- Nie muszę przyjeżdżać na treningi, żeby dobrze przygotować się do meczu - mówił Nicki Pedersen działaczom ZOOleszcz GKM-u Grudziądz chwaląc tym samym robotę trenera Janusza Ślączki. Nicki Pedersen przestał demolować park maszyn Szkoleniowiec w sezonie 2021 wszystko zorganizował tak, że tor na każdym meczu był powtarzalny i pasował zawodnikom. I faktycznie było tak, że nawet jeśli ktoś nie mógł przyjechać na trening, to niewiele tracił. W ciemno mógł zastosować takie regulacje, jak na poprzednim meczu i założyć, ze to wypali. Dość powiedzieć, że zwykle nerwowy w trakcie spotkań Pedersen w tym roku był, jak na niego, wyjątkowo łagodny. Nie odnotowano żadnego demolowania boksu, rzucania przedmiotami, ani też wyzwisk pod adresem mechaników. Żużlowcy chwalą sobie współpracę z Januszem Ślączką Dobrze rozwiązany problem toru i pochwały, a przede wszystkim komfort pracy mistrza Pedersena, to były główne czynniki, które zdecydowały o przedłużeniu przez GKM umowy ze Ślączką. W sumie to większość żużlowców chwaliła trenera po tym sezonie. Mimo iż rotował on składem, odstawiał gwiazdy na ławkę, to zawodnicy mówili o dobrej współpracy, a przede wszystkim o tym, że szkoleniowiec ich słuchał. W klubie uważają, że nawet wyjście Krzysztofa Kasprzaka na prostą trzeba zapisać na konto trenera. Były wicemistrz świata zaczął bardzo słabo, ale końcówkę miał już całkiem niezłą. Rozmowy ze Ślączką zrobiły swoje.