Dywagacje wokół płci obu pięściarek wkroczyły na polityczne salony. Najwyżej, jak tylko można, bo jednym z najgłośniej wojujących przywódców w tym temacie jest prezydent USA, Donald Trump. Kilka dni temu nowy-stary przywódca supermocarstwa podpisał dekret, który ma eliminować nierówność płciową w rywalizacji kobiet, a od dawna 78-latek bezpośrednio uderza właśnie w Lin Yu-ting i Imane Khelif. "Jedna z kilku form różnic w rozwoju płciowym" versus "płeć w paszportach" Głos kogoś takiego, jak Trump, sprawia że opinia publiczna coraz śmielej wydaje wyrok w sprawie Tajwanki i Algierki, a paliwa dostarcza także federacja IBA. Ta sama, przez którą boks wypadł z programu igrzysk olimpijskich, a jej miejsce coraz śmielej zajmuje World Boxing. Rok temu IBA wykluczyła obie zawodniczki z mistrzostw świata, a swoją decyzję podtrzymała w tym roku, zabraniając im startu w marcowym czempionacie globu w Belgradzie. Powód? - Imane Khelif nie kwalifikuje się do startu na mistrzostwach świata w Belgradzie. Nie spełnia ona kryteriów kwalifikowalności. Nasze zasady techniczne jasno określają wymagania i kryteria dla tego wydarzenia. Losowo przeprowadzamy testy pod kątem płci i będziemy je przeprowadzać podczas mistrzostw świata - przekazał na konferencji prasowej Chris Roberts, dyrektor generalny federacji, rządzonej przez Rosjanina Umara Kremlowa. Poważny konflikt wszedł na jeszcze wyższy poziom, mianowicie IBA pozwała Międzynarodowy Komitet Olimpijski. W ostatnich godzinach za sprawę wziął się tajwański portal rfi.fr, starając się uporządkować cały temat. I przypomina, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu wykluczyło obie zawodniczki, twierdząc że są posiadaczkami chromosomów XY. "IBA upierała się, że jest to dowód na ich męskość, chociaż jest to jedna z kilku form 'różnic w rozwoju płciowym', które wcześniej powodowały, że osoby posiadające ten gen nazywano interpłciowymi. Według badań, gen ten występuje u jednego na 1000-4500 noworodków. Międzynarodowy Komitet Olimpijski odpowiedział, że obu sportsmenkom pozwolono na start w turnieju olimpijskim ze względu na płeć podaną w ich paszportach" - napisano. Na logikę IBA ma proste rozwiązanie, by uwiarygodnić wyniki przeprowadzonych badań, których rzetelność jest poddawana w wątpliwość. Kremlow i spółka mogliby postarać się o możliwość upublicznienia wyników badań i całej procedury. Czy federacja w ogóle do tego dąży? Julia Szeremeta czeka, trener Dylak rozkłada ręce. "Brak informacji" Kilkanaście dni po igrzyskach kadrowy trener Julii Szeremety, która w finale przegrała właśnie z Lin Yu-ting, w rozmowie ze sportowefakty.wp.pl powiedział: - Wiem, że zarówno Yu-Ting, jak i Imane Khelif, były badane po finałowych walkach igrzysk. A na wyniki badań hormonalnych czeka się około trzech miesięcy - wyjawił. Tymczasem już minęły nie trzy, a sześć miesięcy, dlatego Interia wróciła z pytaniem do trenera Tomasza Dylaka. Co odpowiedział szkoleniowiec w temacie Tajwanki i Algierki?