żeby nie zapeszać. Jak się zrealizuje, to będziesz wiedział o tym pierwszy. Polak bohaterem w teamie Usyka. Ukrainiec rewanżuje się unikalnym prezentem Laura Grzyb dopełniła obietnicy i pierwszy raz, oficjalnie, choć kilka dni temu zaczęły już krążyć zakulisowe informacje, upubliczniła swoją decyzję. - KSW bardzo docenia moje sukcesy oraz moje zaangażowanie w boks. I wiedzą, że całe życie czekałam na taką walkę, na taką szansę, więc nie będą stawać mi na drodze. Będę ich zawodniczką, ale też będą wspierać mnie w tym moim marzeniu - dodała jastrzębianka. Termin i rywalka jeszcze nie są potwierdzone Zapytałem Laurę o hipotetyczny scenariusz, czyli: do walki na gali KSW pozostają, przykładowo, trzy tygodnie i wtedy pojawia się oferta wielkiej walki w boksie. Na zasadzie, że absolutnie trzeba ją brać, bo może bezpowrotnie przepaść. Co wtedy? - Domyślam się, że w pierwszej kolejności trzeba by było rozmawiać właśnie z włodarzami KSW. Jednak myślę, że w takiej sytuacji pierwszym i najlepszym wyborem byłoby wzięcie walki o mistrzostwo świata - na gorąco kreśli pierwszy, przychodzący jej do głowy, scenariusz. Dwa dni temu ekspert i były pięściarz Maciej Miszkiń, podpierają się słowem "podobno", napisał na portalu X, że Grzyb podpisała kontrakt z KSW na osiem walk. - Mogę powiedzieć, że podpisałam kontrakt długoterminowy. Federacja bardzo mocno się rozwija i ja chciałabym być częścią tego rozwoju. Chciałabym rozwijać siebie i także pomóc federacji - odparła. Grzyb przyznała, że pełny okres przygotowawczy do debiutu w MMA rozpoczęła w listopadzie. Po drodze była na obozie w Tajlandii, przez ten czas zgłębiała przede wszystkim "tajemnice" nowej dyscypliny, ale także praktykuje trening stójkowy, więc boks również pozostaje w grze. Zatem kiedy wejdzie do klatki? - Na ten moment mogę powiedzieć, że w pierwszym półroczu. Na wiosnę chciałabym wejść do klatki, ale termin i rywalka jeszcze nie są potwierdzone, tak że tego nie mogę zdradzić - usłyszeliśmy od Laury Grzyb. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: artur.gac@firma.interia.pl