Ekspert tlumaczy, z czego wynika siła GKM-u Co więc sprawiło, że nagle w dwa tygodnie zmieniło się postrzeganie potencjału drużyny, która z zespołu mającego walczyć o utrzymanie stała się jednym z pretendentów do miejsca w rundzie play-off? - Przemek Pawlicki ma w tym roku bardzo szybki sprzęt - zaczyna wyliczanie Wojciech Dankiewicz, telewizyjny ekspert. - Nicki Pedersen jest w dosonałej formie, Krzysiek Kasprzak zdobywa ważne punkty, a Norbert Krakowiak dorzuca z pozycji rezerwowego cenne zdobycze. Jest też junior Kacper Pludra. Widać więc, że ten zespół jest zbilansowany i po mimo tego, że nie doszło zimą do wielkich roszad personalnych, to uporali się z problemami, które nękały ich w poprzednich latach - dodaje. Wygląda więc na to, że względem poprzedniego sezonu praktycznie każdy zawodnik GKM-u zaliczył wyraźny progres. Poza wszystkim drużyna doczekała się drugiego lidera. Zdobywanie dwucyfrowej liczby punkty wreszcie nie spoczywa jedynie na barkach Nickiego Pedersena. Teraz jest też Przemysław Pawlicki, który przeżywa drugą młodość. Co ciekawe, atmosferę w drużynie poprawił konflikt dwójki liderów podczas finału MPPK w Poznaniu. Po scysji Pedersena z Pawlickim doszło do nadzwyczajnego spotkania w klubie, a od tego momentu obaj panowie współpracują ze sobą bez zarzutów. Motor - GKM. Czy grudziądzanie są w stanie sprawić niespodziankę? Przed tygodniem GKM zdał ważny test pokonując u siebie Betard Spartę Wrocław. Niecodziennie bowiem wygrywa się z aktualnym mistrzem Polski. Teraz jednak czas na kolejną weryfikację. Tor w Lublinie i rozpędzona drużyna Motoru to obecnie jeden z najtrudniejszych rywali w lidze. - Nie możemy wydawać wyroków na temat drużyny ledwie po dwóch meczach. Nie zmienia to faktu, że u progu sezonu GKM wygląda dobrze i kolejna weryfikacja czeka ich właśnie w Lublinie. W tym roku klimat bardziej sprzyja klubowi z Grudziądza - tak bym to ujął. Wreszcie mają niezłego juniora, a poza wszystkim nie ma takiego wyścigu o play-offy, bo pojedzie w nich sześć drużyn. Mają więc duże szanse, aby awansować do szóstki - skwitował Wojciech Dankiewicz.