Przypomnijmy, że Madsen w trakcie wspomnianego meczu po raz kolejny wykonywał gęsty imitujące strzelanie do rywali z pistoletu, a także wypiął się po klepał po tyłku. Tak naprawdę nikt do końca nie wie, o co chodziło wicemistrzowi świata sprzed kilku lat, ale samo zachowanie było naprawdę żenujące. Praktycznie od razu na Madsena wylała się wielką fala krytyki, bo to nie było pierwsze takie zajście z jego udziałem. Spotkanie w Częstochowie oglądał Kacper Gomólski, żużlowiec Startu Gniezno. Po ostatnim biegu wyrażał on podziw dla Andersa Thomsena i Martina Vaculika, wstawiając ikonę oklasków. Na grafice umieścił wyniki całego wyścigu, w którym jechał też Madsen. Jego twarz zakrył jednak wizerunkiem klauna. I to chyba najkrótszy, ale najlepszy komentarz do całej sytuacji z piątkowego wieczoru. To miał być wolny weekend. Plany się zmieniły Kacper Gomólski początkowo nie był przewidywany do jazdy w meczu z Lokomotivem Daugavpils, bo w awizowanym zestawieniu był Josh Pickering. Ten jednak upadł w sobotę podczas zawodów w Wielkiej Brytanii i w związku z tym na Łotwę pojedzie właśnie Gomólski. Przed Polakiem duże wyzwanie logistyczne, bo droga z Gniezna do Daugavpils to kilkanaście godzin, a o występie dowiedział się w sobotę. Do takich rzeczy żużlowcy są jednak przyzwyczajeni. Pytanie, jak konieczność nagłej zmiany planów wpłynie na formę Gomólskiego. Często paradoksalnie wyjazd na mecz w ostatniej chwili daje możliwość podejścia do niego z luzem, bez presji która pojawiłaby się, gdyby zawodnik czekał na występ przez cały tydzień. Najlepiej wie o tym choćby Karol Ząbik, który kiedyś przyjechał do Ostrowa na kilka dni przed finałem IMŚJ. Był pewien zwycięstwa, zarezerwował restaurację. W zawodach w ogóle nie zdobył medalu.