- W 2025 roku powracamy do naszych tradycyjnych kolorów - obiecywał Dariusz Wróbel na początku bieżącego roku. I słowa dotrzymał, ponieważ Stal zaprezentowała nowe kevlary, które kolorystycznie podkreślają ich barwy klubowe. Stal Gorzów zerwała z wieloletnią tradycją, wyglądali jak Motor Lublin Kibice wpadli w euforię, a w ubiegłym roku o tej samej porze byli załamani. Wówczas stworzono projekt granatowych kombinezonów z elementami miedzianymi. Był to ukłon w stronę zawartej współpracy z KGHM Polska Miedź. Sęk w tym, że w zupełności nie przypadły one do gustu. Złośliwi śmiali się, że wyglądają jak Motor Lublin, że w taki sposób chcą nakłonić Bartosza Zmarzlika do powrotu. Miejscowi fani poczuli się obdarci z tradycji, którą przez lata pielęgnowano. Przed każdym meczem śpiewają utwór 2 plus 1 pt. "Chodź, pomaluj mój świat". Od pokoleń są utożsamiani z barwami żółto-niebieskimi. Padli ofiarą szyderczych komentarzy Choć teraz spełniono ich oczekiwania, to nie zabrakło również szyderczych komentarzy. Nowe szaty porównywane są do strojów roboczych pracowników fizycznych. Jedni twierdzą, że wyglądają jak brygadziści w pobliskich wodociągach, a drudzy, że jak pracownicy Castoramy. Tym razem rozchodzi się o układ kolorów i ich odcień. Rękawy są żółte, wręcz kanarkowe, a reszta błękitna. Kibice Stali doceniają jednak usytuowanie herbu klubu. Wcześniej mieścił się o wiele niżej, a teraz dumnie się prezentuje.