Partner merytoryczny: Eleven Sports

Upadł hit transferowy gwiazdy. Mają teraz plan "B"

Unia Tarnów jest już o krok od zamknięcia składu na sezon 2024. Do pewnego momentu wydawało się, że gwiazdą zespołu zostanie Nicki Pedersen. Transfer Duńczyka był blisko, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Klub postawił na tańszego Mateja Zagara, który ma wielką chrapkę na przypomnienie o sobie w polskiej lidze. Beniaminka 2. Metalkas Ekstraligi czekać będzie w przyszłym roku trudna walka o utrzymanie.

Nicki Pedersen w przyjacielskiej rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem.
Nicki Pedersen w przyjacielskiej rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Giełda transferowa wokół Unii Tarnów była w tym roku wyjątkowo dynamiczna. Działacze wzięli się za montowanie drużyny dopiero w listopadzie, kiedy stało się jasne, że zawodnicy zostali spłaceni, a klub otrzyma licencję na starty w 2. Metalkas Ekstralidze. Czasu było jednak niewiele, bo ze względu na zamykające się okienko transferowe 14 listopada działać trzeba było szybko.

Kolejka kandydatów i godziny rozmów

Tak mniej więcej miały wyglądać ostatnie dni prezesa Unii Tarnów i jego współpracowników. Wiele nazwisk łączonych było z tarnowskim klubem. Ostatecznie wielkich fajerwerków nie ma, ale jest za to skład dający nadzieję na powalczenie o utrzymanie w lidze. Tym bardziej, że w przyszłym roku zmienia się system rozgrywek. W fazie play-down wystarczy odrobinę szczęścia i można zrealizować swoje cele sportowe. Takim tropem poszedł między innymi beniaminek PGE Ekstraligi z Rybnika, który także nie szalała na rynku transferowym.

Unia wielkich gwiazd nie ma, bo też wyjątkowo rozważnie spoglądała na swoje możliwości finansowe. Kontrakty rozpoczęły się od Timo Lahtiego i Marko Lewiszyna, czyli liderów z zeszłego roku. Ten pierwszy miał być pewniakiem do pozostania, a drugi z kolei dostał umowę do podpisania, bo nie był drogi i wydaje się być rozwojowy.

Później działacze poinformowali o pozyskaniu Mateusza Szczepaniaka, co może okazać się istotnym ruchem. Doświadczony Polak miał niespodziewanie trudności ze znalezieniem klubu, choć minione rozgrywki kończył ze średnią bliską 2 pkt./bieg i do końca walczył o awans do PGE Ekstraligi z Polonią Bydgoszcz.

Jannik Sinner - Daniil Medvedev. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport

Polowali na gwiazdę, ale nic z tego nie wyszło

W pewnym momencie wiele mówiło się, że do Tarnowa po kilku latach przerwy wróci Nicki Pedersen. To on miałby być lokomotywą sportową i marketingową. Działacze szukali wśród sponsorów pokrycia jego kontraktu, bo były mistrz świata potrafi się cenić. Ostatecznie nic z tego nie wyszło z kilku powodów. Przede wszystkim dla Pedersena priorytetem był ROW Rybnik, który ostatecznie zdecydował się na jego zatrudnienie. Druga sprawa to finanse. W Unii doszli do wniosku, że trudno będzie spełnić oczekiwania tego zawodnika. W zamian wybór padł na Mateja Zagara, który nie chciał kasy za podpis, a wolał preferencyjną stawkę za wywalczony punkt.

W tej sytuacji skład Unii wygląda w tym momencie tak: Zagar, Szczepaniak, Lahti, Lewiszyn i junior Heleniak. Brakuje jeszcze zawodnika U-24 i juniora. Gorzej w przypadku Unii jest z tym pierwszym. Rozmowy toczyły się m.in. z Krzysztofem Sadurskim i Mateuszem Bartkowiakiem, ale nic z nich nie wszyło. Spekuluje się o kontrakcie z Mateuszem Dulem lub Jakubem Stojanowskim. Najprawdopodobniej klub pochwali się jeszcze umową z młodzieżowcem, który będzie partnerem dla Jana Heleniaka.

Nicki Pedersen, Leon Madsen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Nicki Pedersen wraz ze swoim mechanikiem/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Mikkel Michelsen i Nicki Pedersen./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem