To był pogrom. Polacy znów dali popis
Reprezentacja Polski w znakomitym stylu rozpoczęła misję mającą zakończyć się obroną tytułu drużynowego mistrza Europy. Polacy w sobotę bez większych problemów awansowali do wielkiego finału imprezy. Podopieczni Rafała Dobruckiego zdemolowali rywali bez Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego w składzie, dlatego tym bardziej należą im się za to brawa.

Brak wspomnianych na wstępie gwiazd spowodowany nie był ich lenistwem, a przede wszystkim dość specyficznym regulaminem. Ten zakłada maksymalnie jednego uczestnika tegorocznego cyklu Grand Prix w składzie danej reprezentacji. Rafał Dobrucki postanowił więc być sprawiedliwy i do Trójmiasta nie zabrał nikogo z naszego kosmicznego tercetu Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Patryk Dudek.
Czy podcięło to skrzydła naszym "Orłom"? Nic z tych rzeczy. Jarosław Hampel i spółka narzucili mocne tempo już od pierwszego biegu. Gospodarze zachwycali zwłaszcza atomowymi startami, po których odjeżdżali rywalom, a następnie sięgali po łatwe punkty. Walkę z nimi potrafili nawiązać tylko największe gwiazdy pozostałych drużyn, czyli na przykład Andrzej Lebiediew, Fredrik Lindgren czy David Bellego.
Polacy przypieczętowali zwycięstwo w trakcie trwania czwartej serii startów. Każdy z podopiecznych Rafała Dobruckiego spisywał się na znakomitym poziomie. Minus można postawić tylko i wyłącznie przy nazwisku Jakuba Miśkowiaka. Zawodnik Tauron Włókniarza nie zalicza wymarzonego początku sezonu, ponieważ identyczne problemy dręczyły go ostatnio w Grudziądzu.
Z gorszej dyspozycji starszego kolegi skorzystał za to Wiktor Przyjemski. Junior Abramczyk Polonii aż czterokrotnie pojawiał się na torze i pokazał się z całkiem niezłej strony. Mogło być co prawda ciut lepiej, jednak pamiętajmy, że był to dla niego debiut w seniorskiej kadrze na imprezie rangi mistrzowskiej.
Z delikatnym uśmiechem na ustach zawody zakończyli również Szwedzi. Fredrik Lindgren i spółka nie mogą jeszcze cieszyć się z awansu, ponieważ wszystko wyjaśni się w niedzielę w Pardubicach. Przepustkę do finału poza triumfatorami obu eliminacji uzyska bowiem drużyna z największą ilością punktów.
W Stralsund na trzech pozostałych uczestników batalii o złoto czekają już Niemcy. To właśnie nasi zachodni sąsiedzi zorganizują w tym roku decydujący turniej. Zmagania odbędą się 22 kwietnia, czyli za nieco mniej niż tydzień.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje